niedziela, 31 marca 2013

Rozdział 27|XXVII

Łukasz natychmiast zjawił się w szpitalu. Wbiegł na oddział cały roztrzęsiony i zaczął szukać sali, w której leżała Natasza. Biegł przez korytarz i wpadł na pielęgniarkę. Przeprosił ją i pobiegł dalej. W końcu trafił. Na korytarzu stała cała rodzina Nataszy. Sasha, Kuba, Olga i Wojciech. Podbiegł do niech cały roztrzęsiony.

- Co z Nataszą? – był bardzo niespokojny – Co się z nią dzieje?!
- Spokojnie – powiedział ze spokojem ojciec dziewczyny – Z Nataszą wszystko w porządku… Znaczy… - zawahał się
- Co? Znaczy co? – dopytywał się zaniepokojony Łukasz 
- Jest nieprzytomna i bardzo mocno poobijana – dokończyła Olga – Ma złamaną rękę i prawdopodobnie wstrząśnienie mózgu, ale jej zdrowiu na razie nic nie zagraża. 
- O BOŻE! Co ja narobiłem… - złapał się za głowę Łukasz
- Nic nie zrobiłeś! – powiedział stanowczo Kuba – Jakiś pijany głupek wjechał prawej strony na czerwonym świetle. 
- Na szczęście jest już w areszcie i nikogo więcej nie skrzywdzi – powiedział Sasha
- Nie powinienem jej puszczać samej. – obwiniał się Łukasz - Powinienem z nią jechać!
- Przestań sobie wmawiać, że to przez ciebie, bo ciebie tam nie było. – wtrącił Wojtek – Gdybyś to ty był za kierownicą to ten głupek i tak by w was wjechał. 
- Wojciech ma racje – powiedział Sasha – Już jest wszystko dobrze. Życiu Nataszy nic nie zagraża. – położył dłoń na ramieniu chłopaka
- Można do niej wejść? – spytał
- Nie, jest u niej pielęgniarka. Sprawdza czy się wybudza… - powiedziała miękko Olga
- Boże, mam nadzieję, że się zaraz obudzi – stanął przy oknie i oparł się o ścianę

Po kilkunastu minutach z sali Nataszy wyszła pielęgniarka, która uśmiechnęła się do wszystkich i powiedziała, że jedna osoba może do niej wejść. Oczywiście Łukasz wszedł jako pierwszy. 

