piątek, 26 października 2012

Rozdział 15|XV



Święta Wielkanoce w Polsce…

Święta Wielkanoce znów spędzałam w Polsce. Tym razem jest zupełnie inaczej. Ja i Kasandra jesteśmy w dobrym kontakcie, więc nie ma konfliktów i jest całkiem spokojnie. Czasami mam zgrzyty z ojcem, ale to u nas normalka. W nocy z soboty na niedziele całą rodziną poszliśmy do kościoła. Oczywiście towarzyszyła nam rodzina Szczęsnych, więc był tam też i Wojtek. Przez te kilka tygodni a dokładnie przez 3 tygodnie zdążyłam się oswoić z myślą, że Wojtek znów wrócił do Sandry a Wojtek chyba przyzwyczaił się do myśli, że ja i Łukasz jesteśmy razem. I bardzo dobrze. Mam nadzieje, że tak zostanie na dłużej. A więc jak byliśmy w kościele to po krótkim czasie ja, Kuba i Wojtek musieliśmy opuścić kościół bo nasze zachowanie było naganne. Ludzie gapili się na nas a my dostaliśmy głupawki. Po powrocie z kościoła byłam tak zmęczona, że od razu położyłam się spać. Wymieniłam jeszcze kilka sms-ów z Łukaszem po czym zasnęłam.

Z samego rana, a dokładnie o 8.00, zbudził mnie mój ukochany ojciec na świąteczne śniadanie. Jak ja go za to nienawidzę. Przecież takie śniadanie można zjeść o 10.00 a nie o 9.00. Ale nie to koniecznie musi być 9.00. Wstałam więc i ogarnęłam się jakoś o tak wczesnej porze. Zeszłam na dół do salonu i zobaczyłam, że już wszystko czeka gotowe. Zasiedliśmy więc do stołu i zaczęliśmy w ciszy i spokoju konsumować śniadanie. Przy śniadaniu ojciec oznajmił nam, że o godzinie 14.00 jedziemy do państwa Szczęsnych na świąteczny obiad. Nie byłam zachwycona tą wiadomością, bo pewnie będzie tam Sandra, ale przemilczałam to by nie pogarszać sytuacji.

Tak więc wybiła godzina 13.30. Przeprałam się ładniejsze ciuchy i pojechaliśmy do domu państwa Szczęsnych. Od samego progu witała nas Alicja, mama Wojtka. Cieszę się, że ją widzę. O czasu śmierci mamy, to właśnie ona najbardziej mi pomogła uporać się z żalem i smutkiem. I właśnie dlatego kocham tą kobietę, kocham ją prawie jak matkę. Zasiedliśmy za stołem i wywiązała się rozmowa.

