Kolejne dni były dość spokojne. Razem z Łukaszem
w końcu poszłam do dr Hinigana, który był trochę zaniepokojony moimi wynikami badań, powiedział więc, że przyjrzy się im bliżej i podda je szczegółowej analizie. Do
tego czasu przypisał mi witaminy na wzmocnienie mięśni kręgosłupa. Zaniepokoiło
mnie to, że chce przyjrzeć się im bliżej. Ale kolejną wizytę u niego mam za miesiąc,
więc to dej pory na pewno nie będę się tym martwić. Dziś impreza u Theo Walcotta,
więc musiałam się przygotować. Nie bardzo chciało mi się tam iść, bo źle się
czułam, że nie chciałam zawieść Łukasza. W sumie to nasz pierwsza Arsenalowa impreza,
na której możemy pokazać się bez żadnych obaw oto, że ktoś nas wsypie. Wieczorem
przyjechał po mnie Łukasz i poszliśmy na imprezę. Nie było sensu brać samochód,
bo z pewności ja i on będziemy chcieli napić się jakiegoś drinka, więc jak
będziemy wracać to weźmiemy taksówkę. Weszliśmy do domy Theo, w którym był już
nie zły tłok. Przywitaliśmy się z gospodarzem i jego dziewczyną, ale po
krótkiej chwili zauważyłam, że na imprezę wkręciła się też Sandra, co było dla
mnie nie miłym zaskoczeniem. Powiedziałam o tym Łukaszowi, ale on powiedział,
że nie mamy się przecież czym martwić i żebym ją ignorowała. Wojtek też nie
był zadowolony z tego, że Sandra się wkręciła na imprezę. Po godzinie Sandra
robi zamieszanie na imprezie. Głośno się zachowuje i wygląda jakby się upiła…
- Wojtek! – podszedł do niego Theo – Zrób coś z
Sandrą, bo psuje wszystkim dobrą zabawę!
- Ok – Wojtek podszedł do Sandry i chwycił ją za
rękę – Co ty tu w ogóle robisz!? – pociągnął ją za sobą – Wychodzimy!
- Ała!!! Puść mnie! To boli! – oburzyła się
Sandra
- Po co tu przyszłaś? – powiedział zdenerwowany
- Chciałam z tobą porozmawiać, ale nie zwracałeś
na mnie uwagi, więc musiałam to jakoś zrobić.
- Co chcesz?
- Muszę ci o czymś ważnym powiedzieć…
- Słucham i wynoś się stąd!
- Nie tak powinno się traktować matkę swojego
dziecka…
- Co…? Co… Co takiego? – Wojtek zbladł
- Jestem w ciąży. A ty jesteś ojcem tego dziecka
- Kłamiesz! – był w szoku
- Nie, nie kłamię. Też jestem przerażona, bo
jestem jeszcze młoda ale stało się Nic na to nie poradzimy - wzięła go za
rękę
- Zostaw mnie! – wyrwał się jej – Muszę
pomyśleć… - odszedł od niej i Sandra została sama
Przez cały wieczór świetnie się bawiłam z
Łukaszem. Myślałam, że będzie gorzej, ale jest naprawdę przyzwoicie. Tylko
trochę źle się czuje i zaczyna mnie pobolewać kręgosłup, ale po za tym wszystko
jest ok. Łukasz poszedł pogadać z chłopakami z drużyny a ja zostałam sama z dziewczyną
Theo, Melanie. Melanie to bardzo miła dziewczyna i bardzo ją lubiłam.
- Widzę, że twój związek z Łukaszem rozkwita… -
wtrąciła Melanie
- Tak… W końcu mogę się z nim normalnie się
spotykać. Cieszę się z tego powodu…
- Od czasu, kiedy Łukasz się z tobą spotyka jest
innym człowiekiem…. Znaczy innym człowiekiem w dobrym sensie. Nie spieprz tego!
- Dlaczego mam to spieprzyć?
- Łukasz jest teraz najszczęśliwszym człowiekiem
na ziemi. Jeśli coś się między wami spieprzy to ty będzie odpowiedzialna za konsekwencje,
które mogą być skutkiem waszego np. rozstania.
- Nie zamierzam już się z nim rozstawać. Zbyt
bardzo go kocham. Prędzej sobie bym wyrządziła krzywdę niż jemu.