- Skarbie, tak się martwiłem! – podszedł do łóżka Nataszy i chwycił jej dłoń by po chwili móc ją pocałować – Jak się czujesz?
- Poobijana i jak widać mam złamaną rękę… - wychrypiała
- Boże, to przeze mnie… - znów zaczął się obwiniać – Tak mi przykro Natasza. To ja powinienem być na twoim miejscu. 
- Przestań! – podniosła głos, ale sprawiło jej to chyba ból – I co by to zmieniło? Zastanów się co czasami gadasz – skarciła go
- Co się stało? Jak do tego doszło? – spytał
- Jechałam, stanęłam na światłach, na zielonym ruszyłam i dalej nic nie pamiętam…
- Kuba mówił… - zaczął
- Jest tu Kuba? – przerwała mu pytając
- Tak, jest tu cała twoja rodzina. Kuba, Sasha, Wojtek, Olga…
- Dlaczego nie weszli?
- Bo może być na razie tylko jedna osoba.
- Zacząłeś mówić, że coś Kuba mówił, dokończ proszę… - spojrzała mu w oczu
- Kuba mówił, że jakiś pijany facet wjechał na czerwonym i tak doszło do wypadku. Boże Natasza, jak się dowiedziałem to serce mi stanęło. – ponownie pocałował dłoń Nataszy
- Nie martw się już skarbie. Nic mi nie jest. 
- Nie powinienem puszczać cie samej…
- Błagam cie nie zaczyna znów. Nie zamierzam się kłócić, bo i tak boli mnie klatka piersiowa. A zresztą za bardzo dramatyzujesz. 
- Ja dramatyzuje?! Ja bym bez ciebie nie przeżył! Zrozum to, kocham cie nad życie. 
- Ja też cie kocham i też bym bez ciebie nie przeżyła. Ale postaw się teraz w mojej sytuacji. Gdybyś to ty tu leżał, to ja bym się o ciebie zamartwiała, także proszę cie Łukasz, daj już temu spokój - do sali wszedł lekarz 
- Widzę, że się już pani obudziła – stwierdził lekarz
- Proszę mówić mi Natasza, czuję się staro jak ktoś mówi mi per Pani – powiedziała z uśmiechem Natasza
- Dobrze Nataszo. Właśnie odebrałem twoje wyniki… - powiedział ze spokojem
- Mam nadzieje, ze wszystko jest okay – lekko się zmartwiła – Co z moim kręgosłupem?
- Na szczęście kręgosłup nie uległ urazowi i wszystko jest okay. Skontaktowałem się już z Dr. Hiniganem i za kilkanaście minut wpadnie tu by cie dokładniej obejrzeć. Reszta badań też wygląda na bardzo porządku, ale… - zawahał się
- Co ale?! – jednocześnie powiedzieli Łukasz i Natasza 
- Spokojnie, to nic groźnego. Wydaje mi się nawet, że będziecie się cieszyć – uśmiechnął się a Natasza zrobiła pytającą minę – Nataszo, Łukaszu, gratuluje wam… Zostaniecie rodzicami – uśmiechnął się
- Co takiego? – Natasza była w szoku Łukasz chyba tak samo – Ale jak…?
- Z badań krwi jasno wynika, że jesteś w ciąży. Za chwilę pielęgniarka w wiezie ultrasonograf, więc dla pewności dowiemy się czy żyje już w tobie mała istotka – po chwili do pokoju weszła pielęgniarka z USG – Dziękuję siostro – wyszła a lekarza podłączył maszynę – Podciągnij bluzkę – powiedział – Poczujesz zimno i lekkie dotknięcie…

Lekarz posmarował jakimś żelem mój brzuch i po chwili poczułam lekki zimny ucisk na moim brzuchu. Na ekranie ultrasonografu pojawił się obraz, który był dla mnie zupełnie nieczytelny. Po chwili lekarz powiedział.

- Tak, jesteś w ciąży – stwierdził – Widzisz tą małą plamkę na ekranie – palcem wskazał na plamkę – To jest wasze dziecko…
- Naprawę? – spytała Natasza ucieszona a Łukasz ściskał ją mocno za rękę i również się temu przyglądał – To jest ta mała kruszynka?
- Tak i wygląda na to, że jesteś w 6 tygodniu ciąży. Gratuluje młodym rodzicom – powiedział, po czym zrobił zdjęcie i wręczy je dla Nataszy – Możesz już wytrzeć brzuch – podał jej ręcznik papierowy
- Jejku on jest taki malutki – powiedziała Natasza wpatrując się w zdjęcie, które przed chwilą otrzymała 
- Nie długo urośnie, tylko nie przemęczaj się. Jutro wypiszemy cie do domu. Nie ma potrzeby abyś tu zostawała – powiedział a po chwili wyszedł z sali 
- Nie mogę w to uwierzyć… - powiedziała Natasza dalej wpatrując się w zdjęcie
- Ale kiedy? – spytał Łukasz a Natasza zaczęła się nad tym zastanawiać – Przecież się zabezpieczamy… Ale cieszę się. Bardzo się cieszę – pocałował Natasze w usta
- Poczekaj… - powiedziała zamyślona – To chyba było przed operacją. Pamiętasz…? Lekarz kazał mi zaprzestać brać antykoncepcje, bo byłam przygotowywana do zabiegu, więc chyba wtedy… - uśmiechnęła się do chłopaka – Będziemy rodzicami, możesz w to uwierzyć…
- Na to wygląda, że będziemy… - pocałowali się namiętnie

Po kilu minutach do sali weszła reszta mojej rodziny. Wszyscy się cieszyli, że odzyskałam przytomność i że wszystko jest ze mną w porządku. Oczywiście nie powiedzieliśmy im, że spodziewamy się dziecka. Dla nas to świeża wiadomość i my musimy się z nią oswoić zanim ogłosimy ją światu. 