- Natasza, gratuluje ci zdobycia mistrzostwa na krajowych – powiedziała radośnie – To bardzo duże osiągnięcie – uśmiechnęła się Alicja
- Dziękuję, ale gratulowałaś mi już przez telefon… - opowiedziała szybko Natasza
- Wiem. Ale gratuluje ci jeszcze raz osobiście… - uśmiechnęła się ciepło. Natasza odwzajemniła uśmiech
- Tylko to nie jest jej szczyt możliwości… – wtrącił Sasha
- Boże! Naprawdę?! Teraz?! – Natasza się zdenerwowała
- Sasha, Natasza poradziła sobie wystarczająco dobrze, skoro zdobyła mistrzostwo – stanęła w obronie Nataszy, Alicja
- Ale przecież to mojemu tatusiowi nie wystarczy, prawda? – powiedziała z ironią Natasza
- Tak – powiedział Sasha – I dlatego do Mistrzostw Świata będziesz pracować jeszcze ciężej.
- Świetnie – rozległ się trzask spadających sztućców – No po prostu genialnie… - odsunęła się od stołu i wstała
- A ty gdzie?! – powiedział ostro Sasha – Siadaj!
- Chyba sobie śnisz! – Natasza było ostro wkurzona – Alicjo, mogę odejść od stołu? – spytała spokojnie Natasza
- Tak, proszę… - Natasza odeszła od stołu – Wojtek… - zaczęła mama Wojtka – Idź za nią… - Wojtek posłusznie wstał od stołu i poszedł za Nataszą.
- Ten dzieciak jest nieznośny! – skwitował Sasha
- A może to ty jesteś nieznośny! – powiedziała ostro Alicja
- Ja?! A co ja takiego powiedziałem? Jedynie prawdę a jak widać, prawda boli. – powiedział spokojnie Sasha
- Nie możesz tak ciągle naciskać na Nataszę. Musisz przystopować z tym wszystkim… Z treningami i z dyscypliną. – zaczęła spokojnie mama Wojtka
- Muszę trzymać dyscyplinę. Jeśli Natasza chcę coś osiągnąć to musi ciężko trenować a to wiąże się z wyrzeczeniami. – powiedział spokojnie Sasha jakby nie dotarło do niego to co powiedziała Alicja
- Czy ty w ogóle zrozumiałeś co ja do ciebie powiedziałam? – spytała zaskoczona Alicja – Jeśli tak dalej będzie to Natasza przejdzie kolejne załamanie nerwowe i zamknie się w sobie tak jak to było 4 lata temu. Chcesz żeby ponownie targnęła się na swoje życie.
- Wtedy to była inna sytuacja… - Sasha wywrócił oczyma – Wtedy zmarła jej matka, teraz nie ma takiej sytuacji – powiedział dość ozięble
- Tak, masz racje. Wtedy zmarła jej matka, ale teraz już jej nie ma. Wybacz Kasandra – wtrąciła szybko by nie urazić Kasandry a ta kiwnęła porozumiewawczo głową – Rozumiesz, teraz już jej nie ma, więc i tak ma ciężko. Ma tylko ciebie, ma tylko jednego rodzica a ty nawet tego nie potrafisz jej pokazać. Bądź jej trenerem ale bądź też jej ojcem. Dobrze ci radzę… - Sasha siedział ze spuszczoną głową
- Alicja dobrze mówi – wtrąciła się do rozmowy Kasandra – Musisz zachowywać się jak ojciec a nie tylko jak trener. Posłuchaj Alicji kochanie… - położyła dłoń na udzie Sashy
- Dobrze, zobaczę co da się zrobić… - rzucił oschle
***
Wyszłam zdenerwowana z do domu państwa Szczęsnych i usiadłam na ganku. Boże! Czy każdy rodzinny obiad musi się tak kończyć?!

- Natasza – usłyszała za sobą znajomy głos – Zimno jest… Chodź do środka – powiedział Wojtek
- Nie mam ochoty patrzeć na jego mordę! – w dalszym ciągu była wściekła
- Poczekaj – wszedł do mieszkania i wyniósł koc – Proszę, chociaż przykryj się.
- Siadaj obok mnie. Przykryjemy się i posiedzimy razem – wskazała na miejsce obok siebie
- Wkurza cie, tak? – Wojtek usiadł obok Nataszy i okryli się kocem
- Nawet nie wiesz jak! – zacisnęła zęby – Ten człowiek jest nienormalny! Dwoję się i troję na treningach abym była wstanie zdobywać tytułu i medale a on i tak tego nie zauważa.
- Wiem coś o tym. Mój ojciec też taki był jak byłem mały – westchnął – Całe szczęście że już teraz nie ma nade mną kontroli
- Ciesz się, ja jeszcze przez 4 miesiące będę musiała go znosić.
- 4 miesiące? – był zdziwiony
- Tak. Jeszcze nikt o tym nie wie, ale po Mistrzostwach Świata kończę z gimnastyką – przytuliła się do Wojtka – Nie daję już rady. Kilka tygodni temu zafundował mi taki trening, że ledwie chodziłam. Nie mam już siły.
- Rozumiem cie w pełni, ale chyba i tak ci się mało zostało do skończenia kariery, tak? Bo wy chyba trenujecie tylko przez jakiś czas, tak? – objął Nataszę ramieniem
- Tak, dziewczyny do 20 roku życia a płeć przeciwna do 22. Ale jak ja mam się męczyć jeszcze półtora roku to mi się słabo robi, dlatego chcę to zakończyć wcześniej.
- Kuba o tym wie? Znaczy o tym, że chcesz zrezygnować?
- Tak. Wiedzą o tym tylko Kuba, Łukasz i teraz ty. Proszę cię, tylko nie mów o tym nikomu, ok?
- Będę milczeć jak grób. – przytknął palec do ust
- Oo! Kogo ja widzę! – naprzeciw nich stanęła niezbyt zadowolona Sandra
- Sandra…? – spytał zdziwiony Wojtek
- A no Sandra… - powiedziała Sandra – Nie przeszkadzam wam?
- Nie… My tylko siedzimy i rozmawiamy – powiedziała szybko Natasza
- Tak… - wtrącił się Wojtek – Tylko rozmawiamy. Natasza ma problemy i rozmawiamy o nich…
- Tak, Natasza ma zawsze problemy. Widzę bardzo blisko rozmawiacie cie o nich – spojrzała na nich od góry do dołu Sandra
- Nie musisz być tak zazdrosna… My tylko rozmawialiśmy – powiedziała dość ostro Natasza
- Jasne… - prychnęła Sandra
- Dobra Wojtek… - wstała – Ja nie chcę się kłócić… Pójdę po płaszcz i torebkę i zmykam do domu. Podziękuj swojej mamie ode mnie i powiedz Kubie, że poszłam, ok?
- Nie ma sprawy. Może cie odwiozę, co? – powiedział Wojtek
- Nie, przejdę się. Dobrze mi to zrobi… - weszła do mieszkania i po cichu wzięła swoje rzeczy – To do zobaczenia w Londynie Wojtek.
- W Londynie?! To jutro się nie spotkamy? – był zdziwiony tym co powiedziała Natasza
- Taa, na jutro mam plany a zaraz po świętach mam do załatwienia jeszcze jedną sprawę i wracam do Londynu więc zobaczymy się za kilka dni. – puściła mu oczko i odeszła w kierunku furtki

