W końcu nastał ten dzień. Niczym się tak nie stresowałam jak tym dniem. Dzień, jeden jedyny dzień by udowodnić wszystkim, że jesteś mistrzem. Mistrzostwa świata w gimnastyce sportowej i artystycznej to nie byle zawody. Zawodnicy biorący udział w zawodach muszą wykazać się wyrachowaniem, stoickim spokojem i piekielnie wielkimi zdolnościami fizycznymi. Bądź, co bądź gimnastyka to sport wysiłkowy i wyczynowy.
Nastał dzień sądu ostatecznego. Razem z ekipą pojechaliśmy do miasta, w którym rozgrywały się tegoroczne MŚ w gimnastyce. Łukasz był ze mną cały czas a i tak się cholernie stresowałam. Może stres byłby mniejszy, ale dzisiejsze zawody były najważniejsze w moim całym życiu i nie mogłam ich zawalić. Zresztą dużą presje wywierali na mnie inni… Zwłaszcza ojciec, który liczył, że zdobędę mistrzostwo.
Im bliżej było rozpoczęcia, tym bardziej świrowałam. Gdyby nie Łukasz to pewnie bym rozniosła całą szatnię, a reszta drużyny ostro oberwałaby po uszach.
- Ej… Natasza – przytulił mocno dziewczynę – Wiem, że się stresujesz, ale to nie powód by terroryzować innych…
- Tak, wiem… Przepraszam. – schowała twarz w ramię swojego chłopaka – Zamieniam się w swojego ojca. – spojrzała na zegarek - O Boże jeszcze 15 minut…
- Spokojnie – powiedział – jak wejdziesz na matę to cały stres odpłynie i będziesz już w swoim żywiole – pogłaskał ją po plecach.
- No dobra moi drodzy… - do pokoju wszedł ojciec Nataszy – Za 15 minut zacznie się wasz ostateczny i najważniejszy test w życiu. Dla niektórych jest już to ostatni test. – spojrzał na córkę – Natasza… Możesz powiedzieć coś na otuchę… - oddał głos córce
- No więc… To co powiedział trener to prawda… - zaczęła a wszyscy skupili na niej wzrok – Dziś stajemy przed wielkim zadaniem. Dla każdego jest ono ważne i mam nadzieję, że odniesiemy całkowite zwycięstwo, miażdżąc konkurencje. Ale tak na serio to liczy się zabawa i mam nadzieję, że będziemy się świetnie bawić…
Skończyłam swoją beznadziejną przemowę i wszyscy zaczęli bić mi brawo. Tylko nie wiem po co, skoro to była beznadziejna przemowa. Po mojej przemowie, razem z grupą poszliśmy do sali, na której miały rozegrać się mistrzostwa. Jak tylko zobaczyłam matę, równoważnię, odskocznie, kozła i poręcze to automatycznie mnie sparaliżowało. Dopiero ocknęłam się z transu jak zobaczyłam coś czego się całkowicie nie spodziewałam zobaczyć. Zobaczyłam Kingę w barwach reprezentacji Polski.
- Proszę, proszę… - Natasza była zaskoczona – Kogo ja widzę na mistrzostwach…
- Widzisz… Udało się nam… - uśmiechnęła się Kinga – A ty mówiłaś, że się nam nie uda…
- Jak widać jestem zaskoczona. – wymusiła uśmiech
- Ach… Jak widzę ta sama, dobra, stara Natasza… - zaśmiała się Kinga – Życzę powodzenia. Niech wygra najlepszy. – wysunęła swoją dłoń w kierunku Nataszy
- Taaa… Niech wygra lepszy… - uścisnęły sobie dłonie
W końcu nastała godzina zero. Mistrzostwa w Gimnastyce sportowej i artystycznej się rozpoczęły a mi skoczyło ciśnienie. Pierwszą konkurencją był skok przez kozła. W tej konkurencji startowałam ja Anne, Sara i Kate, czyli wszystkie z reprezentacji Anglii. Dwie osoby z Irlandii i jedna z Węgier zostały zdyskwalifikowane, bo doznały lekkich kontuzji. Nastała nasza kolej. Byłam lekko zestresowana, ale kiedy wbiegłam na rozbiegł wszystkie emocje ze mnie uleciały i poczułam, że jestem w swoim świecie. Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam… Wylądowałam perfekcyjnie na drugim końcu Sali i dostałam najwyższe noty. Niestety poczułam lekki ból w dole kręgosłupa, kiedy uderzyłam stopami o ziemnie podczas kończenia skoku. Ale nie dałam tego po sobie poznać. Zajęłam pierwszą lokatę, za raz za mną była Anne, na trzecim była jakaś Rosjanka, później Kate a Sara zajęła 10 miejsce.