- No ja mam nadzieję… Bo wiesz… wszyscy lubią
Łukasza i wiesz… nawet znajomość z Wojtkiem ci nie pomoże… - Melanie
uśmiechnęła się - A tak nawiasem, dobrze się bawisz?
- Tak. Znakomicie… - Natasza była w lekkim szoku
po tym, co Melanie jej powiedziała
- Cieszę się. A teraz wybacz, Theo mnie woła…
- Jasne… Na razie.
Trochę zaskoczyło mnie to, co powiedziała
Melanie. Kocham Łukasza zbyt mocno by sprawić mu ból czy jakąś krzywdę. Tak jak
powiedziałam, prędzej sama sobie coś zrobię niż jemu. No chyba, że mnie zmusi
to postąpienia inaczej. Nie zauważyłam, kiedy było już grubo po godzinie 2-iej
w nocy. Poprosiłam Łukasza by mnie już odprowadził, bo źle się czułam.
Kręgosłup bolał mnie jeszcze bardziej, ale nie powiedziałam mu o tym. Nie
chciałam go martwic. Nie zadzwoniliśmy po taksówkę, bo chcieliśmy się przejść na
świeżym powietrzu. Dość blisko mieszkałam, więc nie zajęło nam długo dojście do
domu. Kiedy już do niego doszliśmy zaniepokoiło mnie to, że w całym domu paliły
się światła. Pożegnaliśmy się pocałunkiem i weszłam do mieszkania. W salonie
siedziała Kasandra, co mnie zszokowało i zdziwiło, bo jak wychodziłam z domu to
nawet nie wiedziałam, że przyjeżdża. W salonie siedział ojciec i Kuba. Żadne z
nich nie miało wesołej miny.
- Co się dzieje? – Natasza weszła do salonu
- Natasza, skarbie proszę usiądź… - powiedział
spokojnie Sasha
- Ci się stało? – Natasza spoważniała
- Stało się coś strasznego… - zaczął Sasha – Wujek
Maciej i ciocia Maria mieli wypadek samochodowy…
- I co z nimi? – Natasza lekko zbladła
- Nie żyją… - podszedł do córki
- Co?!! To nie może być prawda!!! – zdenerwowała
się Natasza – Olga! Co z Olgą?!
- Wszystko w porządku. Była w tym czasie w domu…
- Sasha przytulił Natasze
- Jak… Jak to się stało? – zaczęła płakać w
ramię ojca
- Pijany kierowca TIR-a nie zatrzymał się na
czerwonym świetle. Nie mieli szans. Zginęli na miejscu.
- Nie wierzę! To jakiś sen! Obudźcie mnie z
niego! – Natasza zaczęła histeryzować
- Skarbie spokojnie…. Ciii… - przytulił mocniej
córkę
Następnego dnia z samego rana mieliśmy samolot
powrotny do Polski. Uroczystość pogrzebowa nigdy nie należała do wesołych. Tym
razem było jeszcze gorzej. Kiedy stałam w domu pogrzebowym, przypomniał mi się
pogrzeb mojej mamy. Wszystko było takie samo… Był tylko jeden mały wyjątek…
Stały dwie trumny a nie jedna. Chciałam aby to wszystko jak najszybciej się
skończyło. Nie chcę drugi raz przechodzić to samo. Po kilku dniach wróciliśmy
do Anglii. Nie byłam w nastroju by z kimś rozmawiać. Chyba nie byłam na to
gotowa. Ten cały pogrzeb rozdrapał stare rany. Chyba bałam się, że mogę kogoś
zranić, że mogę coś źle powiedzieć lub obrazić kogoś. Przez cały ten czas
próbował skontaktować się ze mną Łukasz, ale nie miałam ochoty z nim rozmawiać.
Niestety w końcu musiałam się z nim spotkać.
- Natasza, jak się czujesz? – spytał troskliwie
Łukasz
- I właśnie dlatego nie mam ochoty się z nikim
teraz spotykać. Bo wszyscy martwią się o mnie!
- Natasza… Wiesz, że chcę dla ciebie…
- Tak, tak… Chcesz dla mnie „jak najlepiej”, ale
zrozum! Przechodzę teraz ciężkie chwilę i nie mam ochoty gadać w kółko o jednym
i tym samym. To jest dla mnie bardzo bolesna sprawa, bo wiem jak to jest nie mieć
jednego rodzica! A ty? Ty masz dwoje kochających rodziców!