Szłam sobie długimi ulicami warszawskiej Pragi. Nigdy nie lubiłam Warszawy, zwłaszcza warszawskiej Pragi na której się wychowałam. Ludzie tu zawsze byli jacyś dziwni, już nie mówię o tym jak rozpieszczone bachory tu mieszkają. A wieczorem strach się bać wyjść na ulicę. Bez eskorty starszego brata nie ma co marzyć. Na szczęście ja zawsze miałam Kubę i Wojtka. Ach… to były czasy. Moim ulubionym miejscem zamieszkania był zawsze Poznań. Mieszkałam tam 2 lata jak mama pracowała w studio tańca, ale później znalazła pracę w Warszawie i już cały czas mieszkaliśmy tu na Pradze. Po 20 minutach wolnego spaceru doszłam do domu.

Następnego dnia obudziłam się cała w skowronkach. To właśnie dziś spotkam się z Łukaszem. Trochę martwi mnie wizja spotkania jego rodziny. Dopiero jesteśmy ze sobą 8 miesięcy, nie licząc nieszczęsnego rozstania na 2 miesiące, a on już chce mnie przedstawić swojej rodzinie. Szkoda, że ja nie mogę zrobić tego samego. Bardzo szybko zwlekłam się z wyra. Dosłownie odbyło się to w ekspresowym tempie. Wyciągnęłam z szafy swoja walizę i wyjęłam z niej moją piękną białą sukienkę w czarne kwiaty. Miała dwa delikatne ramiączka i od pasa w dół delikatnie rozchodziła się w lekkich falach. Uwielbiam tą sukienkę, bo idealnie do mnie pasuje. Do tego zrobiłam lekki dymny makijaż, wyprostowałam włosy, wskoczyłam w czarne eleganckie butki i byłam gotowa do wyjścia.

