wtorek, 22 stycznia 2013

Rozdział 25|XXV

Następnego dnia zaczęłam nowy trening pod nadzorem i czujnym okiem mojego ojca. Strasznie mnie to wkurzał, bo nic nie mogłam zrobić bez wcześniejszego spytania się go i konsultacji. Całe szczęście, że nic chodził ze mną do kibla. Teraz trochę żałowałam tego, ze mu powiedziałam o moim problemie, ale i tak w końcu by się wydało. Teraz ciągle nade mną stoi, wkurza mnie to, strasznie mnie to wkurza, ale nic już na to nie poradzę.

Moje katusze trwały tak jak nakazał lekarz, tylko 2 godziny. Szkoda, że tak krótko, bo gimnastyka to moja pasja i kocham to robić, ale jak mus to mus. Po treningu chciałam iść a raczej jechać do Łukasza, ale mój stuknięty ojciec powiedział, że muszę odpocząć i nakazał mi jechać do domu. No kurczę! Przecież nie będę niewiadomo, czego robić. Tylko posiedzę, poleżę lub porobię co innego z moim ukochanym. No ale cóż, Kuba odwiózł mnie do domu i musiałam „odpoczywać”. Około godziny 18.00 do domu wrócił mój ojciec. Ponownie spytałam się go czy mogę jechać do Łukasza i dopiero wtedy mi pozwolił. No oczywiście mogłam pojechać pod jednym warunkiem. Kuba musiał mnie tam zawieźć. W sumie to żaden warunek, no ale jak kazał tak zrobił.

- Dzisiejszy dzień był straszny! – usiadła obok Łukasza i oparła głowę na jego ramieniu – Dosłownie nic nie mogłam sama zrobić…
- Natasza… To tylko 2 miesiące. Wytrzymasz tyle czasu – objął ją ramieniem i mocno przytulił
- No właśnie nie. Mistrzostwa są za tydzień.
- Tydzień? – zdziwił się
- No, tydzień. Mistrzostwa zostały przesunięte ze względu na Euro2012 i będą pod koniec kwietnia, czyli za tydzień.
- No to widzisz. Tylko tydzień będziesz męczyć się z ojcem – dał jej całusa w głowę
- A ty co taki smutny? – podniosła się i spojrzała chłopakowi w oczy
- Wypadłem z kadry na Euro2012 – przetarł oczy dłońmi
- Co takiego?? Jak to się stało? – spytała zaniepokojona
- Kontuzja barku się odnowiła. Mam testy za tydzień i już z pewnością nie zagram.
- Ale jeszcze nie wiesz czy na pewno nie zagrasz??
- Nie zagram. Smuda powołał już kolejnego bramkarza.
- Przykro mi…. Tak bardzo chciałeś wystąpić na Euro a teraz… - pocałowała go w usta
- Nie potrzebnie… Będą kolejne rozgrywki, w których może wystąpię.
- Może?? – nastąpiła chwila ciszy – Na pewno wystąpisz. Gwarantuje ci to.
- Zobaczymy. Najpierw muszę wyleczyć tą kontuje do końca.  – powiedział wyraźnie smutny
- Ej… Nie smutaj się tak. Będzie dobrze. – pocałowała go ponownie w usta – Mamy siebie. Ja kontuzjowana, ty kontuzjowany… - zaśmiała się
- To nie jest śmieszne, wiesz…
- Wiem, ale skoro nie mamy powodów do radości, to trzeba się śmiać ze swoich słabości.
- Fakt, coś w tym jest – uśmiechnął się
- Łukasz? – zaczęła
- Słucham?
- Co powiesz na podwójną randkę?
- Podwójna randka?? Z kim? – powiedział lekko zdziwiony
- Wiesz… Olga i Wojtek mają coś ku sobie. Trzeba im trochę pomóc, jeśli wiesz o czym myślę… - uśmiechnęła się cwaniacko
- O tak wiem co masz na myśli… - również się do niej uśmiechnął

Pocałował mnie namiętnie a ja nie stawiałam mu oporów. Zaczął delikatnie napierać na mnie swoim ciałem. Uwielbiam kiedy to robił. Był wtedy taki władczy a ja uwielbiam go, kiedy jest władczy. Wziął mnie w ramiona i zaniósł do sypialni. Rzucił mnie dość delikatnie na łóżko i spojrzał na mnie namiętnym wzrokiem, ale na mojej twarzy pojawił się grymas bólu i wtedy na jego twarzy pojawiła się poważna mina.

- Co jest? – usiadł obok Nataszy – Boli cie kręgosłup?
- Tak, cały dzień ale to normalnie odkąd przestałam brać kortyzol
- Może dziś nie będę… cie nadwyrężać, co? – spojrzał  na dziewczynę czule i pogłaskał ją po udzie
- Daj spokój… - uśmiechnęła się do chłopaka – To przyjemność a nie męka…

Przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam namiętnie. Uwielbiam tak kończyć wieczory z Łukaszem. Namiętny seks i rozmowa do rana. W jego ramionach czułam się zawsze bezpieczna. Następnego dnia wstałam w wyśmienitym humorze. Byłam troszkę nie wyspana, ale kto normalny były po takiej nocy wyspany. Delikatnie oswobodziłam się z objęć Łukasza i wstałam z łóżka. Założyłam jedną z jego koszul i udałam się do kuchni. Zaparzyłam świeżej kawy i zrobiłam śniadanie. Po kilku minutach jak na zawołanie w kuchni zjawił się Łukasz.

- Co tak tu ładnie pachnie?? – podszedł do dziewczyny i pocałował ją w policzek.
- Śniadanie i kawa – spojrzała na niego – Chcesz trochę?
- Nie pewnie! – uśmiechnął się
- To siadaj, zaraz ci podam… - Łukasz posłusznie usiadł przy stole
- Zabójczo seksownie wyglądasz w mojej koszuli – przygryzł wargę – Mówiłem ci to już?
- Tak, mówisz mi to za każdym razem, kiedy zostaje u ciebie na noc – uśmiechnęła się do chłopaka

Podałam Łukaszowi talerz ze śniadaniem i zaczęliśmy je konsumować. Oczywiście Łukasz, jak to Łukasz musiał zacząć się wygłupiać. Przyznam szczerze, że to chyba jedna rzecz, która mnie w nim denerwowała, ale już się do tego przyzwyczaiłam. Po śniadaniu Łukasz odwiózł mnie na trening. Znów Sasha nie odstępował mnie na krok, co było jeszcze bardziej denerwujące niż dzień wcześniej. Wieczorem ja, Łukasz, Olga i Wojtek wybraliśmy się do kina.

