Zastrzyk, który zrobił mi Dave przyniósł
mi ulgę. Mogłam zacząć normalnie trenować. Mam nadzieję, że to nie będzie
chwilowa ulga, bo taki zastrzyk można brać tylko raz na 6 miesięcy. A 6
miesięcy to jest bardzo, bardzo długo. Mam też nadzieję, że Sasha nie dowie się
o tym, że wzięłam kortyzol. W każdym bądź razie czuje się świetnie. Na treningu
nie oszczędzałam się. Ćwiczyłam zawzięcie by powrócić do formy. Niestety przez
te dwa upadki i kilka dni odpoczynku straciłam formę. Wszyscy widząc mnie tak
zawzięcie ćwiczącą byli trochę zdziwieni. W sumie nie dziwię się im. Najpierw 2
upadki, spadek formy a teraz taki wystrzał energii, ale mnie to najmniej
obchodzi. Ważne, że wszystko wróciło do normy.
- Natasza… Skąd u ciebie taki przypływ
energii? – spytała Kate
- Już dobrze się czuję, więc, po co
zwlekać z treningami… - odpowiedziała za spokojem Natasza
- Taki nagły skok formy? – spytała z
ironią Anne
- A tobie o co chodzi An?! – spytała
Natasza
- O nic. Tak się tylko pytam… -
odpowiedziała Anne
- No ja myślę – uśmiechnęła się Natasza -
Po prostu odpoczynek i okłady z lodu dobrze mi zrobiły.
- Zbliża się 17.00 może już skończymy na
dziś trening? – wtrąciła Sara
- Dobry pomysł – uśmiechnęła się Natasza
Po treningu wróciłam z Kubą do domu.
Weszłam do pokoju i rzuciłam się na łóżko. Byłam trochę zmęczona po dzisiejszym
treningu, ale przynajmniej mnie nic nie boli. Chwilkę poleżałam i poszłam pod
prysznic. Kiedy wróciłam, w pokoju zastałam Kubę siedzącego na łóżku. Pewnie
gdybym go nie znała to by mnie to zaskoczyło, ale to mój brat, zawsze
spodziewam się jego w moim pokoju i to w najmniej oczekiwanym momencie.
- Co tam Kuba? – spytała ze spokojem
Natasza
- Mamy do pogadania… - powiedział
beznamiętnie
- Oho… O czym chcesz gadać? – Natasza
usiadła przy toaletce i zaczęła osuszać ręcznikiem włosy
- Jakoś nie wierzę w te twoje nagłe
ozdrowienie. Jeszcze 3 dni temu ledwie chodziłaś a dziś na treningu byłaś w
olśniewającej formie…
- Znasz mnie, jestem perfekcjonistką. Te 2
upadki to tylko chwilowa utrata formy, ale jak widać już jest wszystko ok.
- Nie pieprz Natasza! – zabrzmiał groźnie
a Natasza drgnęła lekko – Jesteś perfekcjonistą, ale taki upadek, jaki miałaś
to nie jest błahostka. Powiedz prawdę, bo wiem, że coś kręcisz.
- No dobrze… - westchnęła Natasza – Ale
przyrzeknij, że nikomu nie powiesz, ok?
- Przecież mnie znasz… Nikomu nic nie
powiem.
- Więc dobrze… - podeszła do drzwi i
rozejrzała się czy nikogo nie ma za nimi – Byłam u Dave’a i zrobił mi zastrzyk
z kortyzolu…
- Że co? – był zszokowany – Natasza, wiesz
że ten lek jest niebezpieczny i łatwo…
- Tak, wiem. Nie musisz mi o tym
powtarzać. – usiadła obok brata – Ale ostatni raz brałam kortyzol 3 lata temu
jak miałam uraz kolana, więc minęły 3 lata… A ten ból co miałam był tak
nieznośny, że musiałam coś z nim zrobić.
- Ale po co od razu kortyzol, co? Kortyzol
to ostateczność.
- Kuba, zrozum mnie. Czekają mnie ostatnie
Mistrzostwa w karierze, chciałbym na nich wystartować.
- Rozumiem… Mam nadzieję, że zrobisz
czegoś głupiego.
- Niby czego? – zdziwiła się
- Kortyzol uzależnia…
- Kubuś wiem o tym i na pewno go teraz
drugi raz nie wezmę. Zresztą Dave mi nie pozwoli, no i ja nie jestem aż tak
głupia.