- Kuba… - weszła do pokoju brata – I jak wyglądam? – obróciła się wokół własnej osi
- WOW! – zrobił wielkie oczy – Wyglądasz nieziemsko! Łukasz oszaleje z zachwytu…
- Cicho! – syknęła – Przecież wiesz, że oficjalna wersja jest taka, że jadę do koleżanki…
- W takim stroju?! Uważaj bo ci uwierzą… - zaśmiał się
- Tak, w takim stroju. Dlatego teraz ty zejdziesz na dół i przyniesiesz mi mój płaszcz abym się mogła zakryć. – Kuba wyszedł z pokoju i po kilku chwilach wraca z płaszczem Nataszy – Dzięki.
- To gdzie mam cię zawieźć? – spytał schodząc schodami na dół
- Na dworzec… Później już sobie sama poradzę. – weszli do salonu
- Już wychodzisz? – spytała Kasandra, która razem Sashą siedziała w salonie
- Tak – odpowiedziała szybko Natasza
- O której wrócisz? – spytał ponuro Sasha
- Nie wiem. To zależy, ale mam nadzieje, że wrócę na noc do domu. A jak nie, to Patrycja mnie przenocuje i jutro z samego rana będę już w domu. – powiedziała Natasza
- Nie musiałaś ubierać sukienki – burknął Sasha
- Tak, musiałam. Muszę jakoś wyglądać przy ludziach. – powiedziała poczym włożyła telefon do torby i zaczęła podążać w kierunku wyjścia
- Bezpiecznej drogi – powiedziała Kasandra
- Mam nadzieję, że będzie bezpieczna… - otworzyła drzwi Natasza
- Jak dojedziesz to zadzwoń, chcę wiedzieć, że jesteś cała i zdrowa. – powiedział szybko ojciec Nataszy
- Dobrze. Jak tylko dojadę to zadzwonię. – chwyciła Kubę pod rękę i wyszli razem z mieszkania.

Wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy. Bardzo cieszyłam się, że za chwilę zobaczę mojego kochanego Łukasza, który czeka na mnie na dworcu. Szkoda, że Łukasz nie mieszka z rodziną w Warszawie tylko w Szamotułach pod Poznaniem. Znaczy sam Łukasz mieszka w Warszawie jak wraca do polski, ale na święta został z rodziną. Zanim dojedziemy na miejsce to czeka nas około 4h jazdy samochodem. Aktualnie mamy godzinę 9.30 więc Łukasz musiał wstać o 5.30 i wyjechać z domu o 6.00 by przyjechać po mnie do Warszawy. Ja osobiście mogłam pojechać pociągiem, ale Łukasz się uparł na to, że po mnie przyjedzie. Niestety nie mogłam z nim rywalizować. Bałam się tylko, że będzie zmęczony. Ale to nie problem, bo ja mam prawko i zawsze to ja mogę jechać za niego. Po 20 minutach dojechaliśmy na dworzec. Kuba zaparkował samochód i po chwili wysiedliśmy z auta. Na parkingu przy samochodzie już czekał na mnie Łukasz. Na jego widok aż mi ciepło się na sercu zrobiło.

- Cześć… - podbiegła do Łukasza szybkim krokiem i pocałowała go – W końcu cie widzę! – powiedziała z radością
- Też się cieszę, że ci widzę. – uścisnął ją mocno
- Łukasz… – powiedział Kuba
- Kuba… - kiwnął głową Łukasz – To co jedziemy?
- Tak, jasne… - Natasza była cała w skowronkach
- Pamiętaj, że chcę zobaczyć siostrę całą, zdrową i tak samo uśmiechną tą jak teraz kiedy od ciebie wróci – powiedział dość groźnie Kuba
- Nie masz się czym martwić. Przy mnie jej włos z głowy nie spadnie. – odpowiedział szybko Łukasz
- No ja mam nadzieję, bo ja nie… to poleje się krew! – uśmiechnął się złowieszczo po czym wsiadł do samochodu i odjechał
- Masz, jakby to powiedzieć… Dość ostrego brata… - był lekko zdziwiony
- On już tak ma. Po prostu martwi się o mnie. – dała mu buziaka  w usta – Jedziemy?
- Tak… - wsiedli do samochodu Łukasza po czym odjechali