- Łukasz i ja pójdziemy po popcorn, macie jakieś specjalne zamówienie?? – spytała Natasza
- Nie, przecież mamy popcorn. – odpowiedziała lekko zdziwiona Olga
- Ale my nie. Więc, nic nie chcecie?? – ponowiła pytanie
- Nie. Wszystko mamy, tak Wojtek? – spytała się partnera
- Tak. Dla mnie nic więcej nie potrzeba. – spojrzała z uśmiechem na dziewczynę
- No to my zaraz wracamy.. – Łukasz i Natasza wstali ze swoich miejsc i wyszli z sali kinowej

*** 10 minut później ***

- No gdzie oni są? – Olga była lekko zdenerwowana -  Zaraz zacznie się seans.
- Oni już chyba raczej nie przyjdą – odpowiedział ze spokojem Wojtek
- Co? Dlaczego?
- Jakieś pięć minut temu Natasza wysłała mi sms-a – wyjął telefon z kieszeni i pokazał dziewczynie
- Co to ma znaczyć: „Udanej randki! Bawcie się dobrze ale przyzwoicie. N.”
- To znaczy, że Natasza zaplanowała tą „niby” podwójną rankę, ale tak naprawdę jesteśmy tylko my.
- Chyba ją uduszę! Nie, nie chyba, na pewno ją uduszę!
- Spokojnie. Przecież nic się nie stało – uśmiechnął się
- Jeśli chcesz iść to nie pogniewam się, naprawdę.
- A czy ja powiedziałem, że chcę iść?? – spojrzała w jej oczy – Może właśnie liczyłem na randkę z tobą.
- Naprawdę?? – Olga rozweseliła się
- Tak, naprawdę. – chwycił i ścisnął jej dłoń a Olgą spojrzała na nią

Misja zeswatania Olgi z Wojtkiem może by rzec, że została zakończona sukcesem. Teraz tylko czekamy na rozwinięcie akcji.

- A my co będziemy robić w tym czasie?? – spytał Łukasz kiedy wychodzili z kina
- Nie wiem, co proponujesz kochany??
- A może ty coś zaproponujesz, co?
- Czy ja zawsze muszę za ciebie myśleć? – zaśmiała się – Może pojedziemy do mnie?
- Dobry pomysł – uśmiechnął się
- Dobry pomysł bo nie musisz myśleć – zaśmiała się – Może jednak się skusisz i pomyślisz…
- Nie, twój pomysł jest bardzo dobry. – ponownie się uśmiechnął i wsiedli do samochodu Łukasza

Nie miałam siły się z nim wykłócać więc pojechaliśmy w końcu do mnie. Kuby i Sashy nie było, bo pojechali na ćwiczenia wysiłkowe. A raczej Kuba pojechał a ojciec był tylko jego opiekunem. Tak więc mieliśmy cały dom dla siebie. No a co można robić jak jest się samemu w domu tylko ze swoim chłopakiem… Hmmm… Bardzo wiele rzeczy. Poszliśmy do mojego pokoju, zrobiliśmy nastrój i… Sami możecie sobie dokończyć co było potem. Obudził mnie trzask zamykających się drzwi. Poderwałam się i obudziłam przy tym Łukasza.

- Co się dzieję? – powiedział lekko zaspany przecierając oczy dłońmi
- Ktoś wszedł do domu – szepnęła – Pójdę sprawdzić…
- Pewnie Olga lub Kuba z Sashą. Nie masz potrzeby sprawdzać – przyciągnął Nataszę do siebie i przytulił ją mocno
- Nie chcę aby ktoś nas nakrył. Jak to Sasha lub Kuba to oni nie pukają do mojego pokoju, tylko wchodzą jak do swojego, więc… - podniosłą się
- A czy to coś złego, że sypiamy ze sobą. Przecież jesteś dorosła i nie zmuszam cie do tego.
- Tak, niby tak. Ale po akcji z Kubą ojciec stoi trochę na bakier ze sprawami łóżkowymi.
- A co było z Kubą?
- Później ci opowiem – wstała i narzuciła na siebie szlafrok – Poczekaj chwilkę. Zaraz wracam – dała mu całusa w policzek i wyszła z pokoju.

Wyszłam z pokoju i zeszłam schodami na dół. Szłam powoli, bo nie wiedziałam kogo mogę zobaczyć na dole. Ale po chwili usłyszałam głos Kuby

- Mówiłem, że ćwiczenia wysiłkowe pójdą dobrze. Tylko ty zawsze panikujesz. – powiedział dość głośno Kuba
-Wcale nie panikuje. Nie moja wina, że skręciłeś sobie kostkę na miesiąc przed Mistrzostwami – odpowiedział Sasha
- Już minęło 3 tygodnie i czuję się świetnie. Noga już nie boli a do Mistrzostw został się tydzień. Nie rozumiem twojej paniki. Przecież wystąpię na Mistrzostwach – prawie krzyknął
- Co się tu dzieje? – wtrąciła Natasza kiedy weszła do salonu
- Ojciec panikuje i ma pretensje do mnie za kontuzję nogi a przecież ćwiczenia wysiłkowe poszły dziś bardzo dobrze – spojrzał z odrazą na ojca
- Nie słuchaj ojca. Ja już dawno przestałam i mam święty spokój. – Sasha spojrzał na córkę z wyrzutem – Tak, właśnie tak. Gdybym się ciebie słuchała to już pewnie bym dawno na zawał zeszła.
- A co ty co tak w szlafroku? – Kuba spojrzał na Nataszę z podtekstem
- Prysznic brałam – uśmiechnęła się głupio
- I masz suche włosy? – zaśmiał się
- Nie zawsze muszę myć włosy – pokazała bratu język
- Nie tłumacz się już – również pokazał jej język
- Jest Łukasz? – spytał Sasha
- Tak. Przyjechał kilkanaście minut temu. – uśmiechnęła się i zaczęła podążać ku schodom
- Chyba nie zostanie tu na noc? – spojrzał na córkę podejrzliwie
- Nie, nie zostanie. – wbiegła na górę by już nie słuchać ojca.

UGH! Nie mam zamiaru jego słuchać, więc uciekłam szybko do swojego pokoju.