- Wiem o tym. Ale może warto o tym porozmawiać,
może by ci się lżej zrobiło…
- Czy ty nie rozumiesz znaczenia słowa „nie”?? –
powiedziała dość ostro – Bo jeśli nie możesz zrozumieć to nie mamy o czym
rozmawiać… - wstała zaczęła zmierzać ku drzwiom wyjściowym
- Gdzie idziesz?
- Idę do domu. Zamknę się w swoim pokoju, gdzie
mam święty spokój – wyszła z mieszkania Łukasza
Wiedziałam że to spotkanie tak się skończy. Nie
lubiłam się z nim kłócić, ale czasami jest taki nad opiekuńczy, że aż rzygać mi
się chce. Wracając od Łukasza mimowolnie zaszłam do mieszkania Wojtka. Chyba
tylko jeden on nie gadała ciągle o tym wszystkim.
- Cześć… - weszła do mieszkania Wojtka – Nie
przeszkadzam ci?
- Nie no co ty… Wchodź… Czuj się jak u ciebie w
domu… - powiedział dość smutno
- Coś się stało? – usiadła koło niego
- A nie wiem czy cie to obchodzi…
- Obchodzi! Wojtek co się dzieje? – spytała
zaniepokojona ale ten tylko wywrócił oczyma – Ok… Ja też coś ci powiem, ok? A wtedy ty mi też powiesz ok?
- No dobrze. Co się u ciebie stało?
- Pokłóciłam się z Łukaszem – Wojtek zrobił
pytającą minę, ale tez na jego twarzy pojawił się uśmiech – Nie umiem się z nim
teraz dogadać. Chyba tylko ty jesteś jedyną osobą, z którą potrafię teraz
rozmawiać. Więc… Teraz kolej na ciebie…
- Pamiętasz jak Sandra pojawiła się na imprezie
u Theo?? – Natasza skinęła twierdząco głową – I teraz jak mam ci to powiedzieć…
- Najlepiej powiedz prosto z mostu i będziesz
mieć z głowy… - uśmiechnęła się do niego
- Sandra powiedziała mi… - zawahał się - Sandra
powiedziała mi, że jest w ciąży – wykrztusił to z siebie
- Z kim? – spytała odruchowo dość naiwnie
- Bardzo śmieszne, wiesz… - uśmiechnął się na
siłę – Ja jestem ojcem…
- Słucham!? – nie dowierzała temu, co usłyszała –
Jak mogłeś być tak nieodpowiedzialny! - spoważniała
- I kto to mówi!!! – wkurzył się – Chyba sama o
mało nie zaliczyłaś wpadki! – Natasza spoważniała jeszcze bardziej, ale w jej
oczach pojawiły się łzy – Przepraszam… Nie to miałem na myśli…
- Nie, właśnie to miałeś na myśli. Ale masz rację.
O mało nie zaliczyłam wpadki. I w sumie wiesz co… Jeśli była bym w ciąży to byłabym
najszczęśliwszą dziewczyną na świecie!
- Natasza przepraszam. To nie tak miało
zabrzmieć.
- Nie ważne… Wróćmy do ciebie… - zamyśliła się
na chwilę – Tylko się na mnie nie wściekaj, ale może Sandra nie jest w ciąży.
Może chce cie zaciągnąć do ołtarza przez dziecko.
- Sugerujesz, że to podpucha?
- Barawo Sherlocku! Jaki ty domyślny jesteś! – zadrwiła z
niego – Ale tak, sugeruje że to podpucha. Zrób testy na to czy jest w ciąży, DNA
i cokolwiek tam jeszcze. Nie daj się jej tak zmanipulować.
- Masz racje. Zrobię tak…
***
Kiedy Natasza wyszła w mieszkania Wojtka, ten
nie mógł przestać myśleć o tym, co powiedziała mu Natasza. Przemyślał wszystko
i zdecydował się na rozmowę z Sandrą.
- Wiedziałam, że w końcu zmądrzejesz i zaczniesz
myśleć odpowiedzialnie – powiedziała z triumfem Sandra
- Masz racje. Jestem odpowiedzialny… Ale
najpierw zrobimy testy, czy na pewno jesteś w ciąży… - powiedział ze spokojem
Wojtek
- Nie wierzysz mi?! – oburzyła się Sandra
- Po twoich ostatnich wyskokach już w nic ci nie
uwierzę. – spojrzał jej w oczy – Albo robimy testy albo sprawa jest na stracie
przegrana. Wybieraj!
- Jak możesz tak mówić!? Jestem w ciąży nie mogę
się denerwować….
