sobota, 29 września 2012

Rozdział 7|VII


 Kiedy lecieliśmy do Polski byłam strasznie podekscytowana. Bardzo się cieszyłam, że w końcu spotkam się ze znajomymi i z rodziną. Tylko jednej myśli znieść nie mogłam… Znów spotkam Kasandrę. Ta kobieta szczególnie działa mi na nerwy. Może gdyby się tak nie starała to może i bym ją jakoś przetrawiała, ale jakoś nie potrafię. Przez cały lot do Polski słuchałam muzyki, ponieważ trochę bałam się latać samolotem.

- Tylko bądź miła dla Kasandry – powiedział Sasha zdejmując słuchawki z uszu Nataszy
- Jak mi się ze chce – nałożyła słuchawki z powrotem na uszy
- Natasza… - znów ściągnął jej słuchawki – Bądź miła, zrozumiano?
- No dobra już dobra. Teraz mogę już słuchać?
- Tak, możesz… - powrócił do czytania lektury

Po kilku godzinach byliśmy już w naszym starym domu. Weszliśmy do środki i od samego progu z wielkim uśmiechem powitała nas Kasandra. Boże! Jaki ten uśmiecha jest sztuczny, pewnie jak ona cała.

- Sasha – uścisnęła swojego męża – Martwiałam się…
- Nie potrzebnie – trwał w uścisku z żoną – Korki na mieście. Wszyscy robią zakupy.
- Kuba, jak miło cie widzieć… - uścisnęła chłopaka zaraz po Sashy
- Mi ciebie też – uścisnął się z Kasandrą
- Natasza… - podeszła by uścisnąć Nataszę
- Whatever… - przeszła obok macochy nawet na nią nie spoglądając
- Ciebie też miło widzieć – odparła smutno Kasandra
- Nie przejmuj się – wziął za rękę ukochaną – Natasza przeszła wiele ostatnio. Miała kilka kontuzji… daj jej chwilę czasu – uśmiechnął się czuje.
- Ona nigdy mnie nie zaakceptuje… - poszła smutna do kuchni

Poszłam do swojego starego pokoju. Gdy tylko weszłam, moje nozdrza wypełnił zapach białych kwiatów. W pokoju było wszystko idealnie takie samo jak go zostawiałam ostatnim razem. Całe szczęście, że Kasandra tu nie wchodziła. Kocham mój pokój, jego lawendowe ściany a na nich lekkie zarysy ciał ludzi. Sama go zaprojektowałam, szkoda, że musiałam go opuścić na rzecz Londynu. Usiadłam na swoim wielkim łożu, zamknęłam oczy i przez chwilę delektowałam się zapachem białych kwiatów.

- Rozpakowałaś się już? – wszedł z wielkim hukiem do pokoju Kuba
- Fuck! – wystraszyła się – Inaczej już nie umiesz?!
- Przecież tylko wszedłem – zaśmiał się
- Ale to było wejście smoka – też się zaśmiała – A co do twojego pytanie, to nie. Jeszcze tego nie zrobiłam. Chciałam chwilkę posiedzieć w swoim pokoju.
- Zaraz ojciec przywiezie choinkę. Liczę, że pomożesz mi ją ubrać?
- Jasne. Uwielbiam ubierać choinkę. – wstała z łóżka i otworzyła walizkę z ubraniami
- Natasza… Jeśli chodzi o Kasandrę… - zaczął powoli
- Ojciec cie nasłał czy sam „cerber”?
- Nikt mnie nie nasłał. Chcę ci powiedzieć, żebyś dała jej szanse. Przecież nic ci nie zrobiła.
- Ależ zrobiła… Wystarczy, że weszła do naszej rodziny i to był błąd.
- Oj Natasza, Natasza… - z dołu dobiegł trzask otwierających się i zamykających się drzwi – O chyba już wrócił. Chodź… - pociągnął siostrę za rękę.

Zeszliśmy szybko na dół schodami. W salonie zobaczyliśmy wielką, zieloną choinkę, lekko oprószoną białym śniegiem. Kiedy ją zobaczyłam oszalałam z radości. Ostatni raz widziałam taką choinkę jeszcze jak mama żyła. Kilkanaście minut później, kiedy choinka lekko obeschła, ja i Kuba zaczęliśmy ją ubierać. Oczywiście nie obyło się wydurniania się, bez owijania się łańcuchami czy bez pobitych bombek. Stłukliśmy ich chyba z 6 jak nie 7. Przy ubieraniu choinki wyglądaliśmy jak małe dzieci. Nawet Sasha wziął kamerę i zaczął nas filmować.