Następnego dnia wróciliśmy do domu. Oczywiście Łukasz cały czas nosił mnie na rękach. Dosłownie i w przenośni to robił. Kocham go kiedy jest taki. Zresztą zawsze go kocham. Lepszego chłopaka sobie wymarzyć nie mogłam. Po powrocie do domu w dalszym ciągu nie mogliśmy w to wszystko uwierzyć. Ale po kilku dniach dotarło to w końcu do nas. Niestety mnie gnębiły dziwne przeczucia.

- Naprawdę się cieszysz? – spytała Natasza, która razem z Łukaszem siedzieli w salonie i oglądali TV
- Tak, bardzo się cieszę – uśmiechnął się do dziewczyny i dał jej całusa w głowę
- Ale naprawdę się cieszysz, czy…
- Natasza, dlaczego zadajesz takie pytania? 
- No bo wiesz… To spadło na nas tak nagle. Ja jestem po operacji, ty rehabilitujesz ramię…
- Ale co to ma do rzeczy, co? Kocham cie i prędzej czy później chciałbym mieć z tobą dziecko. Dlaczego zadajesz takie pytania? – spojrzał na dziewczynę pytająco – Natasza czy ty masz jakiekolwiek wątpliwości?
- Nie skądże! – powiedziała – Kocham cię nad życie!
- Już myślałem… - odetchnął z ulgą – Poczekaj chwilę… - wstał i wyszedł na chwilę z pokoju zostawiając Nataszę samą, ale po kilku chwilach wrócił – Chciałem to zrobić już kilka dni temu, ale miałaś ten feralny wypadek a później dowiedzieliśmy się, że zostaniemy rodzicami i tak w zamieszaniu gdzieś mi to umknęło. Ale teraz… - klęknął przed Nataszą i wyjął z kieszeni spodni małe kwadratowe pudełeczko – Nataszo, czy wyjdziesz za mnie? – spytał i otworzył pudełeczko
- Łukasz… - westchnęłam nie wiedząc, co powiedzieć – Nie wiem… Nie wiem co powiedzieć…
- Masz dwie możliwości: Tak lub Nie – powiedział miękko patrząc się dziewczynie w oczy 
- Tak! Tak! Tak! Zgadzam się! – powiedziała radośnie i pocałowała Łukasza, chwile później Łukasz włożył jej na palec pierścionek zaręczynowy
- Kocham cię! – szepnął - Teraz już nigdy się nie rozstaniemy! 
- Też cie kocham. – znów pocałowali się namiętnie – Mam pytanie…
- Słucham cie skarbie… - uśmiechnął się
- Kiedy powiemy wszystkim o tych dwóch cudownych nowinach? – spytała
- Kiedy tylko zechcesz – pocałował rękę dziewczyny

Razem z Łukaszem postanowiliśmy powiedzieć wszystkim o tych dobrych nowinach podczas niedzielnego obiadu. Do Londynu przyleciała moja macocha – Kasandra – Więc wszyscy się od razu dowiedzą. Tylko rodzice Łukasza dowiedzą się o tym nieco później, bo nie mamy jak im teraz powiedzieć a na pewno nie dowiedzą się o tym prze telefon, bo to jakoś nie wypada. Postanowiliśmy, że w następnym tygodniu polecimy do Polski. 

W sobotę wieczorem leżałam na kanapie i odpoczywałam. Jedną ręką gładziłam się cały czas po brzuszku i myślałam o tej małej istotce. Łukasz gdzieś wybył z domu, więc miałam chwilę tak dla samej siebie. Miałam tylko nadzieję, że nie wygada nikomu przed wcześnie, bo to by zepsuło wszystkim niespodziankę. Czasami zastanawiam się jak on ze mną wytrzymuje. Z moimi wszystkimi humorami, zmianami nastroju, fochami. Czasami ja sama z sobą nie potrafię wytrzymać. Teraz, kiedy jestem w ciąży i kiedy będą szaleć we mnie hormony to będzie jeszcze gorzej. W sumie to współczuje teraz Łukaszowi. Będzie się ze mną miał. 