- Wiem, że nie jesteś głupia. Tylko cie
ostrzegam – przytulił siostrę
- Dobrze już dobrze… Ale dość tych
czułości. – odsunęła się od brata
- Jak tam układa ci się z Łukaszem? –
spytał
- Dobrze. Jakoś leci… - odpowiedziała bez
emocji
- O, coś jest nie tak. Co jest grane.?
- Nie, wiem. Nie słucham radia… - zadrwiła
z Kuby by uniknąć odpowiedzi na pytanie
- Ha, ha, ha… No bardzo śmieszne… Mów, co
się dzieje i to szybko.
- Nic się takiego nie dzieję. Po prostu
mamy chyba zły okres i tyle. W każdym związku są gorsze dni.
- Gorszę chwilę, tak? – potarł brodę –
Więc o co się kłócicie?
- Kuba, daj spokój. To są nasze sprawy,
ok? – podniosła lekko ton głosu
- Dobra, jak chcesz. Ale pamiętaj, że ze
mną możesz na każdy temat pogadać.
- Wiem i jeśli będę miała jakiś temat to
na pewno przyjdę i pogadamy. A teraz mogę się przebrać, bo tak w ręczniku jakoś
nie bardzo mi się przy tobie siedzi.
- Aaaa… No dobra… Już się zmywam. – wstała
i wyszedł
Kiedy wyszedł Kuba zaczęłam się
przebierać. Szybko wysuszyłam włosy, przebrałam się i pojechałam do Łukasza. Z
jednej strony chciałam się z nim spotkać chociażby tylko by na niego
popatrzeć i posłuchać jego męskiego głosu, ale z drugiej strony to jak znów
zacznie się wypytywać oto czy byłam już u specjalisty to już aż tak bardzo nie
chcę mi się do niego jechać, bo kolejna kłótnia z Łukaszem mi się nie marzy.
Podjechałam pod mieszkanie Łukasza, ale przez kilka minut nie wysiadałam z
samochodu. Nie wiem, dlaczego ale ogarnęły mnie wątpliwości czy wysiąść z
samochodu. Gdy nagle zadzwonił telefon a ja podskoczyłam.
- Tak, słucham… - odebrała nawet nie patrząc,
kto dzwonił
- Skarbie, no gdzie ty jesteś? – odezwał
się Łukasz
- Yyy… Już jestem… Siedzę w samochodzie… -
oparła głowę o szybę
- Dlaczego? – spytał
- A chce chwilę posiedzieć sama… -
westchnęła
- Coś się stało? – spytała lekko przejęty
- Nie, tak po prostu siedzę – wtedy ktoś
zapukał w szybę a Natasza podskoczyła zaskoczona – Jesus Christ!!! – krzyknęła
– Łukasz!!!!
- Skarbie, to tylko ja… - otworzył drzwi –
Wystraszyłem cie?
- Nie! Wcale! – serce waliło jej jak
oszalałe
- Przepraszam, nie chciałem cie wystraszyć
- kucnął i pocałował ją w czubek nosa
- Ale wystraszyłeś! Już myślałam, że to
jakiś wandal. Musisz zmienić dzielnice, bo ta jest przerażająca.
- Nie przesadzaj… Enfield nie jest takie
złe – uśmiechnął się do Nataszy
- Enfield to najgorsza dzielnica Londynu.
Pełna zamieszek i innych okropnych rzeczy. Nie podoba mi się, że mieszkasz w
tak niebezpiecznej dzielnicy.
- Skarbie spokojnie, Każda dzielnica jest
niebezpieczna.
- Ale twoja to już najbardziej. No i moja
nie jest aż tak niebezpieczna. – westchnęła ciężko – Pojedziemy do parku?
- Jasne… Suwaj się na miejsce pasażera… -
Natasza posłusznie przesiadła się nie miejsce pasażera a Łukasz usiadł za
kierownicą.
Kilkanaście minut później, w parku
- Natasza? - zaczął Łukasz
- Słucham cię? – szli sobie alejką w parku
trzymając się za ręce
- Byłaś już u Dr Hinigana?
- Wiedziałam, że się oto zapytasz i
obawiałam się tego – przygryzła wargę
- Dlaczego? Przecież to bardzo proste
pytanie. Więc?
- Nie, nie byłam. Bo po co?