Kilka minut później…

- Łukasz, jeśli jesteś zmęczony to ja mogę prowadzić – spytała Natasza z troską
- Nie, nie jestem zmęczony. Zaraz wjedziemy na autostradę i szybko pójdzie. – przez krótką chwilę spojrzał w oczy Nataszy
- Na pewno? – spytała dociekliwie
- Tak, na pewno. Nie martw się. Dojedziemy w jednym kawałku. – uśmiechnął się
- Nie martwię się tym. Martwię się zupełnie inną rzeczą – posmutniała na twarzy
- Czym się martwisz, kochanie? – spytał troskliwie
- Trochę boję się twojej rodziny – powiedziała nieśmiało – Nie wiem jak zareagują na mnie, czy mnie polubią… I takie tam… Powiedziałeś im, że przyjeżdżam tak? – spytała nagle
- Oczywiście, że powiedziałem. I nie masz się co martwić. Mama z ojcem już nie mogą się doczekać by cie spotkać - położył dłoń na udzie Nataszy -  Mama wręcz tylko o tobie mówiła przez wczorajszy dzień. Tylko trochę Arka musiałem podporządkować… - zaśmiał się
- Dlaczego? Nie polubi mnie? – przestraszyła się lekko
- Nie. Obawiam się, że może ciebie zbyt bardzo polubić… W końcu jesteś piękną kobietą i jeszcze mi ciebie zabierze…
- Słuchaj Fabiański! – podniosła ton głosu – Kocham tylko ciebie, jasne?
- Też cie kocham, ale wiesz… młodszy Fabiański może ci się bardziej spodobać – wydawało się jakby droczył się z Nataszą
- Kotek, mnie akurat pociąga starszy Fabiański i kropka – lekko się zdenerwowała
- Starszy Fabiański, tak? – uśmiechnął się łobuzersko
- Tak, starszy Fabiański. Wiesz, ten brunet z pięknymi brązowymi oczyma, który jest znakomitym bramkarzem Arsenalu choć często grzeje ławę – Natasza zaśmiała się i również zaczęła się z nim droczyć - Znasz go?
- Coś mi tam świta… - podrapał się za głowę i uśmiechnął się
- Także wiesz… Bardzo mnie kręci ten starszy Fabiański – pochyliła się do Łukasza i pocałowała go.

Przez całą drogę gadaliśmy i przewijały się różne tematy. Od mojego ojca po Sandrę i Wojtka. Łukasz też nie był zachwycony tym, że oni są znów razem ale cóż poradzić. Ja z Sandrą żyć nie będę, tylko on. W końcu dojechaliśmy do Szamotuł. Im bliżej byliśmy domu Łukasza tym bardzie byłam zestresowana. W końcu Łukasz wjechał na piękny podwórek. Widać, że mama Łukasza  lubiła kwiaty i inne rośliny, ponieważ ich ogród był przepiękny. Po kilku minutach podeszliśmy pod drzwi ale na chwilę zatrzymaliśmy się.

- Gotowa? – spytał Łukasz
- Powiedzmy, że gotowa – powiedziała nieśmiało Natasza
- No dobra – otworzył drzwi – Mamo już jestem… - krzyknął, wtedy w korytarzu pojawiła się mama Łukasza
- Skarbie jak dobrze, że jesteś cały i zdrowy – ucałowała syna – A to jak mniemam jest ta sławna Natasza, tak? –obejrzała Nataszę
- Tak. Mamo… Poznaj Nataszę, moją dziewczynę… - uśmiechnął się do Nataszy
- Dzień dobry pani… - powiedziała nieśmiało Natasza – Bardzo mi miło Panią poznać – uśmiechnęła się
- Mi ciebie też miło poznać. Wiele o tobie słyszeliśmy… - Natasza lekko zbladła – Oczywiście same dobre rzeczy… Chodź, rozbieraj się… - uśmiechnęła się szeroko i zniknęła za ścianą
- Widzisz… - szepnął Łukasz – Mówiłem, że będzie dobrze… - Natasza zaczerwieniła się lekko.

Ja i Łukasze zdjęliśmy okrycie wierzchnie, po czym Łukasz chwycił mnie za dłoń i zaprowadził do salonu. W salonie czekał obficie zastawiony różnymi potrawami stół. Trochę mnie to przeraziło. Kiedy weszliśmy do salonu zobaczyłam starszego mężczyznę, który na mój widok wstał się przywitać i młodego Fabiańskiego, czyli Arka, który także wstał by się ze mną przywitać. Cały dzień minął w bardzo miłej atmosferze. Nawet nie zauważyłam kiedy zrobiło się ciemno. W między czasie zadzwoniłam do ojca by powiedzieć mu, że jestem na miejscu cała i zdrowa. Później musiałam drugi raz zadzwonić by powiedzieć mu, że muszę zostać na noc, bo już nie mam jak wrócić. Tak więc, cały dzień minął w bardzo miłej atmosferze. Rodzice Łukasza byli tacy mil, rodzinni aż miło było z nimi przebywać. Łukasza mama ciągle opowiadała o Łukaszu kiedy był mały a ten ciągle się czerwienił i złościł. Cóż poradzić, matki tak mają. Po kolacji ja i Łukasz poszliśmy do jego pokoju.