W końcu nastała niedziela. Cholernie się bałam reakcji mojej rodziny. Chyba najbardziej to reakcji ojca. On zawsze był taki… No taki… Rygorystyczny w tych sprawach. Wcześniej taki nie był, ale po sprawie z Kubą, zrobił się z niego niezły asceta. No trudno. W końcu musi się dowiecie. Jak nie ode mnie to chociażby przez to, że za kilka miesięcy urośnie mi brzuch i naga prawda już się nie da ukryć. 

Zaraz po obiedzie usiedliśmy w salonie. Byłam strasznie zestresowana, ale Łukasz dzielnie mnie wspierał. Sam był chyba trochę zestresowany, bo w końcu miała za chwilę stanąć twarzą w twarz z moim ojcem i powiedzie mu, że zrobił dziecko jego ukochanej córeczce. W sumie ta myśl trochę mnie śmieszyła, nie powinna, ale śmieszyła. W końcu nastała godzina zero. Ja i Łukasz wstaliśmy. Wszyscy skierowali na nas swój zdziwiony i pytający wzrok.

- Chcielibyśmy wam coś ogłosić – powiedziałam strasznie nie pewnie drżącym głosem
- Słuchamy… - powiedziała delikatnie Kasandra 
- Bo my… - zaczęłam a Łukasz objął mnie w pasie ręką i przycisnął mocno do siebie – No bo…
- Natasza! – powiedziała ojciec dziewczyny – Wykrztuś to z siebie…
- Sasha! – uciszyła go Kasandra – Nie widzisz, że dziewczyna się stresuje… Zaraz nam powie – powiedziała i uśmiechnęła się do Nataszy
- Mamy dla was dwie wiadomości – zaczął Łukasz
- Mam nadzieję, że to dobre wiadomości – powiedział ponowie zniecierpliwiony Sasha
- Tak, to są dobre wiadomości. – uśmiechnęła się do ojca – Mam nadzieję, że się ucieszysz, tak bardzo jak my się cieszymy
- No więc dajesz Natasza – powiedział Kuba a ta mimowolnie zaśmiałam się – Co w tym takiego śmiesznego? – spytał
- Nic, tak mi się coś skojarzyło… - spojrzałam na Łukasza – No więc Ja i Łukasz się zaręczyliśmy… - powiedziałam w końcu i nastała chwila ciszy
- To cudowna nowina! – powiedziała Kasandra, która chwilę później podeszła do dziewczyny i uścisnęła ją – Chyba wiem co jest drugą nowiną – szepnęła jej do ucha
- Zaraz się przekonasz  - odszepnęłam jej
- Łukasz stary… - powiedział Kuba – Co cie podkusiło brać za żonę moją głupią siostrę – zaśmiał się a ja kopnęłam go w tyłek
- No wiesz… Kocham tego głuptaska – Łukasz dał jej całuska w policzek a ta zarumieniłam się
- Gratuluje wam – powiedziała Olga, która razem z Wojtkiem stała w kolejce by ich uścisną. Jedynie ojciec siedział na kanapie z posępną miną
- Sasha – powiedziała Kasandra – A ty co? Nie pogratulujesz córce? – spytała
- A czy wy nie jesteście za młodzi? – spytał nagle, po czym wstał
- Tato… - zaczęła błagalnie