- Jak to po co? Przecież wiesz, co
powiedział Matt…
- Wiem, ale bardzo dobrze się czuje. Nic
mnie nie boli, a wszystkie dolegliwości odeszły w zapomnienie. Nie mam, po co
już iść do Dr Hinigana.
- Natasza, proszę cie… - zatrzymał się –
Wiesz, że się o ciebie martwię.
- Wiem, że się o mnie martwisz, ale może
ja nie chcę iść do lekarza. Dobrze się czuje i nie mam ochoty iść do lekarza,
więc błagam daj sobie spokój, bo ja naprawdę nie chcę się kłócić.
- Ja też nie chcę się kłócić…
- Ale ta rozmowa doprowadzi do ….
- Boże! Jaka ty jesteś uparta!
- Tak, jestem uparta. Jesteśmy razem 9
miesięcy, powinieneś wiedzieć, że jestem uparta – odsunęła się od Łukasza
- Jak widać nie znamy się aż tak dobrze –
odwrócił się nie co i rozejrzał wokoło
- Cieszę się, że to ty to zauważyłeś… -
zaczęła iść uliczką - Idę do domu…
- Natasza daj spokój – podszedł do
Nataszy, chwycił ją za biodra i przyciągnął do siebie – Natasza proszę…
- Mam blisko do domu, więc przejdę się –
wyrwała się – Ty masz dalej, więc jutro odstawisz mi auto do domu – rzuciła mu
kluczyki i odeszła.
Wiedziałam, że tak się skończy ten
wieczór. Po co do niego jechałam. Przynajmniej mam blisko do domu i mogę się
przejść. Następnego dnia na treningu byłam bardzo zamyślona, totalnie nie
skupiałam się na tym co robię. Skutkiem tego był kolejny upadek. Znów spadłam z
poręczy asymetrycznych. Tym razem skończyło się o wiele gorzej… Straciłam
przytomność na kilka minut.
- Natasza… Natasza… – prawie krzyczał
zdenerwowany Sasha, który stał obok swojej córki – Natasza…
- Tato, co się stało dla Nataszy –
podbiegł Kuba do ojca
- Spadła z poręczy i straciła przytomność…
- Sasha był zdenerwowany – Wezwijcie pogotowie!
- Już zadzwoniłam panie Belov –
powiedziała Sara, która właśnie podbiegła do nich
- Dziękuję Sara… - odpowiedział
dziewczynie – Natasza… - pogłaskał ją po włosach – Ocknij się! – spojrzał na
córkę z uczuciem – Jak to się stało?
- Anne miała asekurować Nataszę – zaczęła
Kate – Ale Natasza ześlizgnęła się ze środkowej poręczy i spadła, spadła prosto
na tą twardą matę
- Boże! Mam nadzieję, że nie złamała
kręgosłupa szyjnego – wtrącił Kuba
- Miejmy nadzieję, ze nie… - odpowiedział
Sasha – Poczekajmy na karetkę. Powinni zaraz już być…
- Co… Co się… - Natasza zaczynała się
budzić – Co się stało?
- Spokojnie Natasza. Nie ruszaj się. –
powiedział szybko Sasha – Spadłaś z poręczy. Upadłaś na kark. Nie ruszaj się,
zaraz przyjedzie karetka.
- Nic mi nie jest – wyciągnęła rękę do
Kuby by pomógł jej wstać – Kuba pomóż mi? – chłopak posłusznie pomógł siostrze
– Widzisz tato, nic mi nie jest. Nie potrzebna mi karetka..
- Natasza proszę nie sprzeczaj się. Zaraz
przyjedzie lekarz i sprawdzi czy wszystko jest ok… - powiedział dość ostro
Nie miałam innego wyjścia musiałam
zaczekać aż przyjedzie karetka i lekarz. Lekarz obejrzał mnie i osłuchał, ale
nic nie powiedział nic, czego bym nie wiedziała. Bolał mnie kark, ale nic
więcej mi nie było. No może oprócz tego, że czułam się okropnie. Wypisał mi
leki przeciwbólowe, dał skierowanie na prześwietlenie i na wizytę kontrolną u
ortopedy. I to byłoby na tyle. Ale wtedy do ośrodka wszedł Łukasz i zobaczył
mnie razem z sanitariuszami i z lekarzem. Podbiegł do mnie zaniepokojony.
- Natasza! Co ci się stało? – spytał
zaniepokojony
- Nic takiego… Spadłam z poręczy. Normalna
kontuzja – potarła kark dłonią
- Normalna kontuzja?!! – wtrącił się Sasha
– Natasza! Mogłaś być sparaliżowana od szyi w dół.