- Twoi rodzice są bardzo mili. Bardzo dobrze się dziś bawiłam… - uśmiechnęła się Natasza
- Widzisz… Mówiłem ci, że wszystko będzie ok – odpowiedział Łukasz – Mam nadzieję, że mam ci się za bardzo nie narzucała?
- Nie, no co ty. To bardzo miła kobieta. Bardzo ją polubiłam. Mam nadzieję, że ona mnie też polubi.
- Żartujesz!? Ona już cie kocha i już traktuje jak córkę – uśmiechnął się szeroko
- Przesadzasz… - zawstydziła się Natasza
- Nie, wcale nie. Nigdy nie widziałem jej w takim humorze. Zwłaszcza kiedy widywała moja dziewczynę. Ona naprawdę cie lubi.
- W takim razie pozostało mi się cieszyć. – chwilę później – Jutro z samego rana odwieziesz mnie, dobrze?
- Jasne. Jutro masz tą sprawę do załatwienie tak… A tak a propos, to co ta za sprawa?
- Jutro mam spotkanie z prezesem PZG, wiesz prezesem Polskiego Związku Gimnastycznego. Chyba wiem o co mu chodzi, ale jutro dowiem się na pewno. – uśmiechnęła się do Łukasza i pocałowała go
- A o co mu chodzi? – usiadł na łóżku a Natasza usiadła na nim okrakiem i ponownie się pocałowali
- Nie chcę na razie niczego mówić. Jak jutro dowiem się na pewno to ty jako pierwszy się dowiesz – pocałowała go i zaczęła rozpinać Łukaszowi koszulę
- Tajemnicza jesteś – delikatnie pocałował Nataszę w szyje, po czym ponowił pocałunek
- Tak… - westchnęła – Łukasz?
- Słucham cię… - pocałował Nataszę w dekolt
- Wiesz, że jesteśmy w domu twoich rodziców… - Natasza zaczęła głęboko oddychać – A jutro musimy wstać bardzo wcześnie bo na 9.30 jestem umówiona…
- Wiem… - pocałował Nataszę w usta przerywając jej po czym zaczął rozpinać sukienkę Nataszy – Chcesz tego? – spytał szepcząc delikatnie w ucho Nataszy
- Tak… - Natasza wyszeptała i zdjęła z siebie sukienkę stając w samej bieliźnie przed Łukaszem, a po chwili znów usiadła okrakiem na Łukasza i zdjęła z niego koszulę.
- Na pewno? – ponowił pytanie szepcąc jej w ucho
- Tak, bardzo tego chcę… - tym razem to Natasza szepnęła mu w ucho – Nie martw się…
- Jesteś tego pewna? – spojrzał w oczy Nataszy
- Nie gadaj tylko działaj! – Natasza uśmiechnęła się łobuzersko po czym Łukasz chwycił mocno Nataszę za biodra i położył ją na łóżku.

Uwielbiam Łukasza kiedy jest taki władczy. Strasznie mnie to podnieca. Zresztą jakby nie było on cały mnie podnieca.

Następnego dnia wstaliśmy o 4.30 by spokojnie, nie spiesząc się dojechać do Warszawy. Wychodząc z domu obudziliśmy niechcący rodziców Łukasza, którzy wyszli ze swojego pokoju.