- No tak! Łukasz to jest stary, ale ty… Ty jesteś gówniarą! – powiedział
- Sasha! – krzyknęła Kasandra – Natasza ma 20 lat, nie możesz tak mówić! Skoro wybrała Łukasza to chyba coś znaczy. 
- Wiesz co tato… Aż boję się ci powiedzieć drugą wiadomość… - do oczu dziewczyny napłynęły łzy
- Natasza… - powiedziała Kasandra, po czym przytuliła Nataszę  – Powiedz… Jestem przy tobie. Łukasz z resztą też – uśmiechnęła się do chłopaka
- Tak, jestem przy robie – powiedział – Ale jeśli chcesz to mogę ja to powiedzieć… - wszyscy gapili się na nich zniecierpliwieni
- Nie, ja to powiem… - wzięła głęboki wdech – Jestem w ciąży – wszyscy zamarli – Ja i Łukasz spodziewamy się dziecka… - powiedziała szybko
- No i wszystko jasne… - powiedział niezadowolony Sasha – Wpadliście i dlatego bierzecie ślub… - był lekko zdenerwowany – Natasza są przecież inne metody rozwiązania…
- Sasha! – krzyknęła Kasandra – Co ty… Czy ty chcesz powiedzieć… - nie wiedziała jak to ująć w słowa – O nie mój drogi… - wszyscy stali jak wmurowani i patrzyli się na nich – Musimy porozmawiać na osobności! – powiedziała hardo, po czym chwyciła Sashę za ucho i pociągnęła za sobą do drugiego pokoju
- Twoja macocha jest przerażająca powiedział Łukasz… - powiedział lekko przerażony, kiedy usłyszeli jak Kasandra sprzecza się i krzyczy na Sashę 
- Natasza… Nie martw się… - podszedł do dziewczyny Kuba i przytulił ją mocno – Ja się cieszę, że zostanę wujkiem – uśmiechnął się
- No, no, no Łukasz… - powiedział Wojtek – Zdaje się jesteś bramkarzem a bramki strzelasz – zaśmiał się, chcąc rozładować atmosferę. I w sumie udało mu się. Wszyscy zaczęli się śmiać, tylko Łukasz zrobił się czerwony na twarzy
- Wojtek… - powiedziała Olga – Mógłbyś przystopować z tymi żartami – śmiała się przez zęby
- No co? Taka prawda… - powiedział ponownie Wojtek i klepnął przyjaciela po ramieniu – Więc co to będzie? – spytał
- Nie wiemy jeszcze. To dopiero 7 tydzień, jest o wiele za wcześnie. – uśmiechnęła się na siłę
- Natasza, masz pewność, że tym razem to nie fałszywy alarm? – spytał Kuba a wszyscy się zdziwili
- Co to ma znaczyć „tym razem masz pewność”? – spytał Sasha, który pojawił się nagle w salonie
- Nie ważne tato… - powiedziała patrząc w dół i nastała chwila ciszy – Jestem w ciąży – zaczęła – Pogódź się z tym, bo nic na to nie poradzisz… 
- Wiem i przepraszam cie… - powiedział skruszony – Oczywiście, że się cieszę z tego powodu. Choć osobiście wolałbym, aby to się stało o wiele później. 
- Stało się teraz i cieszę się z tego powodu – uśmiechnęła się do Łukasza, Sashy i reszty 