- Wielkie mi rzeczy… - pokręciła głową
Natasza ale coś strzyknęło jej w karku
- Boże! Natasza… - chwycił ją za rękę – Na
pewno nic ci nie jest? Coś cie boli? – pytał dociekliwie Łukasz
- Trochę kark, ale to normalne… -
uśmiechnęła się – Naprawdę wszystko jest ok. Nie musisz się o mnie martwić… -
wstała z krzesła, ale zakręciło jej się w głowie i upadła wprost w ramiona
Łukasza
- Nic ci nie jest tak? – spojrzał na
Natasze z uczuciem
- Tak. Możemy już jechać? – stanęła na
własne nogi
- Gdzie ty chcesz jechać? – wtrącił Sasha
- Mamy swoje sprawy z Łukaszem… -
odpowiedziała Natasza – Chyba nie zabronisz mi z nim jechać?
- Nie, ale miałaś poważny upadek i
powinnaś odpocząć… - powiedział wyraźnie zmartwiony Sasha
- Wiem i odpocznę, ale w mieszkaniu
Łukasza – chwyciła Łukasza za rękę i pokuśtykała do wyjścia
Czułam się okropnie. Strasznie polały mnie
plecy i kark. Coś niedobrego się ze mną dzieję, tylko jeszcze nie wiem co. Mam
nadzieję, że dotrwam do Mistrzostw Świata. Razem z Łukaszem wsiedliśmy do
samochodu. Przez chwilę nie odzywałam się. Każde słowo źle wypowiedziane w tej
chwili mogłoby doprowadzić do kolejnej kłótni a tego bym nie chciała.
- Gniewasz się na mnie jeszcze za wczoraj?
– wtrącił Łukasz
- Nie, a dlaczego pytasz?
- Jakaś taka cicha jesteś… Wszystko w
porządku?
- Tak. Po prostu boli mnie trochę i tyle…
- Natasza potarła kark dłonią
- Wiesz, że teraz już nie odpuszczę i
będziesz musiała pójść do dr Hinigana – Łukasz położył dłoń na udzie Nataszy
- Wiem i pójdę do niego. Obiecuje, że
pójdę… - położyła swoją dłoń na dłoni Łukasza
- Pójdziemy razem dobrze?
- Dobrze. Jeśli tego chcesz to ok. –
oparła głowę o szybę i odetchnęła ciężko
- Gdzie jedziemy?
- Odwieź mnie do domu. Położę się… Dobrze
mi to zrobi… - powiedziała bez emocji w głosie
Łukasz posłusznie odwiózł mnie do domu i
pomógł mi wejść do mojego pokoju. Nie czułam się na siłach nic robić, więc
tylko położyłam się na łóżku a obok mnie położył się Łukasz, który przytulił
mnie mocno. Leżałam w ramionach Łukasza do czasu aż do mojego pokoju wpadł
Sasha.
- Łukasz na ciebie już czas. – powiedział
dość ostro Sasha, który wpadł nagle do pokoju Nataszy
- Co?! Nie!! – odparła Natasza – Dlaczego
go wypraszasz!?
- Łukasz musi już iść bo my musimy
poważnie porozmawiać… - dodał Sasha
- Natasza nie ma sprawy, jutro się zobaczymy…
- pocałował Nataszę w czoło – Do zobaczenia jutro – wyszedł z pokoju
- Tato, dlaczego mi to robisz?! – w jej
oczach prawie że były widoczne łzy
- Za 5 minut w salonie… - wyszedł i
zamknął za sobą drzwi
Pięknie! Pewnie znów dostanę ochrzan za coś,
czego nie zrobiłam. Podniosłam się więc ledwie z łóżka i wyszłam z pokoju. Po
drodze zaszłam po wsparcie moralne, czyli po mojego kochanego brata.
- Kuba… - weszła do pokoju brata – Chodź
za mną…
- Co się stało? – Kuba wstała i poszedł za
siostrą
- Tego jeszcze nie wiem, ale chyba dostanę
kulkę w łeb, więc chcę abyś mnie osłaniał… – zaśmiała się
- Szykuje się afera… - uśmiechnął się –
Lubię to!