- Już jedziecie? – spytała zaspana mama Łuksza, kiedy wyszła z pokoju
- Tak, Natasza ma spotkanie w warszawie i musimy już jechać – opowiedział na pytanie Łukasz
- Może coś wam na drogę zapakuje? – weszła do kuchni mama Łukasza
- Nie, dziękujemy… – wtrąciła Natasza
- Szkoda, że już jedziesz? Tak krótko tu byłaś… - lekko zasmuciła się mama Łukasza
- Było mi bardzo miło, ale muszę jechać. Z chęcią jeszcze kiedyś tu przyjadę jak tylko będę w Polsce - powiedziała z uśmiechem Natasza

Uścisnęłam się na pożegnanie z mamą Łukasza, później z jego ojcem i wyszliśmy z domu. Niestety nie miałam okazji pożegnać się z Arkiem, bo biedaczyna spał. Wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy. Na dworze było strasznie ciemno a w samochodzie byliśmy tylko ja i Łukasz.

~ ~ ~ ~ ~ ~ ~ ~
Ogłoszenia parafialne:

Dziękuję za tyle pięknych komentarzy pod poprzednim rozdziałem. Bardzo wiele to dla mnie znaczy i jest mi niezmiernie miło, że się wam tak podoba.

Jeśli chodzi o Halloween House to... Jezu... nie wiem co mnie naszło by wam to pokazać. No ale jak już zapowiedziałam to będę słowna i wstawię. Od razu mówię, jeśli nie lubicie gwiazd disney'a to nie czytajcie, nie oglądajcie. Jak zaczynałam robić takie filmiki (seriale) to był na nie straszny popyt i musiałam wziąć gwiazdy disney'a. Zresztą ja zaczynałam swoją karierę na YT prawie 7 lat temu, więc wtedy były jeszcze inne gwiazdy modne. Moje konto to: XxmrufkaXX

Tu macie link do opowiadania: http://scary-halloween-house.blogspot.com/

Kolejny?? Kolejny rozdział pojawi się w czwartek. Zresztą zobaczymy jeszcze.   

Tak więc komentujcie, polecajcie, czytajcie. Każdy komentarz bardzo mnie uszczęśliwia. 

Moje strony, na które zapraszam serdecznie:

xoxo N.

17 komentarzy:

  1. Dzisiaj tak długo. Na początku Sasha zachował się okropnie. Szkoda mi Nataszy. Ciesze się że Wojtek jednak potrafi wysłuchać Nataszę jednak Sandra jak zwykle, zachowuje się okropnie. Ciesze się z tego że Kuba jest jednak dobrą częścią rodziny Nataszy. Zrozumie. No i jest ciekawa scenka, haha. Dobrze że Natasza polubiła rodzinę Łukasza i rodzina Łukasza polubiła Natasze. Czekam na więcej, i Halloween House jest zarąbiste. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak rzeczywiscie zapomniałam dodac ze Sasha na pocztku zachowywał sie okropnie i juz myslalam, ze bedzie awantura. Ale jednak mama Wojtka przyprowadziła go do porzadku i mam nadzieje, ze w koncu sie zmieni jego zachowanie do córki;)

      Usuń
    2. @Ola Sasha to trochę drugi czarny charkter więc musi być trochę "evil" xD

      Dziękuję za komentarz. Cieszę się, że się podobało :)

      Usuń
    3. @OliviaaRamsey ALe to dobrze czy źle, że tak długo i w jakim kontekście jest to pisane?

      Dziękuję za komentarz. Cieszę się, że się podobało :)

      Usuń
  2. Jaki fajny, przyjemny rozdział ;-) Bardzo podobał mi się watek świat i, kiedy Natasza pojechała poznac rodziców Łukasza. To takie miłe jak sie czyta, że tesciowa taka miła dla swojej synowej;-) ehehhehe jesli moge to tak ujac;-)
    i ta rozmowa w samochodzie tez taka przyjemna;-) oh naprawde bardzo mi sie podobało, tak sie sentymentalnie az mi zrobiło;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stworzyłam miłą teściową bo chyba tak będzie ciekawej. Jeszcze będzie kilka przykrych wątków więc po co dodawać nowych.