6 miesięcy później. Luty 2013

Przez kręgosłup i operacje przez 8 miesięcy nie mogłam się praktycznie ruszać z domu. Byłam totalnie uziemiona. Może bym to jakoś przebolała, ale źle znosiłam ciąże. Przez 6 miesięcy ciągle wymiotowałam, miałam zawroty głody i chyba z 10 razy leżałam w szpitalu. Łukasz strasznie się o mnie i o dziecko martwił. Nie odstępował nas na krok. Czasami to strasznie wkurzało, ale wiem że to robił dl nas. W sumie przez ten cały czas był kontuzjowany, więc nie miał nic innego do roboty. Dopiero jak byłam w 7 miesiącu to dolegliwości nieco ustały i tak już został odo końca. 

Pewnego wieczoru odwiedzili nas Kuba z jego nową dziewczyną – Eve, Wojtek i Olga. Chcieli jeszcze wpaść Melanie i Theo, ale coś im wypadło. Oczywiście chłopaki jak to chłopaki, długo z nami nie posiedzieli, tylko poszli grać w Fife. W sumie to dobrze. Przynajmniej mogłyśmy pogadać.

- Ustaliliście już datę ślubu? – spytała Olga
- Tak, wstępnie na sierpień 2013 roku, ale tak naprawdę to nie wiem czy na jest potrzebny ślub kościelny. 
- Co?! Dlaczego? – spytała ponownie
- No wiesz… Zapisaliśmy się w tamtym roku, więc po co nam kościelny. Bez tego da się żyć. Ja wiem, że biała suknia i te wszystkie inne sprawy… Ale czy to jest tak nam bardzo potrzebne? 
- Przecież wiesz, że chciałam być twoją druhną… - powiedziała zasmucona
- I będziesz. Przecież powiedziałam, że termin mamy ustalony na sierpień. – Olga rozweseliła się – A jak tam u ciebie? Wojtek nie prosi cie o rękę?
- Chciałabym, ale w sumie krótko z sobą jesteśmy. 8 miesięcy to trochę krótko. Przy tobie i Łukaszu wyglądamy jak gówniarze – zaśmiała się
- Daj spokój! Nie ważne ile z sobą jesteście. Ważne jest to jak się wam układa, czy się kochacie, czy ufacie sobie na tyle by być z sobą do końca i iść razem przez życie…
- Jak ty to ładnie ujęłaś w słowa… - westchnęła Olga
- No wiesz…. – spojrzała na swój wielki brzuch – Hormony robią swoje i jestem nieco sentymentalna.
- Ślicznie wyglądasz… - powiedziała
- Nie kłam! Wiem że jestem brzydka… - zaśmiała się
- Teraz to ty kłamiesz – powiedziała na przekór Olga – Nie na próżno mówią, że kiedy będzie chłopczyk to mam ładnieje.
- Taaa, jasne… Ałć… - wtedy Natasza poczuła kopnięcie
- Co się dzieje? – spytała przerażona Olga
- Nic, tylko kopie nasz mały piłkarz… - pogłaskał się po brzuchu
- Mogę dotknąć? – spytała
- Jasne – powiedziała Natasza z uśmiechem na ustach – Śmiało, ponoć to przynosi szczęście… 

Olga i Eve zaczęły głaska mnie po brzuchu co było bardzo przyjemne. Wtedy dziecko, zaczęło mocniej kopać, ale po chwili się uspokoiło. Chyba wyczuło, że ktoś inny dotyka brzuszka niż mama i tata. 

- Jejku… - powiedziała Olga – Ależ kopał… To będzie definitywny piłkarz, jak tatuś…
- Tatuś jest bramkarzem… - wzięła głęboki wdech, gdy znów poczuła mocne kopnięcie
- Tak, ale piłkarz to piłkarz. – wtedy Natasza jęknęła z bólu – Natasza, dobrze się czujesz?
- Tak… To tylko mały skurcz… - wzięła ponownie głęboki wdech i wypuściła powoli powietrze z płuc – Przecież jeszcze nie jest czas. 
- Ile zostało do końca? – spytała
- 3 tygodnie – złapała się za brzuch, gdy znów poczuła skurcz – Spokojnie tam… - powiedziała do brzucha
- Na pewno wszystko w porządku? – spytała Olga lekko zmartwiona
- Tak, na pewno. To normalne. Teraz będę mieć takie skurcze częściej – uśmiechnęła się
- My już pójdziemy… - powiedziała Olga – Musisz odpoczywać…
- Nie, zostańcie… - powiedziała Natasza błagalnie 
- Pójdziemy… - wstała – Wojtek! – zawołała – Czas iść. Natasza musi odpocząć…

Wojtek jak na zawołanie zjawił się obok Olgi. Nieźle go sobie wytresowała – muszę stwierdzić. Zaraz za nim w salonie zjawili się Kuba i Łukasz. Kuba i Eve również zaczęli zbierać się do wyjścia. Chciałam, aby zostali jeszcze, ale oparcie mówili, że muszę odpocząć… No cóż, pożegnaliśmy się i zostaliśmy z Łukaszem sami. 