Ten żart był trochę nie na miejscu, ale
mając przy sobie Kubę, czułam się bezpieczniej, bo nie wiedziałam, o co chodzi
ojcu. Razem z Kubą zeszliśmy na dół i weszliśmy do salony gdzie czekał na mnie
ojciec. Jego mina była nietęga. Kompletnie nie wiedziałam, o co mu chodzi, ale
po minie wnioskowałam, że to nie będzie miła rozmowa.
- Kuba, na górę! I to szybko! – powiedział
srogo Sasha
- Nie, chcę zostać… - Sasha zrobił jeszcze
groźniejszą minę i Kuba posłusznie poszedł na górę
- Więc o co chodzi? – spytała niepewnie
Natasza
- Zacznę od samego początku… Miałaś 3
poważne upadki, jesteś nieskoncentrowana i dajesz zły przykład innym.
- Chodzi ci oto, że mam chłopaka? –
wtrąciła Natasza
- Między innymi. - pokiwał głową
- Przez Łukasza jesteś rozkojarzona i nie skupiasz się na tym, co robisz, więc
co za tym idzie masz głupie upadki, przez które możesz zakończyć karierę. Do
czasu eliminacji, zabraniam ci się spotykania z Łukaszem.
- Co?! Nie możesz! – zbulwersowała się
Natasza
- Ależ mogę! – krzyknął – Jestem twoim
ojcem do cholery!
- Jakoś tego nie było widać przez ostatnie
kilka lat!
- Nie graj tą kartą, bo zabronię ci się z
nim spotykać do końca życia, a nie tylko do eliminacji.
- Dlaczego to robisz? Przecież wiesz, że
ja eliminacji nie muszę przechodzić ze względu na mistrzostwo na krajowych.
- Ale rozpraszasz innych swoim
zachowaniem.
- Czyli znów wracamy to starej taktyki
tyraństwa. No po prostu cudownie.
- Czy zrozumieliśmy się w kwestii chłopaka
i treningów? – powiedział dość ostro
- Tak… - po policzku Nataszy polecała łza
– Zrozumieliśmy się.
- Więc koniec rozmowy… - usiadł na kanapie
i włączył TV
- Traktujesz mnie jak przedmiot a nie jak
córkę – powiedziała odchodząc w kierunku wyjścia
- A ty gdzie?! – krzyknął Sasha
- Do Wojtka, no chyba, że z nim też nie
mogę się spotykać… - Natasza założyła płaszczyk i wyszła z mieszkania.
Rozpłakałam się. Szłam ulicą i płakałam
żywymi łzami. Minęło dopiero kilka dni odkąd ojciec pozwolił mi być razem z
Łukaszem a już zabronił mi się z nim spotykać, bo niby to przez niego nie
jestem skoncentrowana. Raczej to dzięki niemu jeszcze żyje, ale mojego ojca nie
zrozumiesz. Postanowiłam się przejść do Wojtka. Spacer dobrze mi zrobi…
- Hej – weszła do mieszkania Wojtka –
Przeszkadzam?
- Nie. Cieszę się, że cie widzę… - wziął
płaszcz Nataszy i powiesił go na wieszaku – Dlaczego masz zapłakane oczy? Co
się stało?
- Nic takiego… - przetarła oczy rękawem
bluzki – Coś mi do oka wpadło…
- Do dwóch naraz? – ujął twarz dziewczyny
w dłonie – Co się stało? Łukasz coś ci zrobił?
- Nie. Raczej mój ojciec terrorysta
powrócił z krainy umarłych… - pociągnęła nosem
- Siadaj i mów co się stało… - razem z
Nataszą usiadł na kanapie
- Mój ojciec uważa, że jestem nieskoncentrowana
na treningach i to, dlatego mam te upadki i kontuzje…
- Ty nieskupiona? Proszę cię… Większej perfekcjonistki
w życiu nie widziałem… - podał Nataszy chusteczki
- Ale on uważa, że to przez Łukasza nie
jestem skupiona i zabronił mi się z nim spotykać – Wojtek uśmiechnął się pod
nosem – Nienawidzę mojego ojca! Skończony skurwiel!
- Wow! Natasza jakich ty słów używasz? –
był zszokowany
- No wiesz, uczyłam się od najlepszych –
spojrzała z podtekstem na Wojtka
- Dobra, kumam… - zaśmiał się wiedząc, że
to o niego chodzi – I co zamierzasz? Zerwiesz z nim?