- Ty już obrany?? – spojrzała na chłopaka ze zdziwieniem kiedy ten nakładał spodnie
- No, nie chcę aby nakryli nas w dwuznacznej sytuacji – przyciągnął do siebie Nataszę i pocałował namiętnie
- Też się ubiorę a ty pościel łóżko, ok? – otworzyła szafę i zaczęła w niej grzebać
- Jasne, dla ciebie nawet pościelę łóżko – zaśmiał się

Zrzuciłam z siebie szlafrok i przeprałam się w domowe ciuchy  bo pewnie i tak mnie już ojciec nie wypuści z domu. Usiadłam obok Łukasza i przytuliłam się do niego a on objął mnie ramieniem.

- Więc o co chodzi z Kubą i sprawami „łóżkowymi”? – spytał przytulając jeszcze mocniej do siebie Nataszę
- Jak Kuba miał 17 lat to chodził z taką Alice, miała 16 lat. Alice była najlepszą gimnastyczką w mojej grupie. Była strasznie utalentowana i była oczkiem w głowie mojego ojca. Czasami nienawidziłam jej za to, że poświęcał jej więcej uwagi niż mnie.
- No a co to ma z tym wspólnego??
- Poczekaj, historia zaraz się rozkręci. No wiec Kuba i Alice wpadli. Kiedy Kuba się o tym dowiedział, był wniebowzięty. Powiedział, że zajmie się nią i dzieckiem, że rzuci dla nich karierę. Ale Alice nie chciała tego dziecka. Znaczy powiedziała, że ta wpadka zrujnuje jej karierę. Niestety ojciec podsłuchał rozmowę i rozpętało się piekło. Nawet nie wyobrażasz sobie co się wtedy działo. Ciągle gadał, że Kuba postąpił nieodpowiedzialnie i takie tam, choć Kuba powiedział, że poniesie całkowitą odpowiedzialność za to co się stało.
- I co się stało?
- Alice popełniła samobójstwo – Natasza podniosła się
- Co takiego?? – Łukasz był w szoku
- Alice podcięła sobie żyły 2 tygodnie później, znaczy 2 tygodnie po tym jak dowiedziała się, że jest w ciąży. Znalazł ją Kuba w jej domu, w łazience. Przeżył wtedy szok i załamał się.
- Czemu ja nic o tym nie wiedziałem? – dalej był w szoku
- Wtedy jeszcze nie byliśmy razem. Miałam tylko 14 lat a poznaliśmy się przecież jak Wojciech dołączył do Arsenalu.
- Smutna ta historia. A zostawiła jakiś list wyjaśniający?? Lub coś?
- Tak. Napisała list. Napisała w nim, że w dniu kiedy dowiedziała się, że jest w ciąży to skończyła się jej kariera a w dniu kiedy skończyła się jej kariera, skończyło się jej życie. Kuba strasznie to przeżył. Ciągle uważał, że to przez niego a ojciec nie ułatwiał mu sprawy. Od tamtego czasu ciągle wchodził z nim w konflikty i ciągle stawał w mojej obronie.
- Nie dziwię mu się, że tak to przeżył. Też bym się obwiniał po takim liście od mojej ukochanej – przyciągnął Nataszę do siebie i przytulił ją mocno – Nigdy nie pozwolę na to by coś ci się stało! – pocałował Nataszę w głowę – Kocham cię
- Ja ciebie tez bardzo kocham. – odchyliła lekko głowę i pocałowała go w usta
- O czym gruchacie gołąbeczki? – bez pukania do pokoju Nataszy wparował Kuba
- A widzisz?! – zerwała się wystraszona – Mówiłam że on nigdy nie puka! – powiedziała wściekła
- Co się tak spinasz? – zaśmiał się Kuba
- Spinam się, bo nigdy nie pukasz! – krzyknęła – Wchodzisz jak do swego pokoju a to nie twój pokój.
- Jakoś nigdy ci to nie przeszkadzało – odpowiedział szybko
- Ale teraz przeszkadza bo mam chłopaka z którym spędzam tu czas! – spojrzała na Łukasza i ścisnęła jego dłoń – Coś ci potrzeba?
- Tak,  chciałem powiedzieć „cześć” dla szwagra – pokazał język siostrze a Łukasz zaśmiał się
- Powiedziałeś więc możesz iść. Żegnam…
- A gdzie Olga? – spytał natrętnie
- Na randce… Możesz już iść!
- Na randce?? – zdziwił się -  Dziwne, bardzo dziwne… Już załatwiłaś jej chłopaka?
- Jezu Chryste KUBA! Olga jest na randce z Wojtkiem. Czy już teraz może sobie pójść!? – spytała przez zęby
- No bobrze już dobrze… - powiedział wycofując się z pokoju – Gruchajcie sobie dalej, gołąbeczki – wyszedł z pokoju Nataszy i zamknął za sobą drzwi
- Boże, ale natręt! – pokręciła głową
- Słodko się kłócicie. Typowe rodzeństwo – zaśmiał się
- Taaa, bardzo typowe rodzeństwo… Czasami mam go dość, ale jest najukochańszym bratem na świecie.
- Chyba już pojadę do domu… Odprowadzisz mnie??
- Co? Już? Zostań jeszcze, przecież jest wcześnie. – powiedział smutna
- Wiem, ale jeszcze zaraz twój ojciec wparuje i może być nieciekawie. Nie wiem czemu ale chyba on mnie nie bardzo lubi.
- Lubi cie, tylko musi się do ciebie przekonać. A już ja się oto postaram, nie martw się.
- Bardziej jest przekonany do Wojtka niż do mnie…
- Wojtka zna od pieluch więc na pewno lepiej go znosi. A do się jeszcze przekona, bo innego wyjścia nie ma.
- No dobra, to ja lecę. – wstali i wyszli z pokoju – Kiedy się zobaczymy?
- Jutro nie mogę bo mam zaplanowany wieczór z Olgą ale w piątek i cały weekend jestem cała do twojej dyspozycji – stali już obok drzwi – Nie chce abyś już wychodził. Będę się nudzić…
- Ja ci zaraz znajdę zajęcie – usłyszeli głos Sashy dochodzący z salonu
- W to nie wątpię tato… - uśmiechnęła się i skryła twarz w ramieniu Łukasza – Czy oni muszą zawsze podsłuchiwać? – powiedziała szepcząc dość nie wyraźnie
- No to idę. Spotkamy się w piątek. Przyjadę po ciebie wieczorem. – pocałował ją namiętnie – Kocham cię
- Ja ciebie też – ponownie go pocałowała i wyszedł.
- Natasza?? – zawołał z salonu Sasha
- Tak tato?? – z niechęcia weszła do salonu
- Jak ci się układa z Łukaszem??
- Dobrze, skąd takie pytania? – spytała zdziwiona
- Tak się tylko pytam. Cieszę się że ci się z nim układa.
- Naprawdę się cieszysz? Czy tylko udajesz? – Sasha posłał córce groźne spojrzenie – Dobrze, przepraszam. – nastała chwilka ciszy – Może w końcu byś go zaakceptował, co? Łukasz to moja miłość, kocham go nad życie i wątpię, że się rozstaniemy.
- Akceptuję go, ale czy między wami nie jest za duża różnica wieku?
- Więc tu o wiek chodzi?? Nie spodziewałam się, że będzie ci wiek przeszkadzać… - nastała niezręczna cisza – To prawda… Łukasz ma 27 lat a ja 18, ale wiek dla mnie nie ma znaczenia. Łukasz jest dojrzałym mężczyzną i wie czego potrzebuje taka dziewczyna jak ja. Kocham go i on mnie kocha, wiec jeśli tego nie zaakceptujesz to już nigdy więcej mnie nie zobaczysz. A wierz mi, postaram się oto.  – westchnęła ciężko i wyszła salonu.