- Sandra, wszyscy wiemy jaka jesteś. Długo
zajęło mi dojście do tego, ale teraz już wiem. Więc?
- Daruj sobie. Jeśli masz być taki wobec mnie to
nic od ciebie już nie chcę… - odwróciła się na pięcie i odeszła.
***
Mijały kolejne dni a ja nie mogłam się
otrząsnąć. Ciągle siedziałam pokoju i oglądałam stare albumy ze zdjęciami mamy
i czytałam moje stare pamiętniki, które wszystko mi przypominały. Każda dobra,
ale także zła chwila odżyła na nowo.
- Natasza… - wszedł do pokoju Nataszy Kuba –
Może byś tak w końcu wyszła ze swojego pokoju, co?
- Nie mam ochoty… - pociągnęła nosem Natasza
- Co się z tobą dzieję Natasza? – usiadł obok
siostry – Ostatnio nawet z Łukaszem się nie spotykasz…
- Nic się nie dzieję. Po prostu jestem smutna.
Nie mogę być smutna?
- Możesz, ale nie 2 tygodnie. Do tego cały czas
płaczesz… Tak nie może być - objął siostrę
- Ten cały pogrzeb mnie przytłoczył.
Przypomniało mi się jak to było z mamą… - znów pociągnęła nosem
- Natasza wiem, że jest ci ciężko. Mi też było,
ale trzeba iść dalej. Życie na jednej tragedii się nie kończy. Zawsze będzie
jakaś druga, trzecia…
- Wiem, ale to jest takie ciężkie…
- Natasza, jesteś silną dziewczyną! Zawsze sobie
radziłaś, teraz też sobie poradzisz. A do tego masz jeszcze Łukasza, który cie
wspiera…
- No właśnie Łukasza nie ma…
- Co? Jak to?! – był lekko zszokowany
- Pokłóciłam się z nim…
- Ale chyba nie zerwaliście co?
- Nie… Znaczy nie wiem… Mam nadzieję, że nie.
Nie odpowiadam na jego sms-y i telefony. Ale naprawdę nie mam ochoty z nim
teraz gadać…
- Natasza….
- Proszę…. Nie rób mi wymówek ok?
- Chciałem ci powiedzieć, że „będzie dobrze”. Idę
do wesołego miasteczka. Idziesz ze mną?
- Nie. Umówiłam się w Wojtkiem. Może razem
pójdziemy…
- Aaaa… No to ok. Może spotkamy się na miejscu.
- Powiedziała, że „może” tam pójdziemy… - chwilę
później – A ty, z kim idziesz? Sam?
- A z taką jedną osóbką… - zaczerwienił się
- O mój Boże! Ty się czerwienisz! – jej oczy
rozweseliły się – Kim ona jest? Znam ją?
- Nic ci na razie nie powiem, bo to jeszcze nic
pewnego.
- Jak chcesz, ale będzie foch! – pokazała mu
język
- A fochaj się ile zechcesz. Tylko znając ciebie
to długo nie wytrzymasz bez wypytywania się… - wyszedł z pokoju Nataszy
***
Przebrałam się i pojechałam do Wojtka. Dobrze
się czuje w jego towarzystwie.
- Gadałem z Sandrą… - powiedział pośpiesznie
Wojtek – Powiedziałem jej o testach
- I co? Mów szybko! – powiedziała podekscytowana
- Zareagowała dość podejrzenie. Gadała, że jej nie
wierzę i żebym sobie darował, bo jeśli mam być taki wobec niej to nic ode mnie
już nie chcę i takie tam…
- Widzisz… Mówiłam, że to jedna wielka ściema. Gdyby
była w ciąży to by zgodziła się na testy, bo przecież to właśnie na dziecko chciała
cie naciągnąć. Ale skoro tak się wymigała to chyba oczywiste jest to, że nie
jest w ciąży.
- Wiesz… Kamień spadł mi z serca… - odetchnął z
ulgą
- Nie dziwie ci się…
- Mam nadzieję, że już nigdy więcej tu nie
wróci.
- Ja też. Przez nią są same kłopoty.
- Natasza… Może pójdziemy do wesołego
miasteczka, co?