- Nie. Po prostu zaczekamy trochę i tyle w
temacie. Nie zrezygnuje z niego – Wojtek zasmucił się – I nie rób takiej miny.
Przecież wiesz dobrze, że to Łukasza kocham. Tyle razy o tym rozmawialiśmy…
- Wiem, ale…
- Nie ma żadnego ale… - podsunęła się do
Wojtka i przytuliła się do niego – Potrzebny mi teraz przyjaciel a tylko tobie
całkowicie ufam… - Wojtek objął ją ramieniem
- Wiem Natasza… Wiem…
***
Następnego dnia razem z Kubą pojechałam na
trening Arsenalu powiedzieć o wszystkim Łukaszowi. Oczywiście powiedzieliśmy
ojcu, że idziemy do kina, bo by w życiu mnie nie puścił. Po dojechaniu na
miejsce strasznie się denerwowałam. Denerwowałam się tym jak zareaguje Łukasz
na wiadomość o tym, że musimy na jakiś czas przestać się spotykać. Chłopcy
skończyli trening, więc poszłam na spokojnie porozmawiać z Łukaszem. Kiedy
opowiedziałam mu całe zajście, Łukasz zdenerwował się troszkę, ale też
zrozumiał moją sytuację? Na początku zaproponował abyśmy się ukrywali, ale ja
powiedziałam, że bezpieczniej będzie jak nie będziemy się widywać. W końcu to
tylko 2 tygodnie, które pewnie będą się dłużyć jak cholera, ale tak będzie
bezpieczniej. Po dłuższej namowie Łukasz zgodził się. Pożegnaliśmy się
namiętnie i wróciłam razem z Kubą do samochodu.
~~~~~~~~~~
Teraz info które miałam wam podać. Moja odpowiedź dalej brzmi NIE. Ale jeśli tak bardzo chcecie to jest opcja B, która by polegała na tym, że ALAS by toczyło się dalej ale ja bym dodawała rozdziały wtedy kiedy bym miała czas. Np. raz na 2 tyg, ran na 3 tyg czy raz na miesiąc. Czy satysfakcjonuje to was?
Nie wiem czy jest sens dalej coś pisać bo kolejny rozdział nie wiadomo kiedy będzie a więcej jako takich informacji dla was nie mam oprócz tego, że nie mam neta.
Jeśli podobał się wam rozdział to zapraszam do skomentowania jego, polecenia i oczywiście czytania.
xoxo N.
uważam, że powinnaś dalej kontynuować, nawet dodając wpisy raz na jakiś czas :-) ale ostateczna decyzja należy do Ciebie ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz :) Rozważę propozycje :)
UsuńPozdrawiam N.
Kurcze zasmucil mnie fakt o kolejnym upadku Nataszy :( to przez Anne w koncu miala ja asekurwac, co za małpa...
OdpowiedzUsuńOjciec Nataszy zachował sie nieładnie w stosunku do Łukasza, ze go wyprosil a pozniej do Nataszy, ze zakazał sie jej z nim spotykac, moze nie pomyslal o tym, ze jak bedzie zyla w takiej swiadomosci to bedzie gorzej? ehh:(( smutno
Fajnie ze Natasza moze znalezc oparcie w Wojtku i zawsze on umie sie nia zaopiekowac:p
Chociaz moja wyobraznia sie uruchomiła , kiedy Natasza powiedziała Wojtkowi o całej sytuacji o ojcem i śmiac mi sie chciało z jego rekacji "" usmiechnał sie pod nosem " ehheh;P
Mam nadzieje, ze do Mistrzostw Nataszy nic sie nie stanie no chyba ze spotka małpe Sandre i znowu coś odwali -.-
Co do twojego brata to nie miam słow i jest mi mega przykro;(
Mnie jak najbardziej pasuje dodawanie ALAS 1 czy 2 w miesiacu .
Wszystko rozumiem i szanuje Twoja decyzjiie i oczywiscie wybieram plan B, ktory mnie rajcuje bardziej ;)
Trzymaj sie kochana jakos i dzieki za info o rozdziale ;*
Mój brat mnie ostatnio wnerwia. Mam chęć go zabić, ale powstrzymuje mnie fakt, że to mój brat xD Ale chyba kolejny raz wygram wojnę - chyba będzie ugoda ;)
UsuńDziękuję za komentarz :) Rozważę propozycje :)
Pozdrawiam N.