Kolejną konkurencją była równoważnia. Równoważnia to mój żywią tak jak poręcze asymetryczne. W tym czuję się mistrzynią i nikt nie może mnie pokonać, dlatego równoważni byłam całkowicie pewna. Kiedy stanęłam przed równoważnią, miałam chwilę zawahania. Po skoku przez kozła czułam lekki ból w dole kręgosłupa i może to mnie lekko paraliżowało. Ale wskoczyłam na równoważnie. Wskoczyłam na równoważnie i perfekcyjnie wykonałam układ tak jak założyłam przed rozpoczęciem konkurencji. Dostałam maksymalne noty za mój występ. Trochę gorzej poszło dla Sary, Kate i Anne.
Podszedł do nas Sasha i pogratulował nam świetnego wyniku. Oczywiście w stosunku do mnie był totalnie oziębły, ale mam go gdzieś. Nie dam się wybić z rytmu. Kolejna konkurencja przerażała mnie szczególnie. A kolejną konkurencją były poręcze asymetryczne. Mimo iż czułam się na nich świetnie, to ostatnie upadki z nich, skutecznie zabiły tą pewność siebie. Siedziałam na krześle i obgryzałam paznokcie. Podszedł do mnie Łukasz.
- Skarbie, nie martw się. Wszystko będzie dobrze. – pogłaskał ja po ramionach – Jesteś świetna na ich i poradzisz sobie.
-Ale ostatnio tyle razy z nich spadłam. Już nie czuje się taka pewna. A zresztą bol… - przerwała w półsłowa
- Co z resztą? – spoważniał – Powiedz mi…
- Boli mnie kręgosłup. Już przy pierwszej konkurencji poczułam lekki ból. Teraz się nasila. Nie wiem czy wytrwam do końca zawodów. – powiedziała smutna
- A brałaś dziś rano leki?
- Tak, ale chyba coś zruszyłam i zaczęło bole…
NATASZA BELOV JEST PROSZONA NA 3 KONKURENCJĘ! – powiedział speaker
- Boję się! – skryła twarz w rękach
- Trzymam za ciebie kciuki i pamiętaj, że jestem przy tobie – dał jej całusa
- No to idę… - powiedziała i podążyła ku wyjściu
- Natasza… - zatrzymał ją Sasha
- Co jest tato? – spytała
- Pamiętaj, aby się skupić na zadaniu…. – powiedział
- Wiem co mam robić. Nie pierwszy raz biorę udział w takim czymś… - uśmiechnęłam się na siłę a chwilę później stałam już przy poręczach.
Stanęłam przy pierwszej poręczy, cała zestresowana i bez nadziei, ze mi się uda. Spojrzałam ostatni raz na Łukasza, który ciągle się do mnie uśmiechał i trzymał zaciśnięte kciuki. Po chwili wskoczyłam na pierwszą poręczę i zaczęłam się na niej obracać. Kiedy jestem w powietrzu wtedy czuję, że żyje i jestem w swoim żywiole. Podczas przeskoku miałam chwilę kolejnego zawahania, ale wszystko się udało. Po przeskoczeniu na trzecią poręcz mogłam później po obróceniu się spokojnie wylądować. Byłam szczęśliwa, że mi się udało. Zaraz po zakończeniu zadania, pobiegłam w stronę Łukasza. Rzuciłam się mu na szyję i uścisnęłam mocno. Po chwili pocałowałam go i ponowie uścisnęłam, on zrobił to samo. Za tą konkurencję dostałam dość dobre noty, ale nie tak dobre jak chciałam. Uklasowałam się na drugim miejscu i w klasyfikacji ogólnej indywidualnej zajęłam I miejsce, czyli dostałam złoto. Ale następna konkurencja była decydująca, to od niej zależało czy zdobędę Mistrzostwo Świata w Gimnastyce sportowej i artystycznej. Konkurencją tą są układy wolne. Nawet mimo tego, że jestem uklasowana na I miejscu w klasyfikacji ogólnej, to i tak nie mogę dopuścić do tego by mi się powinęła noga. Zaraz za mną jest jakaś Chinka, więc tym bardziej nie mogę stracić panowania nad sobą.