- Yyy… Jakoś nie mam ochoty na wesołe
miasteczko… - pokręciła głową
- Natasza, proszę… Chodź, będzie fajnie… -
zrobił oczy szczeniaczka
- No już dobrze… Te twoje oczy namówią mnie do
wszystkiego…
Świetnie się bawiliśmy w wesołym miasteczku. Po
raz pierwszy od kilkunastu dni dobrze się bawiłam i byłam w miarę wesoła. Dom
strachu był najlepszy. Myślałam, że umrę ze strachu. Jak to dobrze, że był ze
mną Wojtek. Przynajmniej miałam się, za kim schować czy nawet przytulić. Wojtek
wygrał w strzelaniu do celu wielkiego miska, którego później mi podarował. Po
wesołym miasteczku poszliśmy do chińskiej knajpki cos zjeść. Ja zamówiłam sobie
sajgonki a Wojtek sushi. Świetnie się przez cały wieczór bawiłam. Podczas
kolacji zadzwonił do mnie Łukasz, ale odrzuciłam połączenie. Nie miałam ochoty
psuć tak miłego wieczoru. Wojtek spytał się mnie kto dzwonił, ale zignorowałam
go. Po kolacji odwiózł mnie do domu.
Następny dzień tez spędziłam z Wojtkiem.
Naprawdę lubię jego towarzystwo. Przy nim czuje się teraz naprawdę swobodnie. Tegoż
dnia Wojtek towarzyszył mi na zakupach w galerii. Chciał mnie sponsorować, ale
sprzeciwiałam mu się. Ja też zarabiam kasę i mogę sobie kupować różne rzeczy,
więc nie potrzebuje sponsora. Co prawda, nie zarabiam tylko, co on, ale Angielski
Związek Gimnastyczny też dobrze płaci za zdobywanie tytułów czy medali. Kiedy
chodziłam między półkami i wieszakami Wojtek dostał telefon i musiał wyjść na
chwilę, więc zostałam sama. Bynajmniej myślała, że zostałam sama…
- Witaj szmato! – powiedziała niezbyt zadowolona
Sandra
- O! Największa zdzira weszła do sklepu! –
przeglądała ubrania wiszące na stojaku nie spoglądając na Sandrę – Coś ode mnie
chcesz?
- Myślisz, że wygrałaś?
- Nie wiem o co ci chodzi…
- Już ty dobrze wiesz, o kogo mi chodzi. Jeszcze
będzie tego gorzko żałować.
- Przestań mi grozić, bo twoje groźby są gówna
warte i już mnie się ciebie nie boję. Ojciec wie o tym, że jestem z Łukaszem.
- To się jeszcze okaże. Powinnam być z Wojtkiem
a nie sama…
- Wiesz co Sandra… Ty zasługujesz na bycie samą.
Byłaś głupia myśląc, że złapiesz Wojtka na udawaną ciąże. Całe szczęście, że ma
mnie.
- To ty mu powiedziałaś by zrobił testy?! –
wściekła się
- Tak i całe szczęście, że na to wpadłam. Chłopak
by se życie zmarnował!
- Ty… - podeszła do Nataszy – Ty! – podniosła
rękę by ją walnąć, ale Natasza zareagowała w porę i złapała rękę Sandry
- Uważaj! Jestem gimnastyczką sportową i jestem
od ciebie 10x silniejsza. – Sandra wyrwała swoją rękę z uścisku dłoni Nataszy –
Jeszcze zostawię ci bliznę na tej szpetnej buźce!
- Suka! – krzyknęła Sandra
- Dziwka! – Natasza nie była jej dłużna, po czym
wyszła ze butiku
Boże! Jak mnie ta dziewczyna denerwuje. Jeszcze
wczoraj miałam nadzieję, że już jej nie spotkam a dziś miałam z nią stracie.
Kiedy wyszłam z butiku to wpadłam na Wojtka. Przeszliśmy się jeszcze po kilku
sklepach i Wojtek odwiózł mnie do domu. Jeszcze przez chwilę staliśmy koło
mojego domu.
- Dziękuję ci za tak mile spędzone 2 dni. –
powiedziała Natasza – Naprawdę dobrze się bawiłam. Dziękuję… - chwyciła dłoń
Wojtka
- Polecam się na przyszłość – przybliżył się do
Nataszy
- Na pewno cie jeszcze kiedyś wykorzystam… -
uśmiechnęła się
- Z chęcią dam ci się wykorzystać – przybliżył
się jeszcze bardziej i pocałował delikatnie Nataszę w usta.
Przez chwilę nie wiedziałam co się dzieję. Przez
chwilę odwzajemniłam pocałunek, ale na szczęście zdążyłam się opamiętać i
odepchnęłam od siebie Wojtka.