Sama nie wierzyłam, że powiedziałam to własnemu ojcu ale stało się. Przynajmniej teraz wie na czym stoi i wie co może stracić. Wróciłam do swojego pokoju i położyłam się, bo byłam nieco zmęczona. Była już godzina 23.00 a Olga dalej nie wracała z randki. Zaczęłam się martwić, że coś się stało i napisałam do Wojtka, ale nie dostałam odpowiedzi. Około godziny 1.00 zaczęłam wariować bo po Oldze ani śladu życia. Około godziny 3.00 zasnęłam. Obudziłam się z samego rana i od razu pobiegłam do pokoju Olgi.

- Olga! – otworzyłam drzwi do pokoju dziewczyny – Boże! Jak ja się cieszę że cie widzę! – zobaczyła śpiącą dziewczynę na łóżku
- Co się drzesz? – powiedziała powoli otwierając oczy
- Całą noc cie nie było. Martwiłam się. Gdzie byłaś?
- Wojtek pokazywał mi Londyn i tak jakoś zeszło… A teraz mogę iść spać??
- No dobra, ale widzimy się wieczorem w ośrodku. Pamiętasz o tajnym spotkaniu??
- Tak, tak. Pamiętam… Dobranoc Natasza… - położyła głowę pod poduszkę po czym zasnęła.

No ładnie… Całą noc szlajała się z Wojtkiem po Londynie. Już ja mu pokaże gdzie raki zimują, za to, że nie powiadomił mnie o tym całonocnym wypadzie.

Wróciłam do swojego pokoju, wzięłam prysznic, przebrałam się, założyłam trykot i pojechałam na kolejny trening pod bacznym okiem mojego ojczulka. A na treningu jak zwykle… Wszystko nadzorował, ciągle mnie pouczał i ciągle mnie denerwował. Już miałam tego dość i nawet 2h nie wytrzymałam. Zerwałam się wcześniej i pojechałam do Wojtka opieprzyć go za to, że nie powiadomił mnie o jego i Olgi całonocnej przygodzie.

- Wojtek! Mam ochotę cie zabić! – weszła do jego mieszkania i zobaczyła że stoi w samych bokserkach w kuchni
- Co ja znów takiego zrobiłem??
- Już ty dobrze wiesz co! Tylko błagam cie, powiedz mi że jej nie wykorzystałeś? Błagam?!
- Nie, nie wykorzystałem jej. Nie jestem jakimś erotomanem. Po prostu poszliśmy na miasto i tak dobrze się bawiliśmy, że straciliśmy poczucie czasu i tyle.
- I bardzo dobrze, bo bym cie wysterylizowała!
- Co?! – prawie się zakrztusił sokiem który właśnie popijał a Natasza zaśmiała się
- Nie mogłeś mi chociaż napisać?? Próbowałam się do was jakoś dobić ale nie mogłam. Olga nie wzięła z sobą telefonu a twój był wyłączony. Powiedz mi Szczęsny co ty kombinujesz?
- Ja nic nie kombinuje. Skąd takie podejrzenia.
- Ty zawsze coś kombinujesz. Podoba ci się Olga? – Wojtek zaczął się czerwienić – O Boże! Ty się czerwienisz! Ty się czerwienisz!!! – podkreśliła każde słowo
- Ja?! Nie prawda!
- Wojciechu Tomaszu Szczęsny ty się zakochałeś! – podeszła do niego – Ty się naprawdę zakochałeś… - uśmiechnęła się do chłopaka
- Tak, bardzo podoba mi się Olga. Coś w tym dziwnego??
- Nie, cieszę się i to bardzo. Ale pamiętaj… Jeśli ją skrzywdzisz to coś zostanie ucięte! – spojrzała na jego kroczę a ten przełknął ciężko ślinę
- Czasami to się ciebie aż boję…
- I prawidłowo. – zaśmiała się – Jak tam przygotowania do Euro2012?
- Jeszcze o tym nie myślę, ale jestem podekscytowany.
- No na pewno jesteś, w to, to ja nie wątpię. Łukasz nie zagra na Euro – powiedziała smutna
- Wiem, przykro mi z tego powodu. Nieszczęśliwe wznowienie kontuzji. Łukasz musi się koszmarnie czuć. Jak się trzyma??
- Wydaję się być silny, ale bardzo przezywa to, że nie będzie reprezentować Polski na Euro2012. Wiesz może kto wskoczy na jego miejsce?
- Grzegorz Sandomierski z Białegostoku. Grał chyba w jakimś Białostockim klubie.
- Słyszałam, że jest dobrym bramkarze. Może nie tak dobrym jak ty czy Łukasz ale broni całkiem przyzwoicie.
- No zobaczymy.  Mam nadzieję, że chociaż Tytoń się spisze jakby coś się stało. A jak tam twoje przygotowania do Mistrzostw Świata?
- A ciężko. Ojciec ciągle mnie nadzoruje co jest wkurwiające. Dziś nawet nie wytrzymałam do końca. Ale całe szczęście już koniec. Jeszcze 5 dni i będzie już po wszystkim.
- 5 dni?? Przecież Mistrzostwa miały być…
- Tak wiem. Za 2 miesiące ale ze względu na wasze piłkarskie Euro zawody zostały przesunięte o miesiąc. Wiem, że to dziwne ale sama byłam zdziwiona jak się o tym dowiedziałam.
- A jak twój kręgosłup?
- Boli, i to bardzo. Od dłuższego czasu nie biorę kortyzolu i jest mi bardzo ciężko, ale daje radę. No dobra Wojtek, muszę już spadać bo umówiłam się z Olgą.