Układami wolnymi szczególnie był zestresowany Sasha. Bał się, że którejś z nas powinie się noga i wyjdzie, że nic nie przywieziemy do domu. Na szczęście o mnie się już nie musiała martwić, bo ja już miejsce an podium mam zagwarantowane. Jak nie MŚ to zawsze może być drugie czy trzecie, choć osobiście wolałabym zdobyć mistrzostwo. Nadszedł czas ostatecznej próby. Wyszłam na matę i zaczęła grać muzyka. Mój układ przygotowywany był do utworu z Jeziora Łabędzie. Sama go układałam, więc powinno być dobrze. I tak się stało. Co prawda nie uzyskałam maksymalnego wyniku, ale to nie zmieniło mojej pozycji w klasyfikacji ogólne. Tym samym wywalczyłam sobie Mistrzostwo Świata w Gimnastyce Sportowej i Artystycznej w roku 2012. To był piękny moment, kiedy speaker zaczął ogłaszać wyniki końcowe:
IV MIEJSCE – SUE CHANG - CHINA
III MIEJSCE – KATE TRASCOTT - ENGLAND
II MIEJSCE – ROXANA PETROVA – RUSSIA
I i MŚ – NATASHA BELOV – ENGLAND
Cała moja drużyna zaczęła skakać z radości a w tym ja. Moja radość w tym momencie była nie do opanowania. Uwiesiłam się Łukaszowi na szyje i nie puszczałam go. Łukasz szeptał mi do ucha, że wiedział, że tak będzie. Nigdy we mnie nie wątpił. Sasha pogratulował mi jak na trenera przystało a później mocno mnie uścisnął jak na ojca przystało.
W tym samym czasie rozgrywały się MŚ także mężczyzn. W ich przedziale, IV miejsce zajął ktoś z Belgii, III miejsce ktoś z USA, II miejsce mój brat Kuba a I miejsce jakiś chińczyk. Też dobrze. Bardzo się cieszyłam, że mój brat zdobył wicemistrzostwo. Zaraz po indywidualnych rozegrały się dyscypliny grupowe. Tu już było gorzej. Niestety reprezentacja Anglii w kategorii dziewcząt, czyli moja, zajęła II miejsce, a reprezentacja Anglii w kategorii męskiej III. W sumie to też dobrze. Zawsze do domu coś zostanie przywiezione.
Po powrocie do domu oczywiście wszyscy hucznie świętowaliśmy. Moim domu zebrały się wszystkie rodziny startujących w zawodach. Wszyscy zebraliśmy się w salonie. Ojciec rozlał wszystkim szampana i wznieśliśmy toast. Oczywiście mój ojciec walnął mówkę, ale taką mówkę, że miałam ochotę się schować pod stół. Później przekazał mi pałeczkę. Właśnie teraz miałam wszystkim ogłosić, że kończę karierę. A mianowicie, że ja i mój brat kończymy karierę.
- Ja i Kuba… - zaczęła, kiedy wyszli przed „tłum” – Może niech zacznie Kuba… - wszyscy popatrzeli na nasz zdziwieni
- No dobrze… - spojrzał na Nataszę – Tak więc, jak wszystkim wiadomo, za 3 miesiące kończę 22 lata i tym samym mój udział w gimnastyce dobiegnie końca. Ze względu na kontuzję kolana zakończę karierę nieco wcześniej. Tak, więc to były moje ostatnie Mistrzostwa Świata w Gimnastyce.