- Wojtek… Co ty robisz? – Natasza była lekko
oszołomiona
- Myślałem, że chcesz… i odwzajemniłaś pocałunek
– uśmiechnął się do dziewczyny
- Nie. Jestem z Łukaszem. To że się pokłóciliśmy
nic nie zmienia. Przepraszam, że wysłałam ci złe sygnały. Nie chciałam….
Naprawdę nie chciałam – wysiada z samochodu Wojtka.
Wysiadłam w pośpiechu z samochodu Wojtka i
pobiegłam do domu. Zatrzasnęłam drzwi i usiadłam na podłodze oparta o nie.
Boże! Co ja najlepszego wyprawiam…
~~~~~~~~~~
Ogłoszenia parafialne
1. Jak pewnie niektórzy z was zauważyli na początku tygodnia wywiesiłam na tablicy "Nekrolog". Miałam bardzo poważny powód by go wywiesić i nie zawahałam się przed tym. Teraz jednak zmieniałam zdanie, choć dalej jestem okropnie zła za tą sytuacje. Zmieniłam też zdanie, bo jedna anonimowa osoba napisała mi, że jestem tchórzem i dlatego przestałam pisać. Ok. Dziękuję szanowny anonimie, ale to nie dlatego zrezygnowałam. Od kwietnia 2011 przechodzę bardzo ciężki okres. Bardzo poważnie zachorowałam a choruje do tej pory i miewam często wahania nastroju - a zresztą, co ja się będę tłumaczyć.
2. Od tego rozdziału, rozdziały będę pojawiać się raz na jakiś czas lub jak będę miała czas. Zaczęłam pisać pracę licencjacką i nie mam czasu. Na sobotę muszę sporo napisać. a mam dopiero kilka zdań.
3. U góry z prawej strony macie taką wspaniałą ramkę "Szybkie linki", gdzie znajdują się linki to moich stron które prowadzę.
4. W "Szybkich linkach" znajduje się zakładka "Spam - czyli zostawiacie swoje powiadomienia", gdzie bardzo bym prosiła o zostawianie powiadomień o nowych rozdziałach, czy nowych opowiadaniach Strasznie nie lubię jak ktoś piszę mi powiadomienie w komentarzu pod rozdziałem. W końcu to ma być komentarz do rozdziału a nie miejsce do powiadamiania.
5. Zapraszam na blog z One - Shotami, gdzie można zamawiać króciutkie historyjki ze swoimi ulubionymi piłkarzami. Link też znajduje się w "Szybkich linkach" ----> Football One Shots
6. Przy poprzednim rozdziale zastawiłam na was pułapkę, w którą niestety wpadliście co mnie bardzo smuci.
To byłoby chyba na tyle... Tak więc komentujcie, polecajcie, czytajcie. Każdy komentarz bardzo mnie uszczęśliwia.
xoxo N.
Na wstepię chciałam napisać, ze bardzo mnie cieszy, ze postanowiłas pisac dalej ;*
OdpowiedzUsuńTeraz mnie smuci , że chorujesz, bardzo smuci :( ale mam nadzieje, ze stan zdrowia bedzie sie poprawiał :(
Co do rozdziału:
Bardzo mi sie podoba. Szkoda, ze Natasza pokłociła sie z Lukaszem :( no , ale skorzystał troceh na tym Wojtek.
Sandra w ciaży o skazo bron :D Dobrze, ze Natasza podpowiedziała Wojtkowi, o testach bo ten by uwierzył.. ehh faceci xd
Bardzo podobał mi sie watek wesołego miasteczka, takie miłe to było:)
Wojtek ponownie chciał pocałowac Natasze, ale skonczylo sie lekkim musnieciem w usta, a szkoda hehheeh :)
Widac jego magnetyzm cały czas jak przyciaga do sobie, jestem ciekawa co bedzie z tego dalej :)
I bardzo smutne, że wujo i ciocia Nataszy zginely w takich okolicznosciach :(((
Czekam do nast, rozdziału i zastanawiam sie co to za pułapka w rozdziale 20, ale narazie nie moge sie ogarnac ;(
buziaki i trzymaj sie kochana!
No ja nie wiem czy się poprawi, ale jestem dobrej myśli.
UsuńBardzo się cieszę, że rozdział się podobał.
Dziękuję za komentarz.