Wieczorem poprosiłam Olgę o przysługę. Wieczorem i to dość późnym wieczorem ja i Olga pojechałyśmy na salę treningową. Chciałam poćwiczyć sama w spokoju, bez nadzoru, bez złośliwych komentarzy, bez ograniczeń. Olga ciągle mi mówiła abym była ostrożna i ciągle mówiła mi uważaj, rób powoli. Czasami aż zastanawiałam się czy nie jest gorsza niż mój ojciec. Ale ona nie wiedziała na ile mogę ćwiczyć a na ile nie więc wykonywałam wszystkie moje ćwiczenia i muszę przyznać że bardzo dobrze mi szło.

Kiedy skończyłam układy wyczynowe zaczęłam ćwiczyć układy wolne, bo nie bardzo się w nich dobrze czułam. Kiedy tak ćwiczyłam i ćwiczyłam to wciągnęłam do ćwiczenia również Olgę. Po liku minutach zaczęliśmy się wygłupiać. Wygłupiałyśmy się do tego stopnia aż załapała mnie potworny ból kręgosłupa a zgięłam się w pół i upadłam.

- Natasza??!! – była przerażona – Co się dzieję??
- Nic takiego. Po prostu zabolało mnie i to bardzo.
- Kończymy na dziś, ok?
- Jasne… - usiadły na ławeczce – I tak już na więcej nie mam siły…
- Cieszę się, że mam ciebie. Cieszę się, że mogę tu być i jestem ci wdzięczna.
- Też się cieszę, że tu jesteś. – przytuliły się mocno…
~~~~~~~~~~
Ogłoszenia parafialne:

Chciałam serdecznie podziękować za komentarze po poprzednim. Co prawda mało ich, ale ja cieszę się z każdego. I nie ważne jaki by in był. 

W opowiadaniu umieściłam wątek z sytuacji Euro2012. Miałam  tego nie robić ale jakoś tak wyszło. No i musiałam wprowadzić Grzegorza Sandomierskiego. Znaczy musiałam... Chciałam go wprowadzić, bo znam tego chłopaczaka osobiście. Poznałam go 3 lata temu na meczu Jagielonii w Białymstoku. Na mecz zaciągnął mnie mój kolega (bo ja niestety nienawidzę Jagi). I teraz bardzo się cieszę, że to zrobił bo wtedy bym nie poznała Grzesia. Grześ jest jednym z 2 piłkarzy których poznałam osobiście. Chcecie się więcej o tym dowiedzieć?? Wystarczy do mnie napisać :)

Kolejny ALAS?? Patrz: Kiedy BILY?? (pod VII rozdziałem)

U góry z prawej strony macie taką wspaniałą ramkę "Szybkie linki", gdzie znajdują się linki to moich stron, które prowadzę.

Zapraszam na blog z One - Shotami, gdzie można zamawiać króciutkie historyjki ze swoimi ulubionymi piłkarzami. Link też znajduje się w "Szybkich linkach" ----> Football One Shots

Przepraszam za błędy i literówki  które na pewno są. Znając was to pewnie mi to wypomnicie. 

To byłoby chyba na tyle... Tak więc komentujcie, polecajcie, czytajcie. Każdy komentarz bardzo mnie uszczęśliwia.


xoxo N.

czwartek, 10 stycznia 2013

Rozdział 24|XXIV

Gdzieś w barze w Londynie…

- O Theo! – powiedział zaskoczony Wojtek – Co ty tu robisz?
- A chciałem się od stresować  - usiadł przy barze – Jedno piwo poproszę… - zamówił
- Na od stresowanie to jest dobry meczyk jeden na jednego. Kłopoty w raju z Melanie?
- Nie, ale ona jest czasami taka uparta – skrzywił się lekko
- Znam ten ból… - upił łyk swojego drinka
- Natasza nie daje za wygraną? – spytał
- Nom nie mam już u niej żadnych szans. Z resztą mam już kogoś innego na oku.
- Uuu… Kogoś innego? Kim ona jest? – spytał dociekliwie
- Na razie nic nie powiem. To tajemnica… - uśmiechnął się
- To trochę do ciebie nie podobne… - Wojtek zrobił pytającą minę – Ty lubisz się chwalić swoimi nowymi dziewczynami.
- W tym przypadku będzie inaczej. – głupio się uśmiechnął
- Co za zmiana… - zdziwił się lekko -  Ale zmiana na dobre – uśmiechnął się Theo
- W końcu kiedyś trzeba się zmienić. –dopił drinka – No to co? Może jednak meczyk jeden na jednego? Bramkarz kontra napastnik…
- Jasne, gdzie chcesz go rozegrać?
- W ośrodku. – odpowiedział szybko
- W ośrodku?! Dobrze się czujesz? – Theo był zdziwiony
- No w ośrodku. Przecież mamy swoje tajemne wejście – zaśmiał się

Następnego dnia. W mieszkaniu Wojtka | Wojtek siedzi na kanapie i skacze z kanału na kanał nie wiedząc co chce oglądać. Nagle drzwi do jego mieszkania otwierają się.

- Mama?! – powiedział dość głośno bardzo zdziwiony na widok swojej matki u progu swojego mieszkania – Co ty tu… Dlaczego nie zadzwoniłaś?
- Witaj synku! – powitała go szerokim uśmiechem Alicja
- Cześć mamo – uścisnął matkę – Co cie do mnie spro… - ale nie zdołał dokończyć bo zobaczył ją – Co ona tu robi?! – wściekł się
- Sandra powiedziała mi, że nie jesteście już razem – Alicja założyła dłonie na biodra
- Cześć – bardzo cicho wtrąciła się Sandra w rozmowę
- Ciekawy jestem jak dużo i jaką historię ci opowiedziała? Jej własną czy tą prawdziwą? – oburzył się
- Może porozmawiamy na spokojnie i wyjaśnicie mi co tu się dzieje – powiedziała dość srogo Alicja
- No Sandra… Może powiesz dlaczego się rozstaliśmy? – usiedli w salonie
- Ja… Ja… - Sandra zaczęła się jąkać
- Może ja opowiem tą właściwą i prawdziwą historię.- powiedział Wojtek - Mamo, ja i Sandra rozstaliśmy się przez intrygi, kłamstwa, oszustwa i przekręty Sandry. Żyłem w błogiej niewiedzy o tym wszystkim dopóki mnie nie uświadomiła o tym wszystkim Natasza. Czy powiedziała ci mamo, Sandra o tym, że to przez nią Natasza miała kontuzje i teraz ma problem z kręgosłupem?