Następnego dnia była wigilia. Nie miałam pojęcia jak ja wytrzymam te kilkanaście minut przy jednym stole z Kasandrą. Ale jakoś będę musiała. Całe szczęście, że to tylko kilkanaście minut. Ja i Kuba rozłożyliśmy talerze i sztućce. Kiedy wzeszła pierwsza gwiazdka usiedliśmy do stołu by rozpocząć wigilię. Omówiliśmy modlitwę, po czym zaczęliśmy konsumować dania przygotowane wcześniej przez Kasandrę.

-Chciałabym ci pogratulować, Natasza, wspaniałego występu na Mistrzostwach Europy i zdobycia tytułu mistrza – wtrąciła Kasandra po kilku minutach
- Jakby cie to naprawdę obchodziło – odpowiedziałam oschle Natasza
- Natasza… Zachowuj się! – podniósł ton Sasha
- A obchodzi ją to?! – też podniosła ton
- Obchodzi mnie – wtrąciła Kasandra – Strasznie przeżywałam twój cały występ. A kiedy twój ojciec powiedział mi, że ostatnio odniosłaś 2 kontuzje to nawet płakałam.
- Pewnie to były łzy radości, że coś mi się stało…
- Natasza! – krzyknął Sasha
- Daj spokój Sasha – powiedziała Kasandra – Wiesz Natasza… To były łzy tego, że martwiłam się o ciebie. – wstała od stołu i odeszła
- Widzisz, co narobiłaś… - powiedział bardzo zły Sasha i wyszedł zaraz za Kasandrą
- No i koniec przyjemnego wieczoru – powiedział Kuba – Oj Natasza…
- No co?
- Przestań zachowywać się jak rozkapryszony bachor. Zraniłaś ją.
- Przepraszam… To nie było naumyślnie… Samo jakoś tak wyszło z moich ust.
- To nie mnie powinnaś przeprosić – wstał od stołu – Posprzątajmy naczynia. I tak pewnie już nie wrócą – zaczął zbierać sztućce
- Wiem… - także wstała od stołu i zaczęła zbierać naczynia
- Jesteś dla niej za ostra. Zbliż się do niej, pozwól aby ona się do ciebie zbliżyła.
- Ostatnio jestem dla wszystkich za ostra. Nawet Wojtek ostatnio oberwał ode mnie. – zaniosła naczynia do kuchni.
- Wiem, że cierpisz z powodu Łukasza, ale rozstaliście się ponad 2 tygodnie temu. Musisz pójść dalej, bo ranisz siebie i wszystkich dookoła.
- Wiem, ale to jest trudne. Nikogo tak nie kochałam jak jego. – po jej policzku poleciała łza
- Powiem coś, ale nie gniewaj się na mnie, ok?
- To zależy, co powiesz, ale ok.
- Może powinnaś dać Wojtkowi szanse. Może dzięki niemu zapomnisz o Łukaszu i zaczniesz żyć normalnie.
- Taaa… Jasne… I ma to być taki sam związek, jaki był między mną a Łukaszem, co? Ukrywanie się po kontach by ojciec nas nie zobaczył.
- Zawsze możesz powiedzieć o tym ojcu. – zaśmiał się
- I co jeszcze, co? – zaczęła zmywać naczynia – Przecież wiesz…
- Tak, wiem. Jak się dowie to twoje życie zamieni się w koszmar Freddiego Krugera – zaśmiał się
- To nie jest śmieszne. Ty możesz mieć dziewczynę a ja nie mogę mieć chłopaka. – podała bratu talerz by go wytarł
- Mogę, ale nie mam. – zaczął wycierać talerz - Wygodniej jest mi być singlem. Nie muszę się o nic martwić.
- Masz rację. Jeśli miałabym być w takiej sytuacji jak ty, kiedy byłeś z Alice to wolałabym nie mieć chłopaka.
- Proszę… Możemy nie gadać o Alice? – włożył talerz do szafki
- Jasne – podała mu kolejny talerz
- Mam nadzieję, że ty tego błędu nie popełnisz, co? – wytarł talerz
- Spoko, wciąż jestem… No wiesz… - pokiwała głową
- I bardzo dobrze. To nie jest tego warte… - zaczął wycierać sztućce – A zapomniałem ci powiedzieć. Alicja zaprosiła nas na świąteczny obiad. Chociaż tam zachowuj się normalnie i najdź na Kasandrę.
- Dobrze. Będę grzeczna…

Następnego dnia pojechaliśmy do rodziny Szczęsnych na świąteczny obiad. Przez cala drogę w samochodzie panowała sztywna atmosfera. Ojciec się do mnie nie odzywał od feralnej wigilii. Tak samo Kasandra. Przez całą drogę milczała. W sumie mi to było na rękę. Caly obiad przebiegał spokojnie. Przyjechał ojciec Wojtka, brat Wojtka, Janek i reszta rodziny Wojtka. Ku mojemu zaskoczeniu była także Sandra. Zaprosiła ją mama Wojtka, ale po kilkunastu minutach Wojtek się jej pozbył. I bardzo dobrze, bo nie miałam ochoty patrzeć na tą szmatę. Wystarczyło mi, że muszę patrzeć się na Kasandrę. Po kilku godzinach ja, Kuba i Wojtek pojechaliśmy na cmentarz. Ja i Kuba zapaliliśmy znicza przy grobie naszej mamy a Wojtek przy malutkim grobie swojej siostrzyczki.