- Co, ale jak to? – spytał Scott przyjaciel Kuby z treningów
- No tak to. Kontuzja kostki się odnawia i już nie daje rady. Zresztą mój czas minął. Czas na was młodzi. – zaśmiał się – Natasza teraz twoja kolej… - uśmiechnął się w Nataszy stronę i oddał jej głos
- Moja sprawa jest podobna jak Kuby – spojrzała na Łukasza, który ściskał jej dłoń – Doznałam poważnego urazu kręgosłupa, co dyskwalifikuje mnie z dalszej kariery. Tak więc to też są a raczej były moje ostatnie Mistrzostwa w Gimnastyce.
- Co się stało Natasza? – spytała Sara
- Trzy upadki z poręczy starczyły by kręgosłup nie wytrzymał. – zasmuciła się – Nie Powinnam nawet teraz brać udziału w MŚ, tylko od razu zakończyć karierę, ale udało mi się wybłagać lekarza o pozwolenie.
- Więc to koniec? – spytała Kate – Opuszczasz nas?
- Niestety tak, ale będę was dzielnie wspierać. Macie jeszcze półtora roku, cały czas będę przy was. – powiedziała wspierając resztę dziewcząt na duchu
Wszyscy się zasmucili tymi wiadomościami. Ja również byłam tym bardzo zasmucona. Ale moją uwagę przykuła jedna osoba. A mianowicie chodzi mi o Wojtka, który stał z Olgą w drugiej części spokoju i dyskutował zawzięcie na jakiś temat. Olga wydawała się, że chciała go uspokoić, więc podeszłam do nich by sprawdzić, co się dzieje.
- Co się dzieje? – spytała, kiedy podeszła do dwójki zakochanych
- Wojciech jest wściekły. – powiedział Olga
- Na co jest wściekły? – Natasza była zdziwiona
- Na to co powiedziałaś. Nie na to, że kończysz z gimnastyką, ale na to, że to prze kontuzje, które wywołała Sandra musisz skończyć z tym, co kochasz. – powiedział jednym tchem Olga
- Wojtek, co już się stało to się nie odstanie. A to, że Sandra miała w tym swój udział też niczego nie zmieni. Najwyraźniej tak musiało być. – powiedziała ze spokojem Natasza
- Nie jesteś na nią wściekła? – spytał Wojtek – Za to, że zniszczyła ci karierę a może i życie.
- Jestem, ale tak jak już powiedziałam… To już się stało. Przecież nie cofnę czasu. – w dalszym ciągu z dużym spokojem mówiła Natasza
- A co ty taka spokojna jesteś, co? – spytał Woj.
- Spokojna jestem, bo ty się wściekasz za nas dwoje – Natasza ścisnęła dłoń Wojtka – Odpuść sobie Woj. Już nic się nie da zrobić…
Miesiąc później…
Miesiąc później przeszłam pierwszą operację kręgosłupa, która miejmy nadzieję, że się udała. Bardzo się bałam operacji i praktycznie non stop histeryzowałam. Cały czas był i wspierał mnie Łukasz. Byłam mu za to bardzo wdzięczna, bo nie wiem co by się ze mną działo gdyby go nie było. Przez miesiąc czekałam na tą cholerną operacje. To, że nie mogłam trenować strasznie dobijało. W pewnym momencie nawet byłam załamana przez to, że nie mogłam robić tego, czego kocham. W 2 tygodnie po operacji mogłam wrócić do domu. Leżałam w salonie i nie mogłam się ruszać. Cały czas oglądałam TV i cierpiałam. Każdy by na moim miejscu chciałby se całymi dniami leżeć i nic nie robić, ale dla mnie była to udręka. Ja nie potrafiłam się obijać. Przeważnie całe dnie spędzałam na sali treningowej i teraz tak mi trochę dziwnie. Przez cały czas ktoś mi dotrzymywał towarzystwa. Przeważnie był to Łukasz, ale nie gardziłam towarzystwem Olgi lub Kuby. Pewnego wieczoru siedzieliśmy u mnie w pokoju i Łukasz złożył mi zaskakującą propozycje.