- Że co takiego? – oburzyła się mama Wojtka
- No, właśnie tak. A powiedziała ci o tym, że udawała ciąże by zaciągnąć mnie do ołtarza?
- Nie, nie takiego mi nie wspominała. – na chwilę zapanowała niezręczna cisza – Musimy porozmawiać i to bardzo poważnie moja droga. – te słowa skierowała w kierunku Sandry
- Przepraszam – wybiegła płacząc do łazienki Sandra
- Sandra to jedna wielka oszustka. Leciała chyba tylko na moje pieniądze…
- Wojtek! – podniosła ton – Jesteś nieczuły… - spojrzała na syna z pogardą
- Ja nieczuły?! Mamo, ona sprawiła że życie Nataszy zamieniło się w koszmar! – prawie krzyczał
- Nie podnoś na mnie głosu! – krzyknęła Alicja a z łazienki wyszła Sandra
- Przepraszam cie Wojtek za to co zrobiłam – zaczęła się kajać Sandra – Naprawdę tego żałuje i naprawdę chciałabym to wszystko naprawić. Ja naprawdę cię kocham.
- Przeprosić to ty musisz Nataszę, która przez ciebie cierpi strasznie katusze. Dla mnie Sandra, już nie istniejesz! – podkreślił ostatnie zdanie – Jeśli Natasza ci wybaczy to ja też to zrobię, ale wątpię że to zrobi, bo przecież chciałaś rozwalić jej związek z Łukaszem.
- Chciałaś rozwalić związek Nataszy i Łukasza? – Alicja była jeszcze bardziej zaskoczona
- Tak… znaczy NIE! – krzyknęła Sandra – Chciałam tylko aby Natasza odwaliła się od Wojtka.
- Sandra, twoje zachowanie było naganne. Mam nadzieję, że przeprosisz Nataszę i wyjaśnicie sobie wszystko. – powiedziała ze spokojem Alicja – Nie rozumiem co się z wami stało. Kiedyś ty, Wojtek i Natasza byliście idealnymi przyjaciółmi. Londyn strasznie was odmienił.
- Naprawdę przepraszam. I zrobię co mi karzesz Alicjo – otarła łzy z policzka Sandra
- Mamo, może chcesz coś co picia? – wtrącił Wojtek
- Tak, poproszę herbatę i cytryną i melisą na uspokojenie – wzięła głęboki oddech mama Wojtka – W głowie mi się kręci od tych wszystkich informacji…
- Na jak długo zostaniesz? – skierował te słowa do matki – A ty Sandra możesz już iść – powiedział z pogardą do szatynki
- Zostaniemy na 3 dni – powiedziała Alicja a Wojtek skrzywił się – Nawet nie protestuj - dodała szybko - Jak i Sandra zostaniemy u ciebie w mieszkaniu na kolejne trzy dni.
- No niech już będzie – wywrócił oczami i wrócił do pokoju z kubkiem herbaty który podał swojej mamie

Nagle drzwi wejściowe do mieszkanie Szczęsnego znów się otworzyły.

- Już jestem! – powiedziała Natasza, która właśnie weszła do mieszkania – W tym czerwonym kolorze będzie ci naprawdę do twarzy – tak namiętnie szukała czegoś w torebce, że nawet nie zauważyła że wszyscy się na nią patrzą, ale nagle spojrzała – Alicja? – była zdziwiona
- O! Jest moja ulubiona córka! – wstała i podeszła do dziewczyny by ją uściskać a Wojtek uśmiechnął się pod nosem
- Alicja tak się cieszę… - odwzajemniła mocny uścisk – Ooo.. Widzę, że jest i „cerber”. To może ja wrócę później. Wybacz Alicjo, ale nie mogę przebywać w jednym pomieszczeniu z tą osobą. – dała jej buziaka w policzek i wyszła z mieszkania Wojtka
- Widzę Sandra, że bardzo mocno namieszałaś… - wróciła do nich i usiadła na kanapie

Następnego dnia….

- Gdzie moja mama? – spytał Wojtek Sandrę, która siedziała w salonie i oglądała TV
- Wyszła gdzieś… - odpowiedziała  - Możemy porozmawiać? – spytała nieśmiało
- Nie, nie możemy. Tylko ze względu na mamę mieszkasz tu teraz.
- Wojtek… To będzie nasza ostatnia rozmowa… Przysięgam…
- No dobra. Niech już ci będzie. – usiadł na fotelu obok dziewczyny
- Chciałam cię jeszcze raz przeprosić. Wiem, że nie będziemy razem, ale może to przemyślisz ostatni raz…
- Nie! Nie rozumiesz tak prostego małego słówka? A tak po za tym to mam kogoś na oku.
- Tak wiem… Nataszę. Ale ona do ciebie nic nie czuje. Ona naprawdę kocha Łukasza. Szkoda, że ty mnie tak nie pokochasz – zasmuciła się
- Wiem, że go kocha. I szanuje się ich związek. To nie Nataszę mam na oku. Jest inna dziewczyna… - uśmiechnął się
- W takim razie życzę ci szczęścia. Już spakowałam swoją walizkę. – wstała – Już mnie więcej nie zobaczysz. – dała mu całusa w policzek i wyszła z mieszkania ciągnąc za sobą walizkę

Dziś kolejny dzień morderczego treningu. Nie wiem jak ja to wytrzymam, zwłaszcza że już tydzień nie biorę kortyzolu. Ból jest tak silny, że czasami mam zawroty głowy. Ale dałam słowo dla Łukasza, że już więcej nie wezmę i staram się tego trzymać. Na dzisiejszy trening przyszedł też Wojtek i był w świetnym humorze. Nie wiem dlaczego ale nie chciał mi nic powiedzieć. Czyżby sprawiła to jakaś nowa dziewczyna. Czy może to stara miłość dała o sobie znać. Prawie przez cały trening wygłupialiśmy się. I było dziwne to, że Sasha nie protestował. Około godziny 13.00 na trening przyszła mama Wojtka. Przywitałam się z nią i dalej wróciłam do mojego niby treningu a Alicja poszła do gabinetu mojego ojca.

- Witaj Sasha – powiedziała Alicja, kiedy weszła do gabinetu trenera
- Alicja?! – był zdziwiony – Jak miło cie widzieć. – uścisnęli się
- Ciebie również miło wiedzieć – stanęła przy oknie – Świetnie się razem bawią…
- Tak, tych dwoje zawsze miało coś ku sobie – również spojrzał przez okienko