Wolałabym gdybyś dodawała rozdział, nawet jakby to miało być raz w miesiącu :)
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału, to jak zwykle - super
Fajne było to, jak Bambi przestraszył Natashę
Trochę się wkurzyłam na Sashę, za to co zrobił, no ale cóż... ona taki jest...
Pozdrawiam :)
Dziękuję za komentarz :) Rozważę propozycje :)
UsuńPozdrawiam N.
smutny rozdział :c niestety, ale muszę to napisać :c smutny był to rozdział... oj smutny :c
OdpowiedzUsuńnie wiem od czego zacząć... od wylewania bólu i rozgoryczenia jakie targa mną po przeczytaniu tego rozdziału; czy może bólu i rozgoryczenia jakie targa mną po przeczytaniu `ogłoszeń parafialnych`? No cóż... może zacznę od tego pierwszego; gdyż ten podpunkt przewiduje wspomnienie o temacie ~ który mimochodem zmusił mnie do nieznacznego podniesienia ku górze ~ kącików moich warg.
tak więc; smutałkowo się czuję, bo N. wpadła z deszczu pod rynnę... i to żeby jeszcze nie zbyt pięknie, to wpadła pod nią podczas ulewy godnej miesięcy letnich roku 1997... ;<
powrót Sashy jakiego nam `brakowało`... Problemy N. podczas treningów... Nagłe wypadki, które jak na złość zaliczają się do tych których skutki mogą być realnie poważne... No i jeszcze Łukasz... Łukasz nad którego losem aż mi się chce płakać :c
nie dość, że w `realnym życiu` ~ jego szanse na powrót do głównego składu są nikłe; to teraz jeszcze w świecie alasiastym ~ traci coś... a raczej kogoś najważniejszego w swoim alaskowym życiu :c
Czy może być coś gorszego? {zapewne tak, ale lepiej już nie kopać biednego Lusia, który i tak cierpi :c}
a teraz czas na coś bardziej happy :3 oczywiście, jest to osoba Wojtka :3
Otóż... nie mam zamiaru ukrywać mojego zadowolenia, które wiąże się z powrotem dobrej atmosfery na linii dwójki głównych bohaterów; bo czekałam na to od dawna :3 jednak :c właśnie teraz uderza we mnie fakt, iż Lusio ma szansę zejść na dalszy plan :c {co zmusza mnie do poważniejszego znielubowywania Szczęsnego} Ale... nie ma tego złego... nie... to nieadekwatne do sytuacji przysłowie...
`Szczęście można odnaleźć nawet w najciemniejszych dla nas momentach. Jeżeli pamięta sięo tym, aby włączyć światło`
może i popisałam się wyjątkowo niezgrabnym tłumaczeniem jednej z najbardziej znanych kwestii z Harry`ego Potter`a... ale... jakoś mi ten cytat podpasował na motto wychodzące z mojej wypowiedzi :3
I mean... Dla żadnego z nich; wybór N. nie będzie końcem świata, bo każdy z nas zasługuje na szczęście, które pojawia się prędzej czy później.
Co do Twojego wyboru; to z mojej strony masz jak w banku to, że z uśmiechem na ustach będę wyczekiwała {nawet przez ten cholerny miesiąc~cztery tygodnie~trzydzieści/trzydzieści jeden dni} kolejnego rozdziału... I tak... Zawsze jest sens; bo jest tu `parę` osób, dla których alas jest ważną {lub mniej} częścią monotonnego życia c:
pozdrawiam; gratuluję i życzę szybkiego powrotu do
posiadania internetu :3
Celia
Ach... Ja ja czekałam na twój komentarz. Jestem wniebowzięta :)
UsuńDziękuję za tak cudowny komentarz. Ja mam nadzieję, że mój ukochany Łukasz powróci jeszcze do bramki. Wg mnie w dalszym ciągu jest świetnym bramkarzem.
Dobrze ujęte motto. Całkiem trafnie ujmuje część historii.
Cieszę się, że nawet miesiąc będziesz czekać na kolejny rozdział. Miło jest wiedzieć, że ktoś będzie czekać.
Chciałam też poinformować, że usunęłam komentarz z powiadomieniem i poinformować, że takie powiadomienia można umieszczać pod tym linkiem: http://another-life-another-story.blogspot.com/p/spam-czylu-zostawicie-swoje.html
Jak tylko będę mieć Internet to na pewno przeczytam rozdział. Bo na telefonie ciężko mi cokolwiek czytać czy pisać. A kabel na którym mam teraz Internet ciągle przerywa i nic nie da się normalnie zrobić.