- Jak się czujesz? – spytał Łukasz, po czym usiadł obok Nataszy na kanapie
- Dobrze. Dziś skurcze są silniejsze niż zwykle… - wtuliła się w ukochanego
- Może Pojedziemy do szpitala, co? – pocałował ją w głowię i objął ramieniem
- Nie, nie ma takiej potrzeby. Zresztą mam dość szpitali. Ała! – Natasza pory szła się nagle z bólu
- Natasza… - przeraził się trochę Łukasz 
- Wszystko okay… - zaczęła głęboko oddychać – Holy Mother Fucker – krzyknęła i zgięła się w pół
- Natasza – był jeszcze bardziej przerażony
- Łu-Luk-asz… - szepnęła – Dzwoń do szpital, powiedz, aby przygotowali salę… Wody mi odeszły… 
- Co? Ale jako to?! – był przerażony i zdziwiony, wstał – Przecież jeszcze nie czas… - zaczął chodzić po salonie
- Zamknij się! – krzyknęła, kiedy poczuła kolejny silmy skurcz – Rodzę! Weź torbę z pokoju…
- Jaką torbę? – był zdezorientowany 
- No tą co przygotowałam wcześniej – oddychała głęboko by się uspokoić – Czego tu stoisz?! - znów krzyknęła, kiedy poczuła ból – Idź po tą cholerną torbę! Aaaaaa…. – zaczęła krzyczeć
- Już… - poleciał do pokoju i po chwili wrócił z torbą
- A teraz weź kluczyki do auta i jedziemy do szpitala… Aaaaa…. – poczuła kolejny skurcz
- Natasza, ale… - zaczął
- Ale co kretynie?! – spojrzała na niego z furią w oczach trzymając się za brzuch
- Już nic… - przełknął głośno ślinę – Jedziemy…

Wziął mnie na ręce i zaniósł do samochodu. Cały czas miałam silne, piekielnie bolące skurcze. Non stop klęłam i krzyczałam z bólu. Po kilku minutach dotarliśmy do szpitala i przejęli mnie lekarze. Zdecydowałam się na naturalny poród, więc był przy mnie cały czas Łukasz. Nie raz solidnie mu się oberwało, ale w tym momencie nie byłam świadoma tego, co gadam, bo ból był takie wielki, że przesłaniał wszystko. Po 3 godzinach niezwykle ciężkiego porodu, urodziłam w końcu ślicznego synka. Lekarz przebadał go i po chwili przyniósł go nam. Położył go w moich ramionach i zostawił nas samych. 

- Świetnie sobie poradziłaś – powiedział Łukasz, po czym pocałował Nataszę w czoło
- On jest taki malutki… - powiedziała cała rozpromieniona i pocałowała synka w czoło. Do Sali ponownie wszedł lekarz
- Nataszo… Musisz teraz odpocząć – powiedział. Chwilę później do sali weszła pielęgniarka – Siostra weźmie malucha i zaniesie go na oddział noworodkowy. Szczęśliwy tatuś będzie mógł pójść tam, ale ty musisz teraz odpocząć, rozumiesz?
- Tak, rozumiem – pocałowała synka i oddała do siostrze – Kiedy będę mogła go ponownie zobaczyć?
- Jak tylko się obudzisz. – uśmiechnął się do dziewczyny -  Za chwilę dostaniesz coś przeciwbólowego i na uspokojenie abyś lepiej spała – wyszedł z Sali
- Nie chcę mi się spać… - powiedziała niezadowolona – Chcę trzymać mojego synka w ramionach…
- Lekarz ma racje… - powiedział Łukasz – Musisz odpocząć. Jesteś wykończona… - dał jej całusa w czoło i chwycił za rękę – Śpij… Będę przy tobie…

Łukasz ponownie pocałował mnie w czoło i pozwolił zasnąć. Nastąpiło to bardzo szybko, bo nie pamiętam co było chwile później. Następnego dnia, pielęgniarka przyniosła nam małego. Położyła go na mojej piersi abym mogła go nakarmić. 