Pozdrawiam N.
cieszyłam się jak Castiel z bycia bogiem, kiedy dostrzegłam na stronie numerek `21`; ale niestety :c moja radość nie trwała długo :c
OdpowiedzUsuńczytając ten rozdział byłam cholernie smutna :c nie wiem czemu... nawet szczęście N. z W. nie wzbudziło u mnie euforycznych emocji :c
może to przez to, że wiem iż tworzy to proste równanie... Natasza + Wojtek = Łukasz Cierpiący... ale; pomijając te wszystkie smuteczkowania; w niektórych momentach kąciki moich ust wędrowały ku górze *.* na sam przykład wtedy, kiedy S. pojawiła się na imprezie c: Wiedziałam że prędzej czy później ~ coś odwali; bo to jest właśnie ten typ z rodzaju czarnych charakterów blogowych, którzy stanowią ściany niefartu i pecha głównych bohaterów :3 I muszę się przyznać do jednej rzeczy; zaczęłam lubić alas`kową S. o: bo właśnie tutaj jest taką... odskocznią od inteligencji jaką powinni posiadać ludzie :3
Co do Olgi, to po przeczytaniu poprzedniego rozdziału byłam przekonana, że przyjedzie ona w odwiedziny do N. Ogólnie, to zaczęłam sobie w głowie układać misterne plany tego, jak to w przyszłości N. będzie z Ł., a W. odnajdzie w O. swoją prawdziwą miłość :333 ale; to tylko taki wymyślny wymysł mojej wyobraźni c:
do worka tematów smutnych dodam jeszcze to, że N. cierpi bardziej niż można sobie było to wyobrazić :c kłótnie, pogrzeb, ból...
no i jeszcze parę słów o W., którego istnienie zaczyna mnie odrzucać o: {co powoli uwydatnia się na moim blogu :c} Totalnie nie wiem czemu tak bardzo zmieniły się moje odczucia co do jego osoby :| oczywiście, tylko w sferze blogowej :3 bo jak na teraz; Arsenalowy W. miota się w bramce jak szatan, i widać efekty w jego stabilnym poziomie gry :3
na sam koniuszek zostawiłam sobie rzecz, która ujęła mnie chyba najbardziej. Jest to postawa N. którą przytoczę cytując jej wypowiedź:
`(...) I w sumie wiesz co… Jeśli była bym w ciąży to byłabym najszczęśliwszą dziewczyną na świecie! (...)`
jestem dumna, dumna i jeszcze raz dumna z tego co przekazałaś w tym krótkim zdaniu <3 dzieci to największy skarb jakiego można się dorobić, a coraz częściej spotykamy się z chorymi opiniami :c chociaż nadal jestem rozdarta pomiędzy dwiema barykadami, gdyż usuwanie ciąży budzi we mnie wiele skrajnych zdań; to w głębi duszy twierdzę, że możliwość posiadania dziecka jest prawdziwą nagrodą, ale także i ogromną odpowiedzialnością. Jestem więc szczęśliwa z tego powodu, że ukazujesz N. jako osobę na tyle dojrzałą, aby nie załamywała rąk, a wręcz przeciwnie ~ w pewnym stopniu pragnęła tego dziecka.
no to się nagadałam/napisałam o: ale warto było :3
co do rozdziału, to już nawet nie muszę pisać że mi się podobał... ani nawet tego, że jestem pod wrażeniem czy coś... bo to są rzeczy wiadome :3
mam tylko wielką nadzieję, że wszystko się w Twoim życiu poukłada c: bo każdy zasługuje na szczęście c:
pozdrawiam, i już teraz wyczekuję ukazania się kolejnego rozdziału :3
Celia
Bardzo się cieszę, że rozdział się podobał. Twoje komentarze zawsze dają mi dużo do myślenia i zawsze staram się coś poprawić lub inaczej napisać. Dlatego uwielbiam cie za twoje komenty.
UsuńDziękuję za komentarz.
Pozdrawiam N.
Co się dzieje, kochana ? :(
OdpowiedzUsuńTo coś poważnego :C ??
Rozdział- co tu dużo mówić był ZAJEBISTY ;D Przeżyłam lekki szok, gdy Sandra powiedziała, że jest w ciązy, ale dobrze, że Wojtek się opamiętam i zrobił testy... A potem jak byli w wesołym miasteczku.. Już myślałam,że Natasz coś czuje do Wojtka, ale dobrze, że nie. Wolę ją jak jest z Łukaszem. Widać,że Wojtek mimo wszystko cały czas się stara ;) Wkurza mnie zachowanie Sandry. I to bardzo.. Żal mi Nataszy, widać, że bardzo przeżyła śmierć cioci i wujka ;C
Już nie mogę się doczekać 22 rozdziału, mam nadzieję, że będzie dużo miłych niespodzianek ;3
Wracaj do zdrowia :)
Pozdrawiam <3
Czy to coś poważnego?? Tak, ale nie lubię o tym pisać.