- Szkoda, że nie będą razem. Zawsze uważałam że będą parą ale się myliłam.
- No niestety, też tak myślałem, ale teraz Natasza jest z Łukaszem i wydaje mi się, że jest bardzo szczęśliwa. 
- Cieszę się, że jest szczęśliwa. Należy się jej trochę dobrego. Tak wiele ostatnimi laty przeszła…

Po treningu wzięłam szybki gorący prysznic i z pośpiechem wyszłam z ośrodka, bo za niespełna 3h mój kochany Łukasz rozegra swój I mecz od dłuższego czasu. Bardzo się tym stresowałam. Chyba nawet gorzej niż sam Łukasz. Ale kiedy wyszłam, wmurowało mnie w ziemię kiedy ją zobaczyłam.

- Możemy porozmawiać? – spytała niepewnie Sandra
- Nie i chyba dobrze o tym wiesz, że nie mamy o czym rozmawiać.
- Natasza, chciałam cie bardzo przeprosić za moje zachowanie. Mam nadzieję, że mi kiedyś wybaczyć.
- Wątpię w to, ale dzięki. Przeprosiny od tak chorej osoby to rzadkość.
- Tak wiem, jestem chora na umyśle chcę cię naprawdę przeprosić. Wiem, że ta kontuzja jest przeze mnie. Mam nadzieję, to nie jest nic groźnego.
- Czy możemy skończyć już tą rozmowę?
- Żałuję, że zniszczyłam naszą długoletnią przyjaźń. To jest ostatni raz kiedy mnie widzisz. Już więcej nie stanę na drodze tobie, Łukaszowi czy Wojtkowi. Naprawdę żałuje…
- Powtarzasz się Sandra a to już nie najlepiej o tobie świadczy…
- Ja próbuje cię naprawdę przeprosić a ty… - ale nie zdołała dokończyć, bo Natasza zdzieliła ją dłonią w twarz aż ta zapiszczała lekko – Ała! – krzyknęła
- To za to, że próbowałaś rozdzielić mnie i Łukasza! A to… - znów ją zdzieliła w twarz, tym razem dostała w drugi policzek – To jest za to, że zniszczyłaś mi życie i zdrowie! A to… - ponownie jej przyłożyła – Za całą resztę! – krzyknęła
- To bolało! – syknęła – Ale należało mi się.
- I to cholernie ci się należało! – ponownie krzyknęła Natasza – Z całego serca cie nienawidzę! – Natasza poczuła ostry ból w kręgosłupie i upadła na kolana
- Co ci jest? – Sandra była zaniepokojona
- Zostaw mnie w spokoju… - Natasza wstała, otrzepała kolana i poszła do auta

Sama nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Ale jednego byłam pewna, nigdy nie wybaczę Sandrze tego co zrobiła. Zamieniła moje życie i zdrowie w koszmar. Mam nadzieję, że zostanie sama już do końca życia.

Razem z Sashą, Kubą, Olgą, Wojtkiem i Alicją pojechaliśmy na The Emirates by zobaczyć jak poradzi sobie Łukasz w I meczu po długiej przerwie. Wszyscy zajęli miejsca na trybunach a ja pobiegłam do tunelu życzyć powodzenia Łukaszowi. Pocałowałam go i wróciłam do rodziny. Cały mecz była bardzo ekscytujący. Theo Walcott, Robin van Persie zdobyli po jednym golu co dało zwycięstwo Arsenalowi. Łukasz cały mecz był niezwykle skupiony, miał świetne interwencje. Nie raz uratował dupę grającym.

Po meczu była oczywiście impreza w pobliskim klubie. Wszyscy gratulowali Łukaszowi wspaniałego występu i Boss był z niego bardzo zadowolony. Jedynie Wojtek chodził z trochę skwaszoną miną ale w sumie mu się nie dziwię. Cały czas była przy nim Olga i po jakimś czasie zaczął się świetnie bawić i Wojtek.

- Łukasz… - powiedziałam do Łukasza
- Słucham cię. – odpowiedział czule patrząc się w oczy Nataszy
- Chyba mamy kolejną parkę? – przyglądała się Wojtkowi i Oldze
- Masz namyśli ich? – wskazał na wyżej wymienioną parkę
- Tak… Chyba mają coś ku sobie. – uśmiechnęłam się
- Chcesz stąd iść? – spytał Łukasz z podejrzanym uśmieszkiem na ustach
- Nie podoba ci się impreza na twoją cześć?
- Wolę imprezę sam na sam z tobą – uśmiechnął się ponownie do Nataszy i wyszli z klubu

Razem z Łukaszem poszliśmy do parku. Usiedliśmy na jednej z ławeczek i przytuliliśmy się do siebie bardzo mocno. Z tego wszystkiego całkowicie zapomniałam o bólu, który towarzyszył mi całymi dniami. Całą noc błąkaliśmy się po ulicach Londynu, pięknie oświetlonego Londynu. W końcu wylądowaliśmy w mieszkaniu Łukasza.

- Napijemy się czegoś? – spytał Łukasz
- Masz wino? – Nataszy wyłożyła się na kanapie
- Jasne. Chłodzi się w lodówce – uśmiechnął się, wyjął je z lodówki po czym wyjął z szafki dwa kieliszki i usiadł obok Nataszy. Wręczył jej kieliszek i nalał trochę wina
- Dziękuję – odpowiedziała – Cieszę się, że tak dobrze ci dziś poszło – upiła łyk wina -  Bardzo się bałam o twój występ.
- Ja też się trochę bałem. W końcu tyle czasu minęło od ostatniego razu…
- Wiesz od czego jeszcze minęło trochę czasu? – uśmiechnęła się cwaniacko
- Czy ja myślę o tym samym co ty? 
- Nie wiem o czym myślisz… - ponownie się uśmiechnęła i przysunęła się bliżej Łukasza – Ale mam nadzieję, że myślimy o tym samym – odstawiła kieliszek i pocałowała delikatnie Łukasza w usta.

Usiadłam na nim okrakiem i znów delikatnie go pocałowałam. Po chwili Łukasz zaczął całować moją szyję. Rozpiął delikatnie guziczki w mojej bluzce i delikatnie ale namiętnie zaczął całować mój dekolt i piersi. Odchyliłam się lekko do tyłu i westchnęłam z rozkoszy. Łukasz wstał i wziął mnie na ręce, po czym zaniósł mnie do swojego pokoju i położył delikatnie na łóżku. Po chwili połozy się delikatnie na mnie ugniatając moje biodra swoimi. Pocałował mnie namiętnie…. Po czułam się jak w niebie.