2 godziny później w szpitalu zjawili się Kuba, Eve, Olga, Wojtek, Sasha i Kasandra. Wszyscy byli zdziwieni, że tak szybko urodziłam, bo jeszcze do terminu były 3 tygodnie, ale 14 lutego o godzinie 22.34 przyszedł na świat Tomasz Fabiański, nowy członek rodziny Belov i rodziny Fabiańskich. 

 ~~~~~~~~~~
Ogłoszenia parafialne:

WESOŁYCH ŚWIĄT!!!!

Witam w ostatnim rozdziale ALAS. Czeka mnie już tylko napisanie Epilogu. Mam nadzieję, że opowiadanie się wam podobało i nie zanudziłam was na śmierć.

Chciałam serdecznie podziękować za komentarze po poprzednim.

Epilog pojawi się mam nadzieję, że już wkrótce. Mam tyle teraz na głowie, że nie wiem kiedy to będzie, ale postaram się aby to było jak najszybciej. 

U góry z prawej strony macie taką wspaniałą ramkę "Szybkie linki", gdzie znajdują się linki to moich stron, które prowadzę.

Zapraszam też do linku moja twórczość. Tam znajdują się moje wszystkie opowiadania. Zaczęłam nowe opowiadanie True Lies. Zapraszam do czytania jego. Im więcej komentarzy tym jak mam większe na pisanie jego. 

Przepraszam za błędy i literówki  które na pewno są. Znając was to pewnie mi to wypomnicie.

Chciałam napisać o jeszcze jednej bardzo ważnej sprawie. Mianowicie chodzi oto jak komentuje wasze opowiadania. Mówicie, że komentuje je złośliwie lub za ostro. Ja uważam inaczej. Niestety gdybym skomentowała wasze opowiadania "naprawdę złośliwie" to płakałybyście czytając mój komentarz, bo ja nie jestem osobą która cacka się z wami, więc to co czytacie nie jest złośliwości. Jest to tylko moja opinia. Moje komentarze raczej powinny wam pomóc a nie na odwrót. Także przemyślcie sobie to, ok...

To byłoby chyba na tyle... Tak więc komentujcie, polecajcie, czytajcie. Każdy komentarz bardzo mnie uszczęśliwia.


xoxo N.

6 komentarzy:

  1. Tak żem czuła, że to będzie ciąża :D
    Sasha zachował się okropnie. Nie powinien mówić czegoś takiego. Najważniejsze, że Natasha i Łukasz są szczęśliwi i mają zdrowego syna.
    Nie wiem, o co chodzi z tym rzekomo złośliwym komentowaniem. Nigdy nie widziałam, żeby twój komentarz był złośliwy. Jeśli piszesz, jakiś uwagi, to bardzo mnie one cieszą, bo jesteś bardziej doświadczona, więc powinnam się uczyć od Ciebie ;P
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kamień z serca, że Nataszy nic sie nie stało po wypadku !! UFF :))

    Ciąża, rzeczywiście można było się tego spodziewać, ale to świetna wiadomość :)

    Ojciec Nataszy zachował sie fatalnie, ale dobrze, że mimo wszystko później zachował sie jak człowiek.

    Fajnie,że wszystkim się tak poukładało, są szczęśliwi :))

    Łukasz to jest jednak silny facet, że zniósł Natasze jak jechała do szpitala rodzić :D AAHHHH :) hehhehe

    Ahh już nas czeka tylko epilog, ale muszę powiedzieć, że opowiadanie było MEGA GENIALNE!!!

    Jeszcze pamiętam jak zaczęłam je czytać i był chyba 13 rozdział i przesiedziałam cała sobote, aby przeczytać od początku, bo tak mnie wkręciło ;))

    Naprawde masz wielki talent do pisania i pisz tylko , kiedy będziesz miała wenę, bo robisz to mega dobrze ;))

    OSTATNI ROZDZIAŁ to to mnie boli, ale kiedyś musi być koniec i zakończyłam to perfekto :)

    Teraz czekam na epilog :))

    Co do komentarzy to się nie mogę wypowiedzieć, bo nic nie pisze i o zgrozo lepiej, żebym nie pisała, bo by była jedna wielka masakra :DD


    Pozdrawiam dzięki za wszystko, Ola :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. JSHDJFKRIPW[V';SKVLDJSA;F;KBXC NDSAFORGJSFODSFCMDVLDFM;ASAFJDLKVG LOOOOOOOOOOOOO KURWAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! JAKI ROZDZIAŁ ŁAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! DZIIIIDZIAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! AAAAAAAAAAAAAAAAAAA! UWIELBIAM!

    OdpowiedzUsuń
  4. ale świetna nowina, Natasza w ciąży..
    urodziła na pewno pięknego synka, być może przyszłego piłkarza..

    popłakałam się...

    nie wierzę, że to już koniec...

    pamiętam, jak przez przypadek trafiłam na Twoje opowiadanie,a potem jak się od niego uzależniłam...

    naprawdę, będzie mi tego brak.. :(

    OdpowiedzUsuń