Cały dzień siedziałam w domu ze spuchniętą kostką i się
nudziłam. Nie miałam, co do roboty, więc zaczęłam skakać po kanałach. Po kilku
minutach wpadłam na meczyk. Niestety nie mogłam go obejrzeć, bo w bramie stała
Łukasz a ja nie za bardzo chciałam go oglądać. Ciągle byłam na siebie wściekła
za to, że z nim zerwałam. Byłam totalnie głupia, ale cóż… Nie wszystko da się
od przewidzieć. W końcu do domu wrócili Kuba i Sasha.
- Jak tam noga? – wszedł do salonu Sasha
- Opuchlizna znikła. – odsłoniła nogę – Lód bardzo pomógł.
Dziękuję tato, że mnie zwolniłeś do domu.
- Nie ma sprawy. Możesz chodzić? – spojrzał na kostkę
Nataszy – Dasz radę stanąć na stopę?
- Tak… - wstała i przeszła się po pokoju – Trochę kuleję,
ale jest ok. Czuje trochę dyskomfort, ale jest ok.
- No to dobrze. Jutro zaczniesz od ćwiczeń na poręczach
asymetrycznych by nie nadwyrężać nogi. – wszedł do kuchni
- Tato? – spytała niepewnie.
- Tak, skarbie – zaczął wypakowywać z Kubą zakupy
- Będę mogła wyjść dziś? – spytała bardzo niepewnie
- Już cie noga nie boli? – odpowiedział dość ostro
- Nie… znaczy tylko tak troszeczkę… - odpowiedziała szybko –
Obiecuje, że nie będę nadwyrężać nogi. Proszę… - wyszczerzyła zęby
- A gdzie to chcesz wyjść? – spojrzał na córkę
- Obiecałam Wojtkowi, że pojedziemy w jedno miejsce.
- No dobrze. Możesz jechać. – otworzył lodówkę by włożyć do
niej wędlinę
- Naprawdę? – powiedziała z niedowierzeniem
- Tak. Jemu ufam, więc możesz jechać. – zamknął lodówkę
- Dziękuję – podbiegła do niego uścisnęła go – Dziękuję –
pobiegła na górę
Nie wierzyłam w to, że ojciec się zgodził. Zazwyczaj muszę
go błagać przez kilkanaście minut. Szybko przebrałam się i byłam gotowa do
wyjścia…
***
- Gdzie jedziemy? – razem z Wojtkiem jechali autem
- Zobaczysz… - uśmiechnął się do dziewczyny
- Jesteś bardzo tajemniczy – odwzajemniła uśmiech - Ale
jedziemy już prawie 30 minut i jesteśmy grubo za miastem. Jest ciemno a my
jesteśmy na jakimś zadupiu.
- Spokojnie… Ze mną nic ci się nie stanie.
- Wierze ci, ale wiesz… - zawahała się na chwilę – Nie chcę
zawieść zaufania ojca. Ostatnio trochę to nadwyrężyłam. No i mam złe
przeczucia…
- Jakie złe przeczucia…? – samochód zaczął zwalniać
- Dlaczego zwalniamy? – zmieniła pozycje w fotelu
- Yyy… Chyba…. – zaczął się jąkać
- No co „chyba”? – zdenerwowała się lekko
- Chyba zabrakło nam paliwa… - powiedział dość cicho
- Że co?! – krzyknęła – Nie zatankowałeś wiedząc, że
jedziesz za miasto!?
- Yyy… zapomniałem… - stuknął się ręką w czoło
- Noe ładnie. Jesteśmy na jakimś wypizdowie, gdzie nikt
nigdy nie jeździ. Ojciec mnie zabije! – złapała się za głowę – Jestem już
martwa!
- Spokojnie. Zadzwonimy po pomoc – wyjął telefon – No to
ładnie…
- Co jest?
- Nie mam zasięgu – cisnął telefonem w deskę rozdzielczą
- Nie gadaj! – wyciągnęła swój – Ja też nie mam! To musi być
jakiś żart! To jest jakieś pieprzone fatum! Inaczej tego nazwać nie mogę…
- Natasza, oddychaj… - przerwał jej – Pewnie zaraz ktoś
będzie jechać i nam pomoże.
- Wojtek, jesteśmy na jakimś zadupiu, gdzieś daleko na
jakimś wypizdowie za Londynem. – prawie krzyczała – Jak nie wrócę do domu na
czas, to będę mieć… No po prostu ojciec mnie zabije!
- Nie jest aż tak źle. Jesteś ze mną – uśmiechnął się do
dziewczyny
- Ależ mi pociesznie – odwróciła w drugą stronę głowę
- Jest dopiero 22.00 więc do 22.00 czy do 23.00 jest jeszcze
daleko. Zaraz na pewno będzie ktoś jechać.
- Nie odzywam się do ciebie! – rzuciła oschle
- Natasza, no weź… Co będziemy robić przez ten czas? –
położył dłoń na jej udzie – Tylko rozmowa nam została…
- To pogadaj sobie z telefonem… - zepchnęła jego dłoń
- Natasza…
Powiedział coś do mnie, ale skutecznie go ignorowałam. Po
chwili włączył radio. Właśnie leciała jedna z moich ulubionych piosenek: Usher –
Scream. Pogłośniłam radio i zaczęłam sobie po cichu nucić. Minęła chyba z 2 lub
3 godziny a na horyzoncie nie było widać ani jednej żywej duszy. Wojtek wysiadł
z samochodu i otworzył bagażnik wyjął coś z niego i po chwili wsiadł z powrotem
do auta.
- Masz koc. – podał jej ciemno niebieski koc - Okryj sobie
nogi. Ogrzewanie działa, ale od ziemi może trochę ciągnąc zimno.
- Dziękuję – wzięła koc i przykryła sobie nogi – Wojtek…?
- Tak – odpowiedział szybko
- Już nic…
- No mów jak zaczęłaś – powiedział niecierpliwie Wojtek
- Tak sobie myślałam o naszej przyjaźni… - spojrzała na
chłopaka – Taka przyjaźń jak nasza nie zdarza się często.
- Tak, to prawda – spojrzał głęboko w oczy dziewczynie
- Nie chcę aby ona się skończyła… - lekko się speszyła
spojrzeniem Wojtka
- Nie musi… - przybliżył się do Nataszy – Może być coś z
tego więcej – lekko pocałował Nataszę w usta
- Wojtek… - nie zbyt się opierała pocałunkom Wojtka – My nie
możemy…
- Możemy… - pocałował Nataszę jeszcze raz tylko razem
namiętniej
- Dość! – oderwała się od Wojtka – Nie możemy! Właśnie takie
zachowanie może doprowadzić do końca naszej przyjaźni.
- Dlaczego Natasza? Przecież nie jesteś już z Łukaszem…
- To, że z nim zerwałam nie znaczy, że go nie kocham. –
otworzyła drzwi do samochodu i wysiadła, zaraz za nią wysiadł Wojtek – Proszę
cię, nie zepsuj tego.
- Natasza – podszedł do niej
- Wojtek, nie. Koniec rozmowy. – jej głos brzmiał naprawdę
groźnie – O popatrz! Ktoś jedzie… - wyszła na jezdnię by zatrzymać jadące auto
– Dzięki Bogu, że pana spotkaliśmy…
- A co się stało? – spytał się nieznajomy mężczyzna
- Zabrakło nam benzyny w samochodzie – odpowiedział szybko
Wojtek
- Rozumiem. W bagażniku mam zapasowy karnister – nieznajomy
wysiadł z auta i otworzył bagażnik – To powinno starczyć by dojechać do Londynu
– wyjął z bagażnika dość duży karnister z paliwem - Dziękuję panu bardzo. – Wojtek
wyjął z kieszeni portfel – 100$ powinno starczyć
- Oh… to za dużo – powiedział nie śmiało nieznajomy
- Ależ proszę się nie krępować – wręczył nieznajomemu 100$ -
Należy się panu zapłata chociażby za samą benzynę.
- Dziękuję – nieznajomy wsiadł do swojego auta
- To my dziękujemy – wtrąciła Natasza a po chwili nieznajomy
odjechał
- No i widzisz, w końcu ktoś się zjawił – powiedział z
uśmiechem do dziewczyny
- No właśnie! „W końcu” ktoś przyjechał. – Natasza zerknęła
na zegarek – Osz ty w mordę! Odwieź mnie szybko do domu;.
- Ok. Ale to już chyba nie ma sensu. Jest grubo po 23.00 –
spojrzał na swój zegarek
- Więc co mam zrobić? – w jej ochach prawie pojawiły się łzy
- Zadzwoń do Kuby i powiedz mu, że by jak zwykle cie krył a
ty przenocujesz u mnie.
- Ok, ale wątpię, że to wypali. Na razie wyjedźmy z tego
głuchego pola, bo tu nie mam zasięgu.
Wojtek odpalił samochód i odjechaliśmy. Jak tylko
dojechaliśmy do Londynu to natychmiast zadzwoniłam do Kuby by mu wszystko
powiedzieć. Kuba bez wahania zgodziła się. Właśnie za to kochałam mojego brata.
Zawsze jest wobec mnie fair i zawsze mi pomaga.
Dojechaliśmy w końcu do mieszkania Wojtka. Panowała między
nami trochę niezręczna atmosfera po tym, co się stało w samochodzie na tym
pustkowiu. Weszliśmy do mieszkania i Wojtek zaprowadził mnie do mojego pokoju.
Po chwili przyniósł mi swoją większą koszulkę, która miała mi służyć, jako koszula
nocna a ja sama poszłam się odświeżyć do łazienki. Wróciłam do pokoju i od razu
położyłam się spać. Niestety długo nie mogłam zasnąć. Ciągle myślałam o tym, co
się stało. Długo nie mogłam zasnąć, ale w końcu udałam się do krainy morfeusza.
Następnego dnia wstałam bardzo wcześnie. Ubrałam się w swoje
ciuchy i po cichu wyszłam z mieszkania Wojtka. Nie chciałam go budzić, bo
wiedziałam, że dziś ma trening i musi być wypoczęty. Niestety los jest ostatnio
dla mnie nie przychylny, więc dlaczego i tym razem miałoby być inaczej.
- Przepraszam… - powiedziała zaraz po tym jak wpadła na
kogoś
- Uważaj! – krzyknęła Sandra - Ty! Co ty tutaj robisz?! –
powiedziała dość ostro
- O, to ty… - powiedziała z odrazą – Co za nie miłe
spotkanie…
- Wystarczyło, że na chwilę opuściłam Wojtka a ty już się z
nim puszczasz?! – spojrzała groźnie na Nataszę.
- Dziewczyno idź się leczyć. Widać, że masz nie równo pod
sufitem! – ominęła Sandrę i zaczęła iść chodnikiem
- Uważaj z kim zaczynasz – krzyknęła do Nataszy kiedy ta
odchodziła.
- Ta jasne… Już się ciebie boję – powiedziała tak, aby
Sandra ją usłyszała
Nie chciało mi się z nią dyskutować, bo, po co sobie nerwy
psuć takim pustakiem. Strasznie Sandry nie lubię i pomyśleć, że kiedyś byłyśmy
przyjaciółkami. Niestety te czasy minęły. Sodówka jej do głowy niestety
uderzyła.
Szłam bardzo szybko. Miałam nadzieję, że zdążę na trening
jeszcze przed przyjście Sashy. I udało mi się. Przez cały trening nic nie mówił,
co było bardzo podejrzane, ale cieszyłam się. Przynajmniej nie muszę kłamać. Po
treningu razem z Kubą pojechaliśmy na trening Arsenalu. Zanim skończył się ich
trening, razem z Kubą usiedliśmy na ławeczkach i patrzyliśmy jak chłopacy
grają. Muszę przyznać, że to chyba najlepsza drużyna, jaka gra w PL. Bardzo się
cieszę, że mam zaszczyć znać cały skład. Nie każdemu jest to dane, ale skoro ja
jestem przyjaciółką Wojtka, to, czemu by nie… Zaraz po tym jak chłopacy
przestali grać, weszłam na murawę by się z nimi przywitać. Niestety chwilę
później z oczu straciła Wojtka i Kubę.
- Wojtek… Co wczoraj między wami było? – spytał Kuba Wojtka
- Między kim a kim? – Spytał jakby nie wiedział, o co chodzi
Kubie
- No między tobą a Natasza, rzecz jasna. I nie udawaj
głupka.
- Nic nie było, a co miało być? – starał się nie patrzeć na
Kubę
- Ale ściemniasz! -
zaśmiał się – I tak Natasza mi powie…
- No dobra… Całowaliśmy się – w końcu odpowiedział normalnie
- Gratulacje… - klepnął chłopaka po plecach – Było coś, więc…
- Nie. Natasza jest bardzo zaborcza. Nawet pocałować się
normalnie nie dała.
- Co? A niby, dlaczego? – spytał wyraźnie zdziwiony
- Bo Natasza kocha Łukasza… - wywrócił oczyma
- No tak Łukasz…- chwilę później - Może za wcześnie do niej
wystartowałeś… Ona dopiero, co zerwała z nim. Poczekaj trochę, a może coś z
niego…
Przyjemnie gadało mi się z chłopakami. Lubiłam ich towarzystwo,
bo nie traktowali mnie jak gówniarę czy obcą osobę tylko jak członka rodziny, a
ja czułam jakbym miała 20 braci. Fajne uczucie jest mieć tyle zaufanych osób
przy sobie. Alex ciągle mnie zaczepiał, trochę to denerwujące.
- Alex, czy ty możesz przestać mnie zaczepiać? – stanęła
obok Thomasa
- Przeszkadza ci to? – znów stanął obok Nataszy i szturchnął
ją w bok
- Tak, trochę tak. – złapała go za rękę
- No trudno… Uwielbiam cie zaczepiać. – znów szturchnął
Nataszę w bok
- Jak małe dziecko się zachowujesz, wiesz…?
- Wiem… - odparł z uśmiechem
- Natasza? – podszedł Łukasz – Co ty tu…
- Chłopaki ja muszę już lecieć. – wtrąciła szybko – Wpadnę z
Kubą jeszcze kiedyś…
- Co?? Już idziesz? – powiedział pośpiesznie Alex
- No niestety – zaczęła się oddalać – Kuba! Idę do samochodu
– krzyknęła do brata, który wciąż rozmawiał z Wojtkiem.
- Łukasz… Co ty jej zrobiłeś, co? – powiedział Alex do
Łukasza
- Nie wiem… - odwrócił się na pięcie i poszedł w kierunku
szatni.
~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Uff… V rozdział za nami. Męczyłam się z nim 6 h. Jak nigdy,
nie umiałam przenieść myśli na papier. Mam nadzieję, że się wam podobał, bo mi
tak sobie się podoba. Jeśli się wam podobało to dajcie znać w komentarzu. Lubię
je czytać, bo dają mi siłę na pisanie kolejnych.
Kolejny rozdział, jak najdzie mnie ochota na napisanie czegoś.
Ale jak ostatnio zauważyliście pojawiają się one dość często. Ale od
października, niestety ta częstotliwość pojawiania się rozdział zmniejszy się.
Waaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa, Wojtek ją pocałował, waaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa ;3 Me gustaaaaaaaaaaaa mucho! Awwwwww, Alex słodziak, podrywacz jeden hahahahahhaa i wspomniałaś o Thomasie <3 Boskoo, boskoooo! ;*
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że się ucieszysz :) Twoja reakcja jest dla mnie bezcenna.
UsuńDziękuję za komentarz :*
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA POCAŁOWAŁ JĄ SIALALALALLALALA! ♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡♡
UsuńO Słodki Jezu!!! Jaka reakcja :D
UsuńŚwietny. No wreszcie cos zaiskrzylo miedzy Wojtkiem a Natasza. Tylko szkoda mi Nataszy. Jestes znakomita pisz dalej, czekam z niecierpliwoscia <3<3 :-* ;-)
OdpowiedzUsuń@KissMyMouthBabe
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! WOJTEK POCAŁOWAŁ NATASZĘ !!!!! AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA !!!!! *_____* NARESZCIEEEEEEEE !!!!!!! AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA !!!!! *___* Alex xD uwielbiam gościa ;ddd Ogólnie to teraz będę się cały czas jarać tym, że Wojtek pocałował Nataszę :DDD Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału ! xD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny, kochana ! <3
Twoja reakcja jest bezcenna :*
UsuńDziękuję za komentarz :*
OOOOOO, jak ja się cieszę że Wojtuś wreszcie wykonał pierwszy krok! Tylko Natasza, taka niedostępna. Hehe. Chambo ubóstwiam, ciesze się że pojawił się w tym opowiadaniu. No i jeszcze Kuba, ciesze się że jest takim fajnym bratem, tylko pomarzyć. Ciekawa jestem co Sandra wymyśli. Czekam na dalszą część, bo robi się gorąco!!!! You know that I love you, right? xo.
OdpowiedzUsuńPostanowiłam trochę powstawiać nowych osób do opowiadania.
UsuńYes, I know. I love you too :*
Dziękuję za komentarz :*
Hmm, no to widzę, że ciągle dzieje się coś nowego i interesującego. Czekam na dalszy rozwój wydarzeń, bo jestem ciekawa wszystkiego po trochu. Życzę Ci weny, bo sama mi pisałaś jak to się biedna męczyłaś z tym <3
OdpowiedzUsuń@RootsmanSoulx
Dziękuję za komentarz :)
UsuńoOOO jezuu Wojtek pocałował Natasze w koncu, szkoda ze sie opierała, ale trzeba ja zrozumiec przeciez nadal kocha Lukasza, ciekawe co bedzie dalej<3333333333333333
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie reakcje
OdpowiedzUsuńDziękuję ze komentarz :*
Zajebisty!!!!!!
OdpowiedzUsuńCzytam Next!!!