      Dziękuję za komentarz. Cieszę się, że rozdział się podobało :)

      Usuń
  3. Super ten rozdział... :)
    Trochę mnie Sasha wkurzył, no ale on taki jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. Cieszę się, że się podobało :)

      Usuń
  4. Na temat Sashy dużo osób się już wypowiadało, wiec ja nie będę powtarzać tego, co już za mnie powiedzieli. Sandra, jak Sandra, swoja okropną naturę zawsze musi gdzieś wtrącić i wyprowadzić człowieka z równowagi.
    Oczywiście rozdział jak zawsze wspaniały ! :)
    Ciekawa scena przy końcu xdd
    hahahaah xdd
    Pozdrawiam i życzę weny kochana ! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. Cieszę się, że rozdział się podobał :)

      Usuń
  5. rozdział spokojny i skupiający się na rodzinach; co oznacza... że w następnym rozdziale stanie się coś zupełnie odbiegającego od ogólnej sielanki o:
    przynajmniej; tak mi się wydaje... bo jakoś tak w trakcie czytania, wyszła na jaw pewna informacja; która może zamieszać o: w szczególności stać się tak może; jeżeli Sasha nie przejmuje się zbytnio stanem psychicznym swojej córki :/
    czy mam dobre przeczucie? Czyżby kolejny rozdział miał zafundować ogrom emocji i zupełny obrót spraw? [nie żeby coś; ale ten samochód i zmęczony Łukasz + ogólne egipskie ciemności spowijające drogę zmuszają mnie do niepokoju o:]

    ;;a co do Wojtka i Sandry, to już nawet się o to nie martwię c: bo jej postać nie jest na tyle barwna, aby gościć w scenariuszu na dłużej c: i mean ~ jeszcze chwila i powiemy jej `bye bye`;;

    ***********

    Kolejny raz gratuluję udanego rozdziału c:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, w następnym rozdziale nie będzie aż tak dużego szoku. Będzie nowy wątek, ale nie przewiduje szoku. I nie, Natasza i Łukasz dojadą cali i zdrowi do Warszawy, bo chyba chodziło ci, że będą mieć wypadek. Chociaż podsunęłaś mi niezły pomysł może zmienię kolejny rozdział... Hmm.... Jeśli chodzi o ogrom emocji... To w pewnym sensie trochę ich będzie, ale nie za dużo.

      Dziękuję za komentarz. Cieszę się, że rozdział się podobał :)

      Usuń
  6. Śnieżek sypie za oknem, domek posprzątany, więc mogę zasiąść do komentarza ;)

    Ogólnie rozdział jak najbardziej na + (oczywiście oprócz Sashy i Sandry - cóż za zbieg okoliczności, że moje dwie najbardziej nie lubiane postacie zaczynają się na tą samą literę ;)) Sasha mnie tak strasznie denerwuje, że gdybym to ja była jego córką, dawno bym od niego uciekła. Nie wiem co może go zmienić, może właśnie jakiś wypadek Nataszy. Może wtedy zrozumie, że jego zachowanie jest karygodne! Sandra jak zawsze musi przyjść nie w porę :/ Tak jej nie trawię, że aż nie mam ochoty czytać jej dialogu ha ha ha :D

    Bardzo mi się podobało jak przyjęła rodzina Łukasza, Nataszę! Należy się jej trochę ciepła domowego i miłości. I już nawet strawię ją z Bambim, jeśli tylko Wojtuś znajdzie sobie normalną, kochająca dziewczynę <3

    Czekam więc za nowym rozdziałem, bo już nie mogę się doczekać, a co najważniejsze WENY ŻYCZĘ!

    Buziakiiiii kochaaanaaaa! <3333333333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też pada i pada i pada... Już mamy 10 cm śniegu :)

      Wiem, że Nie lubisz Sandry ale ona jest postacią epizodyczną i nie zabawi długo :) Sasha może w końcu zmądrzeje. Wypadek? Dobry pomysł, przemyślę to :)

      Dziękuję za komentarz. Cieszę się, że się podobało :)

      Usuń
  7. Aha, dzięki. Obecnie nie mam czasu, ale jak go znajdę to spojrzę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapraszam na bloga http://so-suprising.blogspot.com/ Jest on oczywiście o Arsenalu, pisany z trzech różnych perspektyw, przez trzy różne autorki, trzema różnymi stylami. Pojawił się już prolog ! <3 Zapraszam ! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak tylko będę mieć neta to na pewno wejdę i przeczytam. Teraz go nie mam ;(

      Usuń