- Natasza… - zaczął powoli – Mam do ciebie pytanie, propozycje…
- Słucham cię uważnie. – uśmiechnęła się do chłopaka
- Zamieszkaj ze mną. Chcę z tobą mieszkać, więc zgodzisz się ze mną zamieszkać? – spytał
- Tak, zgadzam się – uśmiechnęła się do chłopaka i dała mu soczystego całusa w usta
- Naprawdę? - był lekko zdziwiony – Bez zastanowienia się zgadzasz?
- Nie mam nad czym się zastanawiać. Kocham cię i też chcę z tobą mieszkać, więc chyba decyzja była prosta. Tylko jest mały problem…
- Jaki? – spytał Łukasz
- Mój ojciec. Nie wiem czy on będzie taki chętny mnie wypuścić teraz z domu.
- Jakoś go przekonam… - uśmiechnął się i ponownie pocałował dziewczynę
- Kiedy zamierzasz go przekonać? – spytała
- Nawet dziś, nawet teraz jeśli jest w domu – odpowiedział bez wahania
- Odważny jesteś… - zaśmiała się
- A co mi tam. Raz się żyje. - również się zaśmiał
Kilkanaście minut później do mojego pokoju wszedł mój ojciec, który przyniósł mi kolacje. Łukasz już nie była taki odważny jak kilkanaście minut wcześniej, ale spytał się go. Na początku był bardzo sceptyczny, ale Łukasz zaczął go przekonywać, że będę mieć u niego najlepszą opieką, jaką mogę sobie zamarzyć, że zadba o wszystko i nie pozwoli, aby coś mi się stało. Sasha, oczywiście jak to Sasha musiał na początku odmówić, ale później ja wkroczyłam do akcji i jakoś wspólnymi siłami udało się nago przekonać do zmiany decyzji. Tak więc następnego dnia, zabrałam wszystkie swoje manatki, a raczej Łukasz je zabrał bo ja nie mogłam niczego dźwigać, i znalazłam się u Łukasza w mieszkaniu. W jego pokoju czekały już na mnie wolne półki, więc mogłam ułożyć w nich swoje ubrania. Nie było ich dużo, bo ja nie jestem zbytnią materialistką, ale też i nie było ich małą, bo przecież nie byłam aż tak biedna.
Po kilku dniach odwiedzili nas Wojtek i Olga. Oznajmili mi, że są parą. Bardzo się z tego powodu cieszyłam, bo chciałam, aby Olga była szczęśliwa. Zwłaszcza, że ostatnio tyle złego się jej przytrafiło. Niestety nie było przy tym Łukasza, bo on pojechał dla mnie do sklepu po sok marchwiowy i jakieś słodycze, bo ostatnio strasznie miałam na nie ochotę. Wojtek i Olga wypytywali się mnie jak mi się mieszka z Łukaszem. Opowiedziałam im, że świetnie. Dogadujemy się jak nigdy i, że mam nadzieję, że tak będzie zawsze. Po jakieś godzinie Wojtek z Olgą poszli sobie. Prosiłam, aby poczekali na Łukasza, ale mieli jakieś sprawy do załatwienia, wiec nie zatrzymywałam ich.
Łukasz nie wracał i nie wracał. Zaczęłam się martwić i już, kiedy miałam do niego dzwonić to zjawił się w drzwiach.
- Gdzie ty do jasnej cholery byłeś? – krzyknęła
- Spokojnie. Już jestem – podszedł do dziewczyny i złożył na jej ustach namiętny pocałunek
- O nie Fabiański! Tak łatwo to ty mi się nie wywiniesz. Jestem na ciebie zła. Pojechałeś rano a teraz jest 17.00 czy ty wiesz jak ja się martwiłam.
- Wiem, wiem… Przepraszam skarbie, ale na mieście zaczepił mnie Walcott i tak se pogadaliśmy trochę.
- A o czym to gadaliście?
- A o naszych klubowych sprawach. W sumie to nic ważnego.