Następnego dnia razem z Łukaszem pojechaliśmy w końcu do Dr. Hinigana. Już 4 raz wzywał mnie na wizytę a ja jak zwykle bałam się pójść. W końcu sam skontaktował się z Łukaszem i już nie miałam wyjścia, bo Łukasz strasznie nalegał więc poszliśmy.

- I jak panie doktorze moje wyniki? – spytała przerażona, że zaraz usłyszy najgorsze wieści
- Niestety mam dla ciebie złe wieści – oznajmił lekarz. Natasza ścisnęła mocno dłoń swojego ukochanego – Bardzo złe wieści…
- O nie… - po policzku poleciała jej łza – Co mi jest?
- Spokojnie Natasza – szepnął jej do ucha Łukasz – Wszystko będzie ok… - jeszcze mocniej ścisnął jej dłoń
- Nataszo, masz dyskopatię górnego i dolnego kręgosłupa a także uszkodzenie kręgów między dyskowych. Przykro mi…
- O Boże! – zaczęła płakać – Tego się obawiałam…
- Nie ma się czego obawiać. Przejdziesz operacje i wszystko wróci do normy, ale nie jest wskazane to byś teraz kontynuowała gimnastykę. – powiedział ze spokojem lekarz
- Nie mogę teraz przerwać. Za kilkanaście dni są Mistrzostwa Świata a to już są moje ostatnie – widać było, że Natasza jest załamana – Muszę na nich wystąpić… Ten ostatni raz ale muszę.
- Nataszo, naprawdę nie jest to wskazane, ale… - zaczął
- Ale co? – powiedziała szybko – Zgodzę się na wszystko!
- Wiem, że twój ojciec prowadzi rygorystyczną szkołę treningów ale będziesz musiała ostro przystopować. Tylko 2h treningu dziennie. Nie możesz przeciążać się. – powiedział spokojnie lekarz – I nie możesz tego ukrywać przed ojcem.
- Dobrze, dziś mu powiemy. A ta operacja jest bardzo poważna?
- Jeśli chodzi o trudność zabiegu to nie. – spojrzał jeszcze raz na wyniki badań Nataszy - Ale jeśli się nie powiedzie to możesz zostać sparaliżowana.
- Sparaliżowana?! – Natasza zbladła
- Spokojnie, mam pewne ręce. Ze mną nic ci się nie stanie. – powiedział bardzo pewny siebie – Za miesiąc spotkamy się na badaniach. Wtedy ustalimy termin operacji.
- Dziękuję panie doktorze…

Załamałam się tym co powiedział mi lekarz. Głupi upadek a takie konsekwencje. A to wszystko przez tą głupią małą lafiryndę, Sandrę. Przez całą drogę do mojego domu wyłam jak opętana. Znaczy byłam przerażona tym co mi powiedział lekarz a zaraz muszę jeszcze to samo powiedzieć mojemu ojcu, który pewnie mnie zabije pierwszą napotkaną rzeczą na swojej drodze. Weszliśmy do domu i od razy poszliśmy do salonu w którym siedzieli Sasha, Olga i Kuba.

- Co się stało? – spytał zmartwiony Kuba kiedy zobaczył swoją siostrę zapłakaną
- Natasza, skarbie, co się dzieje? – Sasha również był zmartwiony
- Muszę wam o czymś powiedzieć. W sumie dziś się o tym dowiedziałam i jeszcze jestem sama przerażona ale… - Natasza zawahała się
- Mów co się dzieję… - powiedział szybko ojciec dziewczyny
- Kuba już co nieco o tym wie… Od kilkunastu tygodni mam sile bóle kręgosłupa. Zaczęło się od tej dziwnej kontuzji, pamiętasz tato? – Sasha skinął głową – Od kilku tygodni ból się tak nasilił, że musiałam brać kortyzol, na czym przyłapał mnie Kuba.
- Brać kortyzol?! Natasza zawiodłem się na tobie… - Sasha był zniesmaczony – Na tobie też, Kuba…
- To nie jego wina. On o niczym nie wiedział. Zresztą błagałam go oto by nikomu nie mówił. Ale nie po to tu przyszłam.
- Więc...? – Sasha był nieco zdenerwowany
- Byłam dziś u lekarza… I… Mam dyskopatię górnego i dolnego kręgosłupa a także uszkodzenie kręgów między dyskowych. Przepraszam tato, że cię zawiodłam.
- Co..?? Nie..!! – Sasha przytulił córkę, która zaczęła płakać w jego ramię – Zawsze byłem z ciebie dumny. A z chorobą sobie poradzimy. Zrezygnujesz z MŚ i będzie dobrze.
- Nie. Ja chcę wystąpić z MŚ. Już ustaliłam z lekarzem, że nie będę się przeciążać. Mogę tylko ćwiczyć 2h dziennie.
- Natasza przy tym schorzeniu nie wiem czy to będzie…
- Nie, To moje ostanie MŚ. Chcę w nich wystąpić. – powiedziała bardzo hardo Natasza
- Dobrze. Wystąpisz w MŚ, ale później zrezygnujesz z kariery.

No i mój problem z powiedzeniem ojcu, że chcę skończyć w tym roku karierę gimnastyczki sam się rozwiązał przez durną chorobę kręgosłupa.
~~~~~~~~~~
Ogłoszenia parafialne:

Dziś króciutko i na temat. Strasznie mało osób komentuje ALAS, chyba przestało się wam podobać. No nic… I tak dziękuję za komentarze po poprzednim.

Kolejny ALAS? Nie mam zielonego pojęcia. Teraz całkowicie poświecę mój wolny czas szkole i sesji.

Kolejny BILY? W następnym tygodniu, bo już wczoraj go napisałam. Więc jak wrócę z uniwerka w poniedziałek to wstawię.

U góry z prawej strony macie taką wspaniałą ramkę "Szybkie linki", gdzie znajdują się linki to moich stron, które prowadzę.

Zapraszam na blog z One - Shotami, gdzie można zamawiać króciutkie historyjki ze swoimi ulubionymi piłkarzami. Link też znajduje się w "Szybkich linkach" ----> Football One Shots

Przepraszam za błędy i literówki  które na pewno są. Znając was to pewnie mi to wypomnicie. 

To byłoby chyba na tyle... Tak więc komentujcie, polecajcie, czytajcie. Każdy komentarz bardzo mnie uszczęśliwia.

xoxo N.