UsuńBardzo się cieszę, że rozdział się podobał.
Dziękuję za komentarz.
Pozdrawiam N.
Kurde, nooo... Niechże ta Natasza zrozumie, że kocha Wojtka xd
OdpowiedzUsuńAle nieźle wymyśliłaś z tą ciążą ;)
Dziękuję za komentarz.
UsuńPozdrawiam N.
Na wstępie chciałam Cię przeprosić za to, że dopiero teraz komentuje, ale rozdział przeczytałam w dniu kiedy wysłałaś mi powiadomienie, tylko nie mogłam zebrać się w sobie by skomentować, bo ostatnio mam strasznie ciężki dni.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o rozdział, to jak najbardziej mi się podoba. Ja na miejscu Nataszy przywaliłabym Sandrze, bo bym nerwowo nie wytrzymała.
Jeśli chodzi o Łukasza i Nataszę, no to niezbyt ciekawie, a to co odwala Szczęsny przechodzi ludzkie pojęcie xDD
Wracając do Sandry, to czy już wspominałam, że jest straszną suką ? Jeśli nie, no to właśnie mówię, że Sandra jest straaaaaszną suką ;d
No to więc tak prezentował by się mój jakże beznadziejny komentarz, sorki, ale ostatnio nie mam weny nawet na komentarze, jeszcze ten dzisiejszy sprawdzian z polaka wyssał ze mnie resztki sił.
Życzę powodzenia w pisaniu pracy licencjackiej :)
(Wiem, ile to jest roboty bo moja mama pisała taką pracę 6 lat temu i pamiętam jak się straaaasznie wkurzała przy tym)
Życzę także weny ! <3
Pozdrawiam Cię ciepło w te mroźne dni ! <3
Bardzo się cieszę, że rozdział się podobał.
UsuńDziękuję za komentarz.
Pozdrawiam N.
Ja jak zwykle późno odpisuje, ale takie już moje życie.
OdpowiedzUsuńJa już myślałam że jednak coś zajdzie między Wojtkiem a N, ale widać dziewczyna wierna chłopakowi. Z jednej strony, to nawet dobrze :D. Szkoda mi N. Ten pogrzeb wcale nie poprawił jej życia. Widać jednak że N spędza więcej czasu w Wojtkiem co mi się podoba, haha. Ale z drugiej strony, nie chce poszkodowanego Łukasza.
A z ta chorobą, to mam nadzieje że chociaż moja kartka ci poprawiła humor :) I na pewno, nie rób niczego na siłę. Powodzenia w pracy licencjackiej. Na pewno będzie dobrze :)
Pozdrawiam.
Bardzo się cieszę, że rozdział się podobał.
UsuńDziękuję za komentarz.
Pozdrawiam N.
Co ta Sandy robi? Ona jakaś głupia jest. I to bardzo. Udaje ciążę, bo myśli, że przez to Wojtek do niej wróci. No nie mogę z niej. Po prostu śmiać mi się chce.
OdpowiedzUsuńMartwi mnie stan zdrowia Nataszy. Boję się, że może coś mocno groźnego z tego wyniknąć.
Wojtek nadal walczy o Nat. (nie wiem, czy odpowiada CI to zdrobnienie, jeśli nie to przepraszam :))
Może się na tym poślizgnąć, bo ona jednak chyba za bardzo kocha Łukasza. No i oni są taką piękną parą, więc mam nadzieję, że nic się nie popsuje między nimi.
Pozdrawia i przepraszam za tak późne skomentowanie ;*
Bardzo się cieszę, że rozdział się podobał.
UsuńDziękuję za komentarz.
Pozdrawiam N.
Bardzo kibicuję Nataszy i Łukaszowi, dlatego też smuci mnie to, że się kłócą :( Sandra jak zwykle działa mi na nerwy..
OdpowiedzUsuńFajny rozdział :)
Pozdrawiam :))
Bardzo się cieszę, że rozdział się podobał.
UsuńDziękuję za komentarz.
Pozdrawiam N.