Pozdrawiam N.
Ahh...
OdpowiedzUsuńSmutny rozdział...
Większość moich przedmówczyń już napisała to, co ja chciałam, więc ja nie będę powtarzać.
Naprawdę smutna sprawa z tym Twoim internetem. PRZEKAŻ SWOJEMU BRATU, ŻE JUŻ JADĘ CZOŁGIEM I MU WPIERDOLE, JEST NA MOJEJ CZARNEJ LIŚCIE TAK JAK TYTOŃ, SANDRA I MANNONE !
Jeśli chodzi o ALAS to uszanuję każdą Twoją decyzję, ale jeśli dodawałabyś rozdziały nawet raz na rok, to z wieeeelkim uśmiechem na twarzy bym czytała :)
Pozdrawiam ! <3
Wiesz co, z chęcią rozjadę go czołgiem xD Ale chyba szykuje się ugoda i być może będę mieć na stałe internet :)
UsuńDziękuję za komentarz :) Rozważę propozycje :)
Pozdrawiam N.
zaczelam od 19 rozdziału, i mi sie podoba :) nawet bardzo. Wszystko wskazuje na to że wroce do poprzednich rozdziałow i zacznę czytać od początku
OdpowiedzUsuńbo jak tak patrzę na ilość pochlebnych komentarzy to myśle sobie że musze to przeczytać xd
użytkowniczka @PiGwaPL wpadła na dobry pomysł :D
a słowa @Celia przekonały mnie już zupełnie do tego żeby zająć się studiowaniem pierwszych rozdziałów :)
pozdrawiam i zabieram się za lekturę <3
Bardzo się cieszę, że się podobało. Wiele to dla mnie znaczy :)
UsuńDziękuję za komentarz i pozdrawiam :)
xoxo N.
Nie rozumiem tutaj ojca Nataszy, nie widzi że Natasza jest szczęśliwa z Łukaszem? Widać że Wojtek nadal wierzy, a wiara umiera ostatnia. Moja też :D. Nie ma dużo opowiadań o Fabiańskim, co mnie smuci, dlatego tak bardzo lubię czytać twoje. Ostatnio oglądałam jak grał w Need For Speed, i widać było że ma kontuzje. Biedny Bambi. Mówiąc o kontynuowaniu twojego opowiadania, to powinnaś zapytać siebie czy to chcesz pisać. Bez sensu jest pisać dla kogoś jeżeli sama nie czujesz się happy. Ja oczywiście mogę czekać miesiąc na rozdział, jeżeli ty jesteś happy, ja też.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ja lubię pisać, bo to moja pasja. Ale lubię pisać też dla kogoś. Bo jeśli nikt tego nie czyta to moja pasja tak jakby zanika z braku motywacji.
UsuńDziękuję za komentarz :)
Pozdrawiam N.
www.gunner-love.blogspot.com - zapraszam na nowość:)
OdpowiedzUsuńP.S. Z Twoim zapoznam się na spokojnie prawdopodobnie jutro i wtedy skomentuje :)
Dziękuję za komentarz. Następnym razem, powiadomienie proszę zostawić w Spamie. Link do spamu jest podany na górze w prawej strony w szybkich linkach :)
UsuńPozdrawiam N.
Widzę coraz więcej się dzieje. Szkoda mi Wojtka, bo widać, że cały czas kocha Nataszę. I gdzieś głęboko mam nadzieję, że z nim będzie. ;D Choć to mało prawdopodobne xd A za Łukaszem nie przepadam. Nawet nie wiem czemu ;) Tak po prostu mam takie odczucia. xd Czekam na kolejny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńDlaczego nie przepadasz za Łukaszem? Jest tego jakiś powód?
UsuńDziękuję za komentarz :)
Pozdrawiam N.
łochoo . ;o ale przegapiłam . ;o Niee no.1 on jej nie może zakazywac spotykać się z łukaszem.! ;/
OdpowiedzUsuńco tu mówić więcej...rozdział świetny jak zawsze, może nawet lepszy .;D
+zapraszam do siebie .; ))
++ Nominowałam Cię do Liebster Awards. więcej informacji u mnie na blogu ; http://stayxstrongxx.blogspot.com/
Dziękuję za komentarz. Już widziałam nominacje, za co bardzo dziękuje :* <3
UsuńPozdrawiam N.