- Dobra, chcesz to nie mów. – Natasza nadęła twarz
- Oj skarbie, to nasz nudne Arsenalowe sprawy… - chwycił dziewczynę za biodra i przysunął mocno do siebie, ale Natasza pisnęła z bólu – Oj! Przepraszam! Nie chciałem tak mocno…
- Nic nie szkodzi… Jeszcze trochę boli. W końcu operacja była 3 tygodnie temu. – Łukasz wziął ją na ręce i zaniósł na łóżko – Kupiłeś mi to co chciałam?
- Tak, mam wszystko. Tak nawiasem mówiąc to ostatnio bardzo dużo jesz słodyczy. Nie zaszkodzą ci?
- Nie. Ale chyba spada mi ciągle cukier, bo jest mi słabo. Być może to przez te leki.
- Może trzeba to zgłosić do lekarza.
- Nie, nie trzeba. W sumie to od zawsze jem masę słodyczy – zaśmiała się – Choć tego po mnie nie widać.
- No, nie widać…
- Tak nawiasem, to byli dziś u nas Wojtek i Olga.
- Tak?? I co ciekawego mówili?
- Gdybyś był to być się dowiedział – pokazała mu język
- Oj no weź… Co mówili? – spojrzał na nią błaganie
- Wojtek i Olga oznajmili mi, że są parą. Świetna wiadomość, prawda?
- I to jeszcze jak świetna. W końcu się ten erotoman od ciebie odczepi – zaśmiał się
- Ej! Przestań! Przecież wiesz, że tylko ciebie kocham głuptasie… - pochyliła się do chłopaka, chwyciła za podbródek i pocałowała w usta
- Wiem, ale i tak się cieszę. Teraz już o nic nie muszę się martwić – teraz to ona pocałował dziewczynę
- Od jutra zaczynam rehabilitacje… - westchnęła
- Tak szybko?? – zdziwił się Łukasz
- No… Lekarz powiedział, że im szybciej tym lepiej. – nastała chwilka ciszy – Pomasujesz mi plecy?
- Jasne. – uśmiechnął się do dziewczyny
Zdjęłam bluzkę a także biustonosz i położyłam się na brzuchu. Po chwili poczułam ciepła dłonie Łukasz na swoich obolałych plecach. Jego dotyk sprawiał, że cała dygotałam. Przez moje cało przechodziło miliony cudownych prądów. Łukasz był tak delikatny i zmysłowo, że czułam jak moje ciało się podnieca pod jego dotykiem. Po chwili poczułam na plechach delikatny pocałunek, Po kolejnej chwili drugi i trzeci. Te delikatne pocałunki spotęgowały moje doznania. Niestety wszystko kiedyś się kończy. Łukasz nie chcą zruszyć operowanego miejsca po kilkunastu minutach przerwał ten cudowny masaż.
Następnego dnia razem z Łukaszem wybraliśmy się do Dr. Hinigana na badania kontrolne. Lekarz powiedział, że wszystko jest w porządku i jestem na dobrej drodze do całkowitego wyleczenia. Bardzo mnie to ucieszyło, bo zależało mi na tym, aby wrócić na salę treningową, ale nie jako gimnastyczka, tylko jako trener gimnastyków. Zrobię tylko potrzebne kursy i gotowe. Byłam bardzo szczęśliwa, kiedy lekarz powiedział, że jest wszystko ok. Ostatnim razem, kiedy z nim gadałam na temat mojego zdrowia to nie wypowiadała się w takich superlatywach. Na szczęście koszmar już minął. Razem z Łukaszem w drodze powrotnej zajechaliśmy do naszej ulubionej restauracji i wzięliśmy żarcie na wynos. Woleliśmy ten wieczór spędzić w swoim towarzystwie niż ciągać się po restauracjach. Kiedy pałaszowaliśmy naszą kolację w romantycznej atmosferze, nagle zerwało mnie na wymioty. Co prawda, cały dzień jakoś źle się czułam, ale teraz już nie mogłam i zwymiotowałam.
- Natasza? – pobiegł za nią zaniepokojony Łukasz – Dobrze się czujesz?
- Teraz już tak. Chyba się czymś zatrułam. O rana tak źle się czuje. – wyszła z łazienki - Ale teraz już mi lepiej.