- Mamo… Dlaczego ciebie tu nie ma… Tak bardzo chcę twojej rady, tak bardzo chcę wypłakać się w twoje ramię – szlochała nad gromem matki, Natasza – Tak mi ciebie brakuje… Dlaczego musiałaś odejść? Dlaczego? – wtuliła się w ramię brata, kiedy zaczęła płakać
- Spokojnie Natasza… – Kuba przytulił mocno siostrę - Jestem ja jestem przy tobie
- Piękne imię miała wasza mama, Łucja… - wtrącił Wojtek
- Tak… Nie tylko miała ładne imię. Była też piękną kobietą – odparł Kuba – Szkoda, że rak ją zniszczył – Natasza szlochała jeszcze głośniej
- Natasza… - stanął obok dziewczyny – Tak mi przykro… - Natasza oderwała się od Kuby i przytuliła się do Wojtka a ten objął ją ramieniem.
- Już późno, wracajmy… - powiedział Kuba patrząc na zegarek
- Już? – powiedziała Natasza odrywając się od Wojtka
- Tak. Jest 19.00. Pewnie ojciec i Kasandra martwią się, gdzie nas poniosło. Wracajmy już…
- No dobrze… - złapała Wojtka za rękę i poszli do samochodu – Pewnie wyglądam koszmarnie, przez to jak płakałam, co? – przetarła rękawem płaszcza twarz
- Nie… Uważam, że wyglądasz ślicznie… - spojrzał głęboko w oczy
- Wiem, że kłamiesz… ale dziękuję – uśmiechnęła się do chłopaka
- Naprawdę wyglądasz ślicznie – otarł jej łzę z policzka
- Zrobiło się trochę dziwnie – odsunęła się od chłopaka i puściła jego rękę – Przepraszam…
- Nie musisz za nic przepraszać… - otworzył dla Nataszy drzwi do auta, aby mogła wsiąść.
- Dzięki – wsiadła poczym zamknęła drzwi – Kuba… Nie chcę mi się wracać do domu. Jeźdźmy gdzieś na miasto, co?
- Nie. Jedziemy do domu – odpowiedział szubko – Jutro gdzieś wyskoczymy.
- No dobrze… - Wojtek odpalił samochód o odjechali
Kilkanaście minut później…

- Natasza? – zaczął Wojtek, kiedy ta chciała wysiąść z auta
- Tak? – zatrzymała się na chwilę
- Mam dla ciebie prezent… - z kieszeni kurtki wyjął małe ciemno niebieskie pudełeczko – Wcześniej nie było, kiedy – wręczył jej pudełeczko
- Wojtek… Nie trzeba było… - przez chwilę patrzyła się na chłopaka – Ja nic dla ciebie nie mama…
- Nie musisz mi nic kupować… - uśmiechnął się chłopak – Otwórz proszę…
- O Mój Boże! – otworzyła pudełeczko – To jest takie śliczne… - w pudełeczku był złoty łańcuszek z dwoma literkami N.B (czyli Natasza Belov). Natasza wyjęła medalik – Wojtek… Dziękuję… Jeśli naprawdę śliczny. – pocałowała chłopaka
- Cieszę się, że ci się podoba – był zdziwiony pocałunkiem
- Natasza, chodź już… - powiedział Kuba, który stało obok auta. Po chwili Natasza wysiadła z samochodu i poszli do mieszkania.
***
- Sasha… Ona mnie nienawidzi… - powiedziała płacząc Kasandra. Usłyszała to Natasza, która razem z Kubą stała w ganku – Ona naprawdę mnie nienawidzi – przetarła oczy
- Nie płacz… Natasza ostatnio dużo przeszła a ja jej nic nie ułatwiam… - przetarł dłonią pliczek Kasandry – Daj jej trochę czasu…
- Ile? – pociągnęła nosem – Jesteśmy już prawie rok po ślubie a ona dalej jest taka oschła wobec mnie. Ja nic jej nie zrobiłam. Staram się być dla niej przyjaciółką a nie matką… a ona… - znów się rozpłakała
- Przepraszam – wychyliła się z za ściany Natasza – Możemy porozmawiać? – swoje słowa skierowała ku Kasandrze. Sasha posłusznie wyszedł z salonu wcześniej pocałowawszy Kasandrę w policzek – To nie jest tak, że ja ciebie nienawidzę. – usiadła obok Kasandry - Tylko ty się tak bardzo starasz zastąpić mi matkę czy coś tam… ja miałam tylko jedną matkę i nikt więcej mi jej nie zastąpi. Na siłę jesteś strasznie miła. Ja nie lubię takiej pustej szczerości…
- Co mam zrobić abyś mnie zaakceptowała?
- Błagam nie staraj się tak… Znaczy staraj się, ale bez przesady.
- Dobrze… - uścisnęły się na zgodę