- Na pewno. Może pojedziemy do lekarza, co? – dalej był zaniepokojony
- Przestań! To tylko zatrucie. Już mi lepiej. Chyba potrzebowałam zwymiotować.
- Ale na pewno? Jesteś tego pewna? – dopytywał się troskliwie
- Tak, mój ty troskliwy misiu – dała mu całusa w policzek
- Ale na pewno? – ponownie spytał
- Jezu, Łukasz! – podniosła ton głosu – Chcesz się oto kłócić?
- Nie, ale zawsze możemy się namiętnie pogodzić… - puścił dla Nataszy oczko a ta zaśmiała się i walnęła go lekko w bark
- EJ! Tylko nie w kontuzjowany bark! – zaśmiał się pocierając chore ramię
- To się nie sprzeczaj ze mną. Bo cie inaczej ukażę – teraz co Natasza puściła oczko do Łukasza – Jutro jadę do domu na kilka godzin. Przeżyjesz beze mnie?
- Jasne, i tak ma do załatwienia na mieście kilak spraw. Więc śmiało możesz jechać do domu. – uśmiechnął się i ponownie pocałował Nataszę, ale tym razem w usta.
Tak jak zapowiedziałam, następnego dnia wybrałam się do mojego „rodzinnego” domu. Powiedziałam tacie, że byłam u Dr. Hinigana i powiedział, że wszystko jest ok i wszystko jest na dobrej drodze do wyleczenia. Oczywiście podczas obiadu znów wymiotowałam. Mój cholerny żołądek zaczyna mnie solidnie wnerwiać. Chyba jednak skorzystam z pomysłu Łukasza i zgłoszę się do lekarza. Przecież to nie może tak być, że za każdym razem jak coś jej to wymiotuje.
Gdzieś na mieście…
- Stary już myślałem, że się nie zjawisz… - powiedział Łukasz
- No jak się mogłem nie zjawić, skoro prosiłeś o spotkanie – zaśmiała się Walcott
- Dzięki za to, że się zgodziłeś. – uścisnęli sobie dłonie
- Nie ma sprawy. Więc o co chodzi? – spytał
- Chcę się oświadczyć dla Nataszy – wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko
- Stary, to świetna wiadomość. – powiedział ucieszony – Pierścionek już masz?
- Tak. – otworzył małe pudełeczko – Myślisz, że się jej spodoba?
- A myślisz, że nie? – teraz to on spytał, kiedy zobaczył dość mały złoty pierścionek z dość dużym brylantem
- No nie wiem. Ostatnio Natasza jest humorzasta i… – zawahał się
- I co? Jak znam Nataszę to będzie wniebowzięta – uśmiechnął się – A to, że jest humorzasta, to nie martw się. Ona od zawsze taka jest – zaśmiał się
- Więc myślisz, że się jej spodoba? – powtórzył pytanie
- Tak, tylko nie zwlekaj długo z oświadczynami. Zasługujecie na siebie. A przede wszystkim pasujecie do siebie jak nikt inny na świecie.
- Dzięki. Na twojej opinii bardzo mi zależało… -uścisnął chłopaka po przyjacielsku
[…]
Była godzina 18.00 i wracałam już do domu, po długim dniu spędzonym u rodziny. Byłam troszkę zmęczona, więc ostrożniej niż zwykle prowadziłam samochód. Stanęłam na światłach i czekałam na zapalanie się czerwonej lampki. Po kilku chwilach zapaliła się, więc ruszyłam… Niestety nie pamiętam, co było dalej. Ujrzałam przez sobą białe światło i urwał mi się film.
~~~~~~~~~~
Ogłoszenia parafialne:
Chciałam serdecznie podziękować za komentarze po poprzednim. Co prawda mało ich, ale ja cieszę się z każdego. I nie ważne jaki by in był.
Kolejny ALAS?? Zobaczymy. Mam bardzo mało czasu. Ciąganie się po lekarzach + pisanie pracy licencjackiej + uczelnia = no life
U góry z prawej strony macie taką wspaniałą ramkę "Szybkie linki", gdzie znajdują się linki to moich stron, które prowadzę.
Zapraszam też do linku moja twórczość. Tam znajdują się moje wszystkie opowiadania. Zaczęłam nowe opowiadanie True Lies. Zapraszam do czytania jego. Im więcej komentarzy tym jak mam większe na pisanie jego.
Przepraszam za błędy i literówki które na pewno są. Znając was to pewnie mi to wypomnicie.
To byłoby chyba na tyle... Tak więc komentujcie, polecajcie, czytajcie. Każdy komentarz bardzo mnie uszczęśliwia.
xoxo N.
ALEŻ JA TĘSKNIŁAM ZA TYM OPOWIADANIEM !!!
OdpowiedzUsuńAle nareszcie, doczekałam się :)
Bardzo się cieszę ze zwycięstwa Nataszy..
No i oczywiście z tego, że tak świetnie układa jej się z Łukaszem :)
hmmm... Natasza je dużo słodyczy, wymiotuje, co może oznaczać tylko jedno...
BĘDZIE W CIĄŻY !!!
tak uważam i bardzo się cieszę...
+ do tego oświadczyny Łukasza... życie jak w bajce :)
Świetny rozdział :)
Pozdrawiam - Kamila :*
Cieszę się bardzo, że ktoś na nie czeka.
UsuńCzy Natasza będzie w ciąży?? Hmm... Na koniec rozdziału ma wypadek. Kto wie czy przypadkiem jej nie uśmiercę aby nie było tak wesoło. No to to już w następnym rozdziale.
Bardzo się cieszę, że rozdział się podobał. Dziękuję za komentarz.
Pozdrawiam N.
Własnie, zapomniałam skomentować ostatnich wersów.... Natasza miała wypadek... Mam nadzieję, że nie stanie się nic poważnego ...
UsuńChcesz ja uśmiercić ?? ale by było o.O
Chociaż nie mam pojęcia co działoby się dalej w opowiadaniu. Chyba byłoby trochę pusto i nudno... :(
Haha, nic by się dalej nie działo, bo jeszcze 2 rozdziały i Epilog :)
UsuńNareszcie nowy rozdział jak sie ciesze :))
OdpowiedzUsuńBardzo mi sie podoba, jest długi czego nie powiem, bo oczekiwałam no i duzo sie dzieje :)
zwyciestwo Nataszy starsznie mnie cieszy, zasłuzyła sobie na to dziewczyna, tyle odwaliła cieżkiej pracy, ze naprawde gratki :))
bardzo sie ciesz że jest szcześliwa i wszytsko sie dobrze układa :)
operacja kregosłupa musiała byc bardzo stresujaca dla Natszy w koncu to kregosłup i wszystko zalezy od lekrza prawda :((
Fajnie ze i Wojtek znalazł swoja miłość :))
co do wypadku Nataszy zmartwiło mnie to bardzo i teraz po twoim komenatrzu zastanawiam sie co z tego wyniknie :OOO
pozdrawiam , Ola
mam nadzieje, ze wszystko dobrze napisalam bo apdam an twarz :<
****************
życze powodzenia na studiach
i trzymam kciuki jesli chodzi o zdrowie ;**
Dziękuję za komentarz
UsuńPozdrawiam N.
Jak nic, Natasha jest w ciąży. Zbyt dużo rzeczy się zgadza. Zdobyła upragnione mistrzostwo, mieszka z Łukaszem, który chce się jej oświadczyć. Wszystko pięknie i ładnie, tylko ten wypadek. Co się jej stało? Mam nadzieję, że jednak jej nie uśmiercisz, bo to byłoby straszne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dziękuję za komentarz
UsuńPozdrawiam N.
W ciąży jest Natasha? Ciesze się że już nowy rozdział. I też bardzo mnie cieszy że Natasha zdobyła w końcu te mistrzostwo. Wojtek i Olga są razem, to też miłe że oboje znaleźli kogoś. No i ciesze się że związek Natashy z Łukaszem też się dobrze układa. No i to ze operacja się udała. A teraz zaręczyny i ciąża. O jak ładnie :). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz
UsuńPozdrawiam N.