Reszta świąt minęła bez żadnych przykrych niespodzianek. Następnego dnia ja, Kuba i Wojtek poszliśmy na spacer. Oczywiście zostałam wytacza w śniegu i rozchorowałam się. Nasza sielanka nie trwała długo, ponieważ zaraz po świętach musieliśmy wracać do Londynu. Sama nie wiem, po co, bo i tak nie mieliśmy treningów. Ale jak ojciec tak chciał, więc tak zrobił…


~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Witam, witam i o zdrowie pytam… Jak widzicie rozdział VII jest już za nami. Mam też nowy nagłówek dzięki mojej prze-kochanej Oldze. Kocham cie, wiesz? <3

Ten rozdział napisałam dość szybko. Zajęło mi to jedyne 4,5h. Mam nadzieję, że się wam podobał, bo mi tak sobie się podoba. Jeśli się wam podobało to dajcie znać w komentarzu. Lubię je czytać, bo dają mi siłę na pisanie kolejnych.

Przepraszam za wszystkie błędy jakie zrobiłam, ale nie mam siły na sprawdzanie. Jestem tak zmęczona po dzisiejszym dniu, że nie mam na nic chęci. 

Kolejny rozdział… Hmm… Jak będę mieć czas. Ponieważ mamy na nosie już październik a ja
zaczynam 10 miesięczną mordęgę.
xoxo N.

16 komentarzy:

  1. Mi się podoba :) Naprawdę ciekawie piszesz *-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest świetny ! <3
    Nawet się popłakałam....
    No po prostu CUDOWNY ten rozdział ! <3
    Brak mi słów...
    Nie wiem co mam napisać, bo .... no po prostu brak mi słów ! <3
    Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ! <3
    Pozdrawiam i życzę weny kochana ! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie za komentarz :* Zawstydzasz mnie normalnie, bo aż tak świetnie nie piszę.

      Usuń
  3. Jejku, mój ulubiony rozdział *-* Po prostu się zakochałam <3

    @RootsmanSoulx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę! Zawstydzacie mnie wszyscy!

      Dziękuję ślicznie za miły komentarz :*

      Usuń
  4. Ahh, ta magia świąt. Ciesze się że Natasza ma więcej szacunku do Kasandry. No it Wojtek i Natasza! PIĘKNIE! Mam nadzieje że relacje pomiędzy Nataszą a Wojtkiem będą ciekawsze :D You know I love you <3 Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział taki ciepły, może przez te święta. Chociaż Natasza mnie zdenerwowała z tym, jak zachowywała się wobec Kasandry. Powinna dać jej szansę nooooo :D Ale tak to, było miodzio. I Wojtuś był taki słodki z tym prezentem i w ogóle. Za mało go było. I Kubuś ma racje, powinna dać mu szansę!

    Cieszę się, że nagłówek się podoba! I też kocham! <3

    Pisz szybko kolejneeee! Bo się doczekać nie będę mogła ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo, ale to bardzo się podoba :*

      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  6. cudowny rozdział <3
    hemhemmm.. to kiedy bd Natasha + Wojtek .?; p
    czekaj na kolejny rozdział .;***
    I życze powodzenia na studiach . ;)

    ++zapraszam do siebie. ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem kiedy będzie Natasza+Wojtek, ale z pewnością w końcu wybierze któregoś.

      Dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  7. jezu przez ten rozdział poczułam już świeta:D
    Jakie miłe ze strony Wojtka,że podarował Nataszy taki prezent:D
    Mam nadzieje, ze juz niedługo sie do niego przekona i zobaczy ze naprawde chlopak sie stara;)
    i fajnie, ze troszke przekonała sie do Kasandry , zawsze troche lepiej niz nic;D

    OdpowiedzUsuń
  8. OMG!!! *.*
    Tsaa, zaczyna się od wisiorka.., a kończy na złotej obrączce?
    W każdym razie uwielbiam ich <3 I twój styl pisania.,.. :)
    Team Natasza & Wojtek..., Wojtasza ♥♥♥♥, taki skrót..;P
    Idę dalej, :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podobało.

      Dziękuję za komentarz.

      Pozdrawiam.